Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter 14

Byłam w lesie. Szłam ścieżką, którą prawdopodobnie nikt od wielu lat nie chodził. Oprócz mnie nie było tu nikogo. Tak jak napisał tata, zamierzałam ćwiczyć. Ćwiczyć moje moce.

Obiecałam mamie, że za żadne skarby nie pójdę do lasu za naszym domem. I mam zamiar dotrzymać tej obietnicy.

Jestem w lesie niedaleko mojej szkoły.

Tylko, że ja jestem w nim bardzo głęboko, dlatego nie ma tu nikogo. Z jednej strony to jest trochę przerażające.

Znalazłam to czego szukałam. Rzeka. Nie jest jakaś ogromna, ale właśnie o to mi chodziło. Wystarczyłby mi nawet mały strumień wody. Dookoła mnie są drzewa, jednak mam wystarczająco dużo wolnej przestrzeni, aby niczego nie podpalić.

Stanęłam przodem do źródła wody i zamknęłam oczy. Myślałam intensywnie o tym, co chciałabym aby się stało. Żeby kulka wody znalazła się tuż przede mną, i żeby uformowała się w małego listka. Chciałam sprawdzić, czy by to zadziałało.

Otworzyłam oczy. Udało się. Wyciągnęłam rękę, aby wziąć go do ręki. Był piękny. Taki delikatny. Miałam wrażenie, że gdybym za mocno go ścisnęła, to by się rozleciał. Wyobraziłam sobie, że powoli topnieje, jednak tym razem nie zamknęłam oczu. Listek rozpływał się w moich rękach i woda skapywała na ziemię.

Niesamowite.

Usłyszałam hałas. Obróciłam się gwałtownie i zauważyłam małego liska, który kulał na jedną nóżkę. Prawdopodobnie była złamana. Powoli do niego podeszłam, tak aby go nie przestraszyć i wyciągnęłam rękę. Delikatnie dotknęłam jego główki i pogłaskałam go. Nie odsunął się, więc położyłam rękę na jego nóżce i skupiłam się. Wyobraziłam sobie, że kość się zrasta. I tak się stało. Nóżka powoli się nastawiała, a lisek skuczał pod nosem. Musiało to strasznie boleć.

Wzięłam go na ręce i schowałam pod bluzą. Nie mogłam go zostawić samego w tym ogromnym lesie. Nie poradziłby sobie, taki osłabiony i bez matki.

- Annabeth.

Odwróciłam głowę w stronę głosu i napotkałam fioletowe tęczówki Luke'a. Czy on widział to wszystko?

- Co tu robisz?

Zadałam dręczące mnie pytanie. No bo przecież nie zapytam go czy widział jak przemieniam wodę w liścia.

- A co ty tu robisz? - Podniósł brew.

Zaniemówiłam. Co mam mu odpowiedzieć ? "Przyszłam sobie poczarować" - raczej odpada.

- Poszłam na spacer.

Luke zaczął się zbliżać do mnie, a ja odruchowo się cofałam, dopóki nie napotkałam na swojej drodze drzewa. Brunet postawił ręce po dwóch stronach mojej głowy, odcinając mi drogę ucieczki.

- Nie wierzę ci. - Wyszeptał do mojego ucha.

Był blisko. Było bardzo blisko. Co ja mam do cholery zrobić?

- To już tylko i wyłącznie twój problem. - Również wyszeptałam, wiedząc że usłyszy.

Jego usta były coraz bliżej, lecz jego oczy, ani na sekundę nie opuściły moich.

- Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć ? - W jego głosie nie było złości. W jego oczach mogłam zobaczyć przede wszystkim troskę.

- Nie, że nie chcę. Ja po prostu nie mogę.

Nasze usta się zetknęły. Pocałunek był powolny, namiętny. Luke przyparł mnie do drzewa, lecz nagle usłyszeliśmy cichutki pisk. Odsunął się ode mnie ze zdziwieniem wypisanym na twarzy. Rozpięłam bluzę i wyciągnęłam liska na zewnątrz. Wtulił się w moją pierś i zamknął oczka.

- Lis. Ty masz lisa. Boże, ja serio jeszcze dużo rzeczy o tobie nie wiem. - Zaśmiałam się i pogładziłam liska po głowie.

- On nie jest mój. Znalazłam go tutaj, bez mamy i po prostu nie mogłam go zostawić. Poza tym, nie ma już wielu rzeczy o których nie wiesz. Tylko jedna, o której nie jestem w stanie ci powiedzieć. Przynajmniej nie teraz. - Pokiwał głową, po czym znów do mnie poszedł, kierując swoją uwagę na zwierzątko.

- Co zamierzasz z nim zrobić ? Chyba nie chcesz zabrać go domu. - Popatrzył na mnie, a widząc moją minę spoważniał. - Ano, ty nie możesz go wziąć. Przecież to jest dzikie zwierze.

- Mam go tutaj zostawić ? Bez mamy, bez jedzenia ? On umrze. A tak to ja się nim zaopiekuje. Wychowam go. Popatrz na niego. On nie jest dzikim zwierzęciem. Nie jest i nie będzie.

- Czasami po prostu nie wierze jakie ty masz dobre serce. - pokręcił głową, po czym objął mnie w pasie i zaczął prowadzić w stronę, z której przyszłam. - A co na to twoja mama ? - zagryzłam wargę w zamyśleniu. Raczej nie będzie zadowolona.

- Nie dowie się. - odpowiedziałam po chwili milczenia - Wpadłaby w szał. - skrzywiłam się na myśl o tym jak by zareagowała na lisa w domu. Nie chciała mi kupić kota, a co dopiero lisa. - Nasz mały sekret ? - wystawiłam w jego stronę paluszek.

- To dziecinne. - Uśmiechnęłam się szeroko, a on pokręcił głową, poddając się i zaplatając swój mały palec w mój. - Nasz mały sekret.

+!+

OMG MOJA KSIĄŻKA JEST NA 31 MIEJSCU W FANTASY !!!!!!!!!!!!

DZIĘKUJĘ DZIĘKUJĘ DZIĘKUJĘ !!!!!!!!!

KOCHAM WAS ! xxx

A tak poza tym, to jeśli ktoś chciałby to mam konto na instagramie, więc zapraszam ! Mój nick to ewukk, bo ewoxxx było zajęte ;)

Ewoxxx


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro