Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział III

-Ach tak, widzę że mało rozmowna jesteś… Twój pokój już na ciebie czeka, są tam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, jeżeli będziesz czegoś potrzebować zwróć się do mnie, postaram się Ci pomóc. Calv zaraz przyjdzie i cię odprowadzi… A i jeszcze jedno – nie chowaj swojej twarzy pod tym kapturem, każdy tu jest inny i wyjątkowy więc nie masz czego się obawiać, nie zostaniesz wyśmiana. - zacznijmy od tego, że naprawdę jestem inna i nie powinno mnie tu być...

-Rozumiem, mam prośbę… Mogłaby pani nie zwracać się do mnie po tym imieniu? - kobieta spojrzała się na mnie ze zdziwieniem, najwidoczniej nie spodziewała się, że tym w tej chwili się przejmuję, lecz dla mnie to imię nie powinno już istnieć.

-W takim razie jak chcesz żebym się do ciebie zwracała? - jedynie spojrzałam się i wzruszyłam ramionami.

- Hmmm, może Alie? - coś w tym imieniu było, nawet mi się spodobało, lekko przytaknęłam i ruszyłam do wyjścia gdzie za drzwiami czekał już na mnie Calv.

-Właśnie na ciebie czekałem, mam cię zaprowadzić do Twojego pokoju oraz wytłumaczyć Ci to i owo.

Przez całą drogę i nawet w pokoju nawijał opisując co tu się dzieje, jak mijają dni i na jakich zasadach działa ta szkoła – w sumie to nie była taka typowa szkoła. Zadaniem budynku i nauczających w nim nauczycieli była pomoc w odnalezieniu własnego prawdziwego ja, mieli oni pomóc w dotarciu na prawidłową drogę.

Budynek dzielił się na kilka sektorów w tym między innymi oddzielny sektor do nauczania, z pokojami, halowy gdzie odbywały się różne ćwiczenia i zawody, rozwoju własnego oraz sektor odpoczynku, to tylko kilka z wielu, które wymienił mi Calv. Cóż, wnioskuję, że każdy w tej szkole jest inny i ma on za zadanie obrać własną drogę, która ma wspomóc uczniowi rozwijanie jego magicznych umiejętności, śmieszne i niewiarygodne prawda?

Kiedyś bym w to nie uwierzyła, dopóki nie spojrzałam w lustro i uznałam, że nie jestem taka jak każdy inny człowiek. Nie mam typowego koloru włosów, oczu czy też skóry, a na pewno nie mam tej samej cieczy w ciele co prawie każda istota na świecie.

-Mogę cię o coś poprosić? - głos chłopaka wyrwał mnie z zamyślenia. Pokiwałam głową.

-Możesz zdjąć ten kaptur? Wiesz, tu u nas nie masz co się bać, każdy się wyróżnia na swój sposób. - jakoś zbytnio te słowa mnie nie przekonywały, nigdy nie miałam tak długiej styczności z jakimkolwiek obcym mi człowiekiem, nigdy nikt nie był dla mnie tak miły jak on.

-Jeżeli nie chcesz, zrozumiem… W takim razie widzimy się o 18:00, przyjdę po ciebie i pójdziemy na kolację, dobrze?

Po chwili opuścił pomieszczenie zamykając za sobą drzwi, dopiero teraz poczułam się swobodniej. Zdjęłam kaptur i rozejrzałam się po pokoju. Był on duży i przestronny w odcieniu bieli i czerwieni. Otworzyłam szafę ukazując wiele kolorowych ubrań, cóż gdy je przejrzałam uznałam że w kilku z nich nie będę chodzić choć reszta była naprawdę w porządku, odnalazłam łazienkę i wzięłam szybki prysznic.

Założyłam czarne dopasowane spodnie z wysokim stanem i do tego bluzę z długim rękawem, choć w niej przeszkadzała mi jedna rzecz w sumie tak jak w pozostałych górnych częściach garderoby, mianowicie nie miałam żadnej bluzy z kapturem tak jakby ktoś specjalnie nie chciał bym zasłaniała twarz.

Dochodziła 18:00 więc postanowiłam usiąść na naprawdę wygodnym łóżku czekając na Calva, i jak się okazało długo nie musiałam czekać bo już po paru minutach usłyszałam pukanie do drzwi.

-Jesteś już got- wow! Ale ty masz śliczną twarz!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro