Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter 23

Minęło kilka dni od mojego spotkania z magicznym zwierzęciem. Przez cały czas siedziałam w swoim pokoju i nie odzywałam się do nikogo. Musiałam przemyśleć pewne sprawy. A dzisiaj mogę się nimi podzielić.

- Luke, ja... Muszę ci coś powiedzieć. I o coś poprosić.

Spojrzałam na bruneta, który w ciągu tych dni, nie opuszczał mnie na krok. Cały czas ze mną był. Nie zadawał pytań, za co byłam mu dozgonnie wdzięczna. Wiedział, że potrzebowałam samotności,, jednak mnie nie opuścił. Pozwolił mi być samej ze swoimi myślami.

Chłopak popatrzył na mnie zdezorientowany i pokiwał głową, na znak bym kontynuowała.

- Śnił mi się ojciec, wtedy, po jego wizycie. Kiedy straciłam przytomność. Mówił mi co się będzie ze mną dziać, ale to chce powiedzieć w towarzystwie mojej i twojej mamy.

- Następnego dnia, poszłam na plac zabaw. To, dlatego nie było mnie, kiedy przyszedłeś. Spotkałam jednorożca. Kolejny raz. - Zaczerpnęłam oddechu i odważyłam się spojrzeć w, hipnotyzujące, liliowe tęczówki. - Powiedział mi, że jest szansa. Szansa na to, bym stała się Istotą Niebiańską. Powiedział, że w głębi duszy wiem co powinnam zrobić. I zanim zapytasz.

Uśmiechnęłam się lekko.

- Tak, to jest mój ostatni dar. A przynajmniej jego część. Mogę rozmawiać ze zwierzętami i żywiołami. Prawdopodobnie, mogę też porozumiewać się z ludźmi w sposób telepatyczny. Tylko, że muszę jeszcze do tego dojść.

- O co mnie chcesz poprosić?

Szczerze mówiąc, zdziwiłam się, gdy te słowa wydostały się z jego ust. Znaczy... wiedziałam, że to pytanie w końcu padnie, ale nie sądziłam, że tak szybko. Myślałam, że będzie pytał o spotkanie ze zwierzęciem, o mój sen, o dar. Jednak, jego interesowała moja prośba. Mam wrażenie, że Luke zdaję sobie sprawę, że mu się ona nie spodoba.

- Luke, gdyby mi się nie udało znaleźć sposobu, na stanie się Niebiańską Istotą... - Zacisnęłam oczy - Chcę, abyś mnie...

Nie dane było mi dokończyć, ponieważ brunet wpił się w moje usta, uciszając mnie. Nasze języki idealnie razem współgrały. Wplotłam palce w jego miękkie włosy. Luke całował mnie zachłannie, jakby jutra miało nie być.

Kto wie? Może tak właśnie będzie.

Po kilku minutach oderwaliśmy się od siebie, ciężko dysząc.

- Nie mów tego, Annabeth. - Luke, oparł swoje czoło o moje i wpatrywał się w moje oczy. - Nie mów tego, ponieważ nie będę musiał tego robić. Sama powiedziałaś, że jest szansa. Jeśli ona jest to znajdziemy sposób. Znajdziemy go, a potem będziemy żyć razem długo i szczęśliwie.

Jego kąciki ust drgnęły i powoli podniosły się w górę, tworząc przepiękny uśmiech.

- I będziemy mieć dwoje dzieci. Chłopca i dziewczynkę. Maya i Harry. I będziemy mieć ogromny dom z wielkim ogrodem. - Na moje usta również wpłynął ogromny uśmiech.

Pokręciłam głową i objęłam dłońmi jego policzki, kreśląc palcami, na nich kółka. Ten chłopak jest niemożliwy.

- Panie White, nie wychodzi pan za bardzo w przyszłość ? - Zapytałam drwiąco.

- Oczywiście, że nie, panno Black. Oczywiście, że nie.

***

Schodziliśmy na dół, trzymając się za ręce.

Luke powiedział mi, że nasze mamy są w salonie i nadrabiają stracone lata. Podobno, przez te dni, kiedy byłam, można powiedzieć, że "nieprzytomna", były cały czas razem. Bardzo się cieszę z tego powodu.

Teraz jest jednak czas, na powiedzenie całej prawdy.

Weszliśmy do salonu, gdzie zastałam moją mamę, razem z Elizą, które zacięcie o czymś dyskutowały, ale gdy tylko nas zobaczyły, zaprzestały rozmowy.

Moja mama, wstała gwałtownie i mnie przytuliła. Mocno objęłam ją ramionami i wtuliłam się w ciało rodzicielki. Mimo wszystko, przez te dni strasznie mi jej brakowało.

- Mamo, muszę ci coś powiedzieć. Wam wszystkim.

Spojrzałam na Luke'a i Elizę, którzy bez słowa skinęli głowami. Oderwałam się od mamy i wzięłam ją za rękę, prowadząc w stronę sofy. Usiadłyśmy na nich, a chwilę później, Luke również zajął miejsce obok mnie. Westchnęłam i rozpoczęłam swoją opowieść:

- Kiedy straciłam przytomność... przyśnił mi się tata. Można powiedzieć, że myślałam wtedy, że to się dzieje naprawdę. Mówił o tym, co się będzie teraz ze mną dziać. Będą zachodzić we mnie kolejne zmiany. Mój tatuaż się rozrośnie na całe ciało. Moje oczy zmienią swój kolor na czerń. Zmieni się moje zachowanie. Stu procentowym demonem stanę się w dniu Krwawego Księżyca. Za dwa tygodnie. Jednak, kilka dni temu spotkałam jednorożca. Potrafię rozmawiać ze zwierzętami. To jest część mojego ostatniego daru. Powiedział, że jest nadzieja. Nadzieja na odmienienie mojej przyszłości. Jest jeszcze dla mnie szansa.

W pokoju zapanowała cisza.

Wszyscy patrzyli się na mnie bez słowa, zamyśleni. Wszyscy byli w swoim własnym świecie, rozmyślając o wydarzeniach z ostatnich kilku dni, tygodni. To jest niewyobrażalne. To co mnie spotkało. Około trzy miesiące temu, myślałam, że jestem zwykłą dziewczyną z jakimiś urojeniami.

A prawda jest taka, że los całego świata leży w moich rękach. I jeśli nie znajdę sposobu na swoją przyszłość... Jeśli stanę się demonem...

Skażę świat na zagładę.

- Jest szansa. - Mama powtórzyła jak zahipnotyzowana, lecz po chwili, jakby, wróciła do żywych - Kochani... Ja wiem, że bardzo dużo się ostatnio wydarzyło, ale jest możliwość, że to są nasze ostatnie tygodnie. Chciałabym spędzić, choć jeden dzień, radośnie. Nie przejmując się niczym. Nie przejmując się, że kolejny dzień, może być moim ostatnim. Spędźmy ten dzień razem... Proszę.

Rodzicielka popatrzyła na Elizę, a potem na Luke'a. W jej oczach można było zobaczyć prośbę, troskę, ale i miłość. Do nas wszystkich. Mimo, że nie zna Luke'a, to przyjęła go z otwartymi ramionami. Ufa mi. Jemu także.

***

Kolejny dzień, a raczej poranek, był istnym chaosem. Mama, wraz z Elizą, zdecydowały, że pojedziemy na zakupy. Do galerii. Ja i Luke również. Tak bardzo jak nie chcemy jechać, tak bardzo musimy.

Można powiedzieć, że nas zmusiły.

Powiedziały, że jeśli nie pojedziemy, wraz z nimi, to nie dostaniemy deseru, w postaci lodów czekoladowo-waniliowych z ogromną porcją bitej śmietany, kakaowej posypki i soczystej, czerwonej truskawki.

No więc, musieliśmy jechać.

Teraz, siedzę w samochodzie i przysłuchuję się rozmowie naszych matek. Luke siedzi obok mnie i gra w jakąś grę, na swoim telefonie. Za około dziesięć minut powinnyśmy być na miejscu.

A tam czekają na nas lody!

Eliza zaparkowała auto na parkingu, a my wygramoliliśmy się z auta.

Spojrzeliśmy na siebie z Luke'iem w tym samym momencie. I w tym samym momencie się skrzywiliśmy. Chyba, oboje nie przepadamy za chodzeniem godzinami po galerii handlowej.

Powolnym krokiem weszliśmy do istnego piekła. Oczywiście nie obyło się bez popędzania nas, ale i tak szliśmy swoim tempem. Przecież wiadomo, że przyjechaliśmy tu, tylko z powodu deseru, więc po co to całe popędzanie?

Pierwszy sklep do którego weszłam, był moim ulubionym. Moja mama poszła z Elizą, do jakiejś perfumerii, a ja z Luke'iem do odzieżowego.

Podczas, gdy ja chodziłam szukając jakiś bluzek i swetrów, brunet przyglądał mi się ze swojego siedzenia. Po jakimś czasie stało się to wręcz, nie do wytrzymania.

- Luke... Znajdź sobie jakiś inny obiekt zainteresowania. - Powiedziałam podchodząc do chłopaka.

Spojrzał na mnie z dołu, chwytając moje uda i przyciągnął do siebie.

- Ty jesteś jedynym obiektem wartym mojego zainteresowania. - Uśmiechnęłam się lekko, a ja pogładziłam go po policzku.

Czasami mam wrażenie, że to sen. Jak taki chłopak jak on mógł się zaciekawić taką dziewczyną jak ja? Luke jest przystojny, mądry, ma wielkie serce... Mógłby mieć każdą dziewczynę w naszej szkole.

A wybrał akurat mnie.

- Leć wybrać jakieś ubrania i wyjdźmy w końcu z tego sklepu. Potrzebuję cukru. - Wydął wargi jak małe dziecko, a ja się zaśmiałam.

I właśnie, dlatego tak bardzo go kocham.

+!+

Przepraszam, że tak dawno nie było rozdziału, ale przywitał mnie brak weny. Ale już jest wszystko w porządku!

Jak się podoba rozdział? Czytałam wasze komentarze i zauważyłam, że ktoś napisał, że krótki rozdział. I faktycznie tak było choć, ja tego nie zauważyła. No więc teraz macie dużo, dużo dłuższy!

Aha... i chce was poinformować, że zamiast uczyć się do jutrzejszego sprawdzianu z niemieckiego, ja pisze dla was rozdział, więc mam nadzieję, że to docenicie ;)

Do następnego! xxx

Ewoxxx



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro