Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział IX

Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do walizki, w której również znalazł się strój kąpielowy lecz nie miałam zamiaru go nawet na siebie zakładać. Wyszłam z pokoju, zostawiając kluczyk sprzątaczce by mieć pewność, że go nie zgubię. Co do czego to nie był typowy wyjazd, wszyscy spotkaliśmy się – nawet nocni, co nie uszło krzykiem i piskiem dziewcząt – w holu gdzie dyrektorka otworzyła portal. Parami czyli tak by się nie zgubić wchodziliśmy do nich przechodząc od razu do hotelu wód termalnych. Gdy przekroczyłyśmy próg razem z Jiso ta zaczęła krzyczeć z zachwytu.

-Alie, mamy razem pokój! Nie uciekaj mi! - cóż to nie było takie łatwe. Po otrzymaniu klucza od pokoju od razu się do niego wybrałyśmy by rozpakować rzeczy. Było już późne popołudnie, więc by był lepszy efekt i lepsza atmosfera, godziną umówioną na wyjście do wód była 19:00 o tej porze w tym wymiarze było już naprawdę ciemno, choć było lato.

-Alie, zaraz 19 czemu ty jeszcze nie przebrana?! - zaczęła się drzeć.

-Mówiłam Ci, że ja nie mam zamiaru się kąpać. - prawdy nie mogłam jej powiedzieć, że tak na serio miałam już ubrany na sobie strój, jednak i tak nie miałam zamiaru zdejmować ubrań by się w nim pokazać. Przez całą drogę do skansenu marudziła jaka to ja jestem zdyscyplinowana, lecz mi to nie przeszkadzało miałam po prostu swoje powody by nie móc się rozebrać.

Z oddali było już słychać muzykę i bawiącą się młodzież, po części czułam się jakbym była w ludzkiej szkole, na zwykłej imprezie. Po przekroczeniu bramek dopadł mnie zapach różnych napoi, jedzenia i kwiatów, to ostatnie to nie były rośliny a jedynie olejek dodawany do parujących wód by móc się w nich zrelaksować, cóż było to coś niezwykłego dla mnie. Wszędzie pełno ludzi w strojach kąpielowych lub krótkich spodenkach i bluzkach na ramiączka, nie zabrakło oczywiście nauczycieli pilnujących przestrzegania zasad, wiecie byli tu wszyscy – dzienni i nocni.

Atmosfera była naprawdę miła i po raz pierwszy poczułam się choć trochę traktowana przez te stworzenia, poczułam że wiele się od nich nie różnię, że jest ktoś taki jak ja. Razem z Jiso zasiadłyśmy do okrągłego stolika, jednak nie na długo.

-Idziemy? - zapytała naglę wstając i zdejmując z siebie lekkie białe ponczo.

-Idź beze mnie, ja tutaj zostanę dobrze? - widziałam tą jej niechęć mnie tu zostawiania albo bardziej tego, że nie dałam się namówić lecz i tak poszła.

Zostałam sama przy jednym z kilkunastu zapełnionych przez innych stolików – nie przeszkadzało mi to. Miałam w końcu okazję posiedzieć i poobserwować. Elfy, nimfy, wilkołaki, hybrydy, wróżki – bez skrzydeł dla jasności -  i wampiry, byli też przedstawiciele innych ras, których nie miałam jeszcze okazji poznać. Różnorodne postacie przewijały mi się przed oczami, niektórzy tańczyli a jeszcze inni korzystali z wód termicznych dla każdego coś innego.

Po upływie ponad dwóch godzin znudziło mi się takie siedzenie i nic nie robienie, wstałam więc i ruszyłam do zwiedzania pensjonatu. Wokół niego było też wiele innych wspaniałych atrakcji. Zasiadłam więc na huśtawce i zaczęłam się na niej delikatnie bujać. Lekki powiew wiatru otulał moje ciało – było to naprawdę miłe uczucie.

-Mogę się dołączyć? - mój spokój i moja cisza została przerwana.

-Ostatnio dość często się widujemy, nie sądzisz? - zapytałam dalej się bujając.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro