Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌸 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟒 🌸

🌸

Madeline obudziła się cała obolała. Zobaczyła Nicky'ego, który chodził po całym pomieszczeniu, nad czymś się zastanawiając. Wiedziała jednak, że znajduje się w szpitalu.

— Nicky?— zapytała szeptem przez gulę w gardle, jednak brunet jak na zawołanie odwrócił się w jej stronę.

— Skarbie, nareszcie się obudziłaś…— złapał za jej policzki i ucałował czule jej czoło, a delikatny uśmiech wkradł się na jego twarz.

— Ile spałam?— zapytała, marszcząc brwi. Pamiętała wszystko, jakby to wydarzyło się przed chwilą. Była smutna, wściekła i zdenerwowana jednocześnie. Wszystkie emocje w niej buzowały, a ona musiała je na czymś wyładować. Chciała coś rozwalić, zniszczyć, byleby nie krzyczeć. Nie po Nickym.

— Całą noc.— odpowiedział Nicky, głaszcząc ją po włosach. Usiadł na jej łóżku, aby być jeszcze bliżej. Okropnie za nią tęsknił, a to dało mu do zrozumienia, że tygodnia by bez niej nie wytrzymał. Wracał do domu za namową lekarza, bo nikt z jego rodziny nie wiedział jeszcze, co się stało. Był wyczerpany – wracał do domu, nawet nic nie jadł, szedł spać, a następnego dnia z samego rana jechał do szpitala do Madeline, a tam spędzał całe dnie, gdy tam przeleżała, nie do końca tego świadoma.

— Co z nim?— zapytała i przełknęła głośno ślinę, nabierając powietrza. Doskonale pamiętała jego słowa – nie ma po co żyć. Mogą go zamknąć. Madeline wahała się, czy na pewno chce na to pozwolić.

— Wzięli go na komisariat i siedzi w areszcie. Spędzi tam czas, dopóki sędzia nie wyda wyroku, później pójdzie do więzienia. Porwał cię. Musisz złożyć zeznania i takie tam.— odpowiedział Nicky, a Madeline rozszerzyła oczy.

— Nie mogą go zamknąć.— Madeline pokręciła głową, a Nicky zmarszczył brwi. Nie rozumiał, co tym razem wymyśliła Madeline.

— Co?— zapytał, nie wiedząc, o co chodzi. Madeline nie mogła pozwolić, aby go zamknęli. Zrobił wiele złych rzeczy, ale ona była w stanie mu wybaczyć.

— Nicky...— zaczęła ze łzami w oczach, bawiąc się swoimi paznokciami. Cały czas miała spuszczoną głowę, ale po chwili uniosła ją.— Powiedział mi, że może iść do więzienia, bo nie ma nikogo, komu tak naprawdę na nim zależy. Jest sam, pomyślałeś o tym? Narobił wiele gówna, ale ja jestem w stanie mu wybaczyć. To on musi chcieć się zmienić, on musi zrozumieć, co jest ważne w życiu. Nicky, muszę mu pomóc...— dokończyła z westchnieniem.

— Mad–

— On naprawdę nie chciał, ja to wiem. Coś złego nim kierowało, jeśli mu pomogę, to się zmieni. Proszę, Nicky...— wyszeptała, kręcąc głową. Teraz Nicky był wściekły na Madeline, słysząc, jakie głupoty wygadywała.

— Czy ty się słyszysz, Madeline? Jesteś głupia, czy jak?! On mógł cię zgwałcić!— powiedział wściekły, wstając z łóżka. Madeline wzdrygnęła się na jego reakcję. Mimo wszystko myślała, że Nicky może jej pomóc. W końcu on i Dustin byli kiedyś przyjaciółmi.

— Nicky, przestań. Nic takiego się nie sta–

— Nic się nie stało?! Kiedy wynosiłem cię z tego pokoju, wyglądałaś koszmarnie! Miałaś tyle siniaków... a ja musiałem na to patrzeć! Wiesz, jak się czułem, widząc cię w takim stanie?!— wrzeszczał zdenerwowany, przesadnie gestykulując. Zawsze tak robił, gdy był wściekły lub poirytowany.

— Nicky...— szepnęła ze łzami w oczach, próbując mu przerwać, uspokoić go. Nienawidziła, kiedy na nią krzyczał, co ostatnimi czasy zdarzało się dosyć często.

— Ile razy przez niego płakałaś?! No ile?! Musiałem wysłuchiwać tego dzień w dzień, do jasnej cholery! Madeline, przejrzyj w końcu na oczy! Nie został ukarany pięć lat temu, bo był niepełnoletni, ale teraz musi ponieść konsekwencje!— krzyknął, a Madeline znów się wzdrygnęła. Bała się. Naprawdę bała się Nicky'ego.

— Przesta–

— Nie! To ty przestań go bronić!

— Jego mama była alkoholiczką, jego ojciec się z nią rozwiódł. Miał ciężkie życie, nigdy nie wiedział, jak to jest być kochanym. Ty tego nie zrozumiesz, bo twoi rodzice zawsze byli przy tobie...— szeptała, kręcąc głową.

— To zerwij zaręczyny i idź do Dustina! Proszę, droga wolna!— wrzasnął i wyszedł z sali, trzaskając drzwiami.

Madeline z powrotem położyła się na łóżku i skuliła. Wszystko ją bolało, wiedziała, że ma wiele siniaków, że jej ciało jest czerwone od tego, co jej robił, ale musiała mu pomóc. Dustin nigdy nie wiedział, jak to jest być kochanym, a Nicky zawsze miał kochających rodziców. Wykrzyczał jej prosto w twarz, że może zerwać zaręczyny i iść do Dustina, a to zabolało ją najbardziej. Nie wyobrażała sobie teraz życia bez Nicky'ego.

Usłyszała, jak drzwi do sali się otwierają, odwróciła się w tamtą stronę i ujrzała dwóch policjantów, którzy najpewniej chcieli z nią porozmawiać.

— Dzień dobry, lekarz powiedział nam, że jest pani w stanie z nami rozmawiać. Musi pani złożyć zeznania.— zaczął jeden z nich, podchodząc do łóżka, na którym leżała.

— Nie będzie żadnych zeznań.— zaprzeczyła, odwracając się w ich stronę.— Nie będę zeznawać przeciwko Dustinowi.

— Ale pro–

— On nic takiego nie zrobił. Nie zasługuje na karę więzienia. Zróbcie z nim cokolwiek, ale nie zamykajcie go w więzieniu.— przerwała policjantowi, który westchnął.

— Jest pani tego na sto procent pewna?— zapytał drugi, a Madeline skinęła głową.— W takim razie my panią pożegnamy. Dostanie pani pismo z sądu, co i jak.

Dodał, a obaj wyszli z pomieszczenia, zostawiając ją całkiem samą. Znów skuliła się i wsadziła twarz w poduszkę.

Nie trwało to długo, ponieważ usłyszała dzwonek swojego telefonu, który leżał na szafce nocnej obok łóżka. Wzięła telefon i odebrała przychodzące połączenie od Dawn.

— Mad, jak ty się czujesz?! Co się stało?!— usłyszała zmartwiony pisk swojej przyjaciółki.

— Cześć. Nic takiego się nie stało.— odpowiedziała przez łzy, które niespodziewanie wypłynęły z kącików jej oczu. Przecież musiała być silna.

— Dlaczego płaczesz?— zapytała zdziwiona Dawn, a Madeline pociągnęła nosem. Nie była w stanie nic powiedzieć.

— Dałabyś radę przyjechać do szpitala?— spytała, odkaszlując.

— Oczywiście, będę za dwadzieścia minut.— odpowiedziała zdenerwowana Dawn, a Madeline rozłączyła się, odłożyła telefon z hukiem na szafkę i przykryła się szczelniej kołdrą.

Madeline usłyszała po dwudziestu minutach, jak ktoś puka do drzwi. Miała wielką nadzieję, że to Dawn, i finalnie się nie myliła. Teraz musiała z nią porozmawiać, potrzebowała jej.

— Proszę.— odpowiedziała cicho, Dawn niemal wbiegła do środka, a za nią wszedł Mack.

— Kochana, ja ty się czujesz?! Co się stało?!— zapytała, siadając na łóżku przyjaciółki, głaszcząc ją po włosach.

— Dobrze się czuję.— machnęła niemal lekceważąco ręką. Dawn potarła jej czoło, a Mack usiadł na krześle po drugiej stronie łóżka.

— No, ale dlaczego płakałaś?— zapytała zmartwiona, marszcząc brwi.— I dlaczego nie ma z tobą Nicky'ego? Powinien przecież z tobą być...

— Powiedział mi, że jeżeli chcę, mogę zerwać zaręczyny i iść do Dustina.— odpowiedziała, a Dawn i Mack zmarszczyli brwi jednocześnie.

— O co chodzi?— zapytał Mack, nachylając się lekko w jej stronę.

— Nie złożyłam zeznań na Dustina, nie chciałam, aby wpakowali go do więzienia. Możecie mi powiedzieć, że jestem głupia, ale ja jestem w stanie mu wszystko wybaczyć...— pokręciła głową, a Dawn mocno ją przytuliła.

— Madeline, zrobiłaś dobrze. Mimo tego wszystkiego, co zrobił ten dupek Dustin, wybaczyłaś mu. Masz dobre serce, a Nicky na pewno nie mówił poważnie.— zapewniła ją Dawn i potarła jej ramiona.

Mack zaparkował pod domem Nicky'ego i Madeline, a Dawn niemal wybiegła z samochodu, trzaskając drzwiami. Zaczęła agresywnie pukać do drzwi i dzwonić na dzwonek, aż w końcu one się otworzyły, a w nich stał Nicky.

— Posłuchaj mnie, mały sarkastyczny dupku i skurczybyku.— zaczęła, wypychając chłopaka do środka domu. Mack wysiadł z samochodu, wiedząc, że to nie skończy się dla Nicky'ego dobrze.

— Ja jej nic nie zrobiłem. Jest taka głupia, to proszę, niech ją zgwałci.— syknął brunet, a Dawn go spoliczkowała.

— Jakim ty jesteś gnojem!— wrzasnęła i zaczęła bić go po klatce piersiowej.— Ona tam zalewa się łzami! Martwi się, że ty faktycznie zrywasz zaręczyny, a ty, jak gdyby nigdy nic, masz ją w dupie?! Jesteś popieprzony!— wrzeszczała, ale Mack odciągnął ją od brata.

— Naprawdę myśli, że zrywam zaręczyny?— zapytał zdezorientowany Nicky, marszcząc brwi.

— Tak, naprawdę tak myśli!— wrzasnęła Dawn i wyrwała się swojemu narzeczonemu, podchodząc z powrotem do Nicky'ego, który miał teraz wyrzuty sumienia.— Lepiej ją przeproś, inaczej ci nie wybaczy. A my sobie jeszcze porozmawiamy.— dodała i razem z Mackiem wsiadła do samochodu.

Nicky jak oparzony wyciągnął telefon z kieszeni swoich spodni i napisał do Madeline.

Bubulek mój 💕💖
Słuchaj, Mad. Wiem, że zrobiłem źle, krzycząc na Ciebie. To Twoja decyzja, co z tym zrobisz, ale chciałem dobrze. Chyba jesteś za dobra na ten świat... Przepraszam, tak bardzo Cię kocham i nigdy nie zerwałbym zaręczyn z Tobą, nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie 💕.

Pani Harper😍❣️
Nicky, wiem, że chciałeś dobrze i byłabym głupia, gdybym Ci nie wybaczyła. Także Cię kocham, bardzo mocno. Czyli wpadniesz jutro rano, aby mnie odebrać?

Bubulek mój 💕💖
Oczywiście, że tak. Już wychodzisz?

Pani Harper 😍❣️
Tak, jutro rano. Lekarz powiedział, że mimo drobnych siniaków na ciele wszystko jest dobrze.

Bubulek mój 💕💖
Czyli nie zeznawałaś?

Pani Harper 😍❣️
Nie. Byli policjanci, powiedziałam im, że chcę, aby obciążyli Dustina jakąkolwiek inną karą niż więzienie.

Bubulek mój 💕💖
Jesteś wspaniała, Madeline.

Pani Harper 😍❣️
Oj, bo się zarumienię...

Bubulek mój 💕💖
Jak wrócisz… 😏.

Pani Harper 😍❣️
O nie...

Bubulek mój 💕💖
Ojj tak. I to mocno...

Pani Harper 😍❣️
Już nie mogę się doczekać 🤣. Ty będziesz wtedy robił śniadanie do łóżka.

Bubulek mój 💕💖
Czemuż by to? 🤔

Pani Harper 😍❣️
Ponieważ, gdy mówisz mocno, masz na myśli bardzo ostro, a na drugi dzień mam problem wstać z łóżka.

Bubulek mój 💕💖
Nie mów, że nie lubisz… 😏❤️.

Pani Harper 😍❣️
Lubię, lubię, Fernando 😂.

Bubulek mój 💕💖
Wyślij mi swoje zdjęcie... dawno Cię nie widziałem ☹️.

Pani Harper 😍❣️
Bardzo dawno, aż cztery godziny temu 😅.

Bubulek mój 💕💖
No weź...

Pani Harper 😍❣️
*przesyła zdjęcie*

Bubulek mój 💕💖
Ulala… 🤤. Brałbym 😏. Ty zawsze znajdziesz czas na makijaż 😂.

Pani Harper 😍❣️
Teraz Ty 🤣.

Bubulek mój 💕💖
*przesyła zdjęcie*

Pani Harper 😍❣️
Boziuu... jaki słodki i przystojny… 🤤.

Bubulek mój 💕💖
Haha dziękuję 😍.

Pani Harper 😍❣️
Zmęczona jestem. Idę spać, dobranoc. Bardzo Cię kocham 😍❤️.

Wyświetlono.

Madeline odłożyła telefon na szafkę nocną, przykryła się kołdrą i zamknęła oczy, jednak usłyszała, jak jej telefon wibruje.

Przychodzące połączenie od:
Bubulek mój 💕💖

— Tak, Nicky?— zapytała szeptem.

— Dobranoc.— powiedział, a Madeline rozczuliła się.

— Dobranoc. Kocham cię najmocniej na świecie.

— Ja ciebie też, skarbie. Dobranoc.

Powiedział i rozłączył się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro