Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌸 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟑𝟑 🌸

🌸

Madeline obudziła się rano o godzinie dziesiątej. Po nocnym incydencie była bardzo zmęczona, dlatego szybko poszła spać razem z Nickym i Michaelem. Chyba po raz pierwszy Kenzie przespała całą noc, bez potrzeby nakarmienia jej lub przewijania. Różowowłosa w ogóle się nie wyspała, bo w końcu spali w czwórkę w dwuosobowym łóżku, jednak nie narzekała – było przytulnie i rodzinnie.

Wygramoliła się z łóżka, zakładając kapcie, ziewając szeroko oraz się rozciągając. Posiedziała jeszcze chwilę, analizując to, co stało się w nocy.

Postanowiła, że weźmie długą kąpiel, skoro wszyscy śpią, dlatego wzięła czyste ubrania oraz bieliznę i skierowała się do łazienki. Rozebrała się z koszuli nocnej, wchodząc do wanny z gorącą wodą.

Po kąpieli wyszła z wanny, wytarła się jedwabnym ręcznikiem oraz owinęła się nim. Rozczesała włosy, ubrała się w przygotowane ubrania i zrobiła pełny makijaż.

Wyszła z łazienki i zeszła na dół, aby zarobić wszystkim śniadanie. Szerokim łukiem ominęła miejsce, w którym była ta ogromna kałuża krwi, brzydząc się tym, mimo tego, że teraz wszystko było zmyte do czysta.

Postanowiła zrobić na śniadanie omlety. Wszystkie talerze i szklanki zaniosła do jadalni, czekając na przyjście chłopaków.

— Cześć, Mad.— powiedział delikatnie uśmiechnięty Michael z Kenzie na rękach. Różowowłosa uśmiechnęła się, wystawiając ręce w stronę córki.

— Cześć, Michael. Cześć, skarbie.— odparła cicho, biorąc córkę na ręce. Dziewczynka przytuliła się do jej piersi, kładąc rączki po obu stronach jej ciała.

— Możemy zadzwonić do mamy i taty?— zapytał przejęty Michael, który niemal cały się trząsł. Był bardzo zdenerwowany, ponieważ ogromnie kochał swojego psiaka.

— Jasne, dzwoń.— odpowiedziała Madeline, głaszcząc Kenzie po głowie, a Michael pobiegł do swojego pokoju po telefon.

— Halo, mamo?

Usłyszała jego głos, gdy schodził po schodach. Madeline z całej siły trzymała kciuki, aby sen Michaela nie okazał się prawdą.

— Czy coś się stało, Michaelku?— zapytała zdziwiona Aurelie, a różowowłosa wywnioskowała po jej spokojnym głosie, że nic się nie stało.

— Mamuś, powiedz mi, czy z Kartoflem wszystko w porządku?— rzekł chłopak, siadając na kanapie obok siostry.

— No oczywiście, że tak. A co miałoby mu się stać? Jest bezpieczny z nami. Słyszy cię!— odpowiedziała Aurelie, a Michael odetchnął z ulgą, odchylając głowę do tyłu.

— Cześć, Kartofel.— odparł blondyn, a Madeline zachichotała, widząc, jak Promyk łasi się do jej łydki. Pogłaskała go za uchem, sadzając obok siebie.

— Madeline, a to prawda, co mówili w wiadomościach porannych?— spytała Aurelie, a różowowłosa zmarszczyła brwi.

— A co mówili?— zadała pytanie, stawiając Kenzie na macie edukacyjnej, ponieważ dziewczynka chciała poraczkować i pobawić się zabawkami.

— Podobno ktoś włamał się do was w nocy i groził ci bronią. Mad, skarbie, czy to prawda?— zapytała Aurelie, a różowowłosa westchnęła ciężko.

— No tak, ale nic nikomu się nie stało.

— Natychmiast opowiedz mi, jak to się stało!— usłyszała głos przejętego Alberta, a Madeline zaczęła bawić się swoimi długimi, różowymi paznokciami.

— Na początku Michael obudził mnie, ponieważ śniło mu się, że Kartofel wpadł pod samochód. Później usłyszeliśmy huk, Nicky poszedł sprawdzić, co się stało ze swoim mieczem świetlnym, pewnie byłby teraz na sorze, gdyby Michael nie rozbił doniczki na głowie tego mężczyzny. Myśleliśmy, że po wszystkim, jednak nagle zjawił się drugi włamywacz. Chwycił mnie i groził mi bronią, każąc Nicky'emu podać kod do sejfu. Przyjechała policja i zgarnęła tych dupków. Dzisiaj przyjedzie monter.

— Matko Boska, Michael, nic ci się nie stało?! Jak mogłeś być tak nieodpowiedzialny?!— zapytała zdenerwowana Aurelie, a Michael spuścił głowę. Madeline potarła jego ramiona, całując w czoło.

— Ale gdyby nie on Nicky mógłby skończyć źle. Uderzenie łomem w głowę bardzo by bolało.— poparła brata Madeline, a Aurelie westchnęła.

— Mad, pamiętasz, o czym macie powiedzieć Michaelowi?— zapytał po chwili Albert, a Madeline uśmiechnęła się cwanie, zerkając na brata, który pobiegł za Kenzie, która zaczęła wspinać się po schodach.

— Jasne. Podczas śniadania z Nickym zapytamy się go, a czy się zgodzi i będzie chciał, to napiszę wam później.— odpowiedziała różowowłosa.

— Dobrze. W takim razie już nie przeszkadzamy. Do zobaczenia!— powiedziała Aurelie, rozłączając się.

— Cześć, kochanie.— usłyszała głos Nicky'ego i zobaczyła, jak schodzi po schodach z Kenzie na rękach. Uśmiechnęła się w jego stronę, wstała z kanapy i podeszła do niego, mocno się do niego przytulając.

— Jak się czujesz?— zapytała, dotykając plastra na jego policzku. W nocy dostał z pięści od włamywacza, a ten rozciął mu policzek, dlatego nakleił sobie plaster – był to koniec świata.

— Wszystko w porządku, a ty?— zadał pytanie, całując jej policzek. Założył kosmyk jej włosów za ucho, zapominając o obecności Michaela.

— Hej, możecie nie przy mnie?— zapytał roześmiany Michael, a brunet pokazał mu język, jednak również po chwili się roześmiał.

— Michael, mamy ci coś do zaproponowania.— zaczęła różowowłosa, siadając naprzeciwko niego, przykrywając jego dłonie swoimi.

— Tak?— zapytał blondyn, patrząc to na siostrę, to na Nicky'ego, którzy uśmiechali się tajemniczo. Brunet karmił córkę z butelki, która również przyglądała się wujkowi.

— Chciałbyś jechać z nami na wakacje nad morze?— spytał Nicky, a Michael otworzył usta ze zdumienia, nie wiedząc, co powiedzieć.— Wiesz, mamy zarezerwowany domek z dwoma pokojami, łazienką i kuchnią, więc pomyśleliśmy o tobie.

— No oczywiście, że tak, ale czy rodzice się zgodzą?— spytał chłopak, a uśmiech z jego twarzy zniknął tak szybko, jak się pojawił.

— No jasne, że tak! Zaplanowaliśmy wszystko z rodzicami. Dlatego przyjechałeś tu z walizką, a nie torbą.— zachichotała różowowłosa, a Michael znów się uśmiechnął. W jego oczach można było dostrzec iskierki szczęścia, które wesoło tańczyły.

— W takim razie kiedy jedziemy?— zapytał podekscytowany. Co roku z rodzicami jeździł nad morze, ale wycieczka z Madeline, Nickym i Kenzie wyglądałaby pewnie zupełnie inaczej.

— W ten piątek. Nie martw się o Kartofla, jest w dobrych rękach.— pocieszyła go różowowłosa, pocierając delikatnie jego ramię.

— Uwielbiam was. Naprawdę.— wyszeptał i zachichotał, ukazując swoje białe zęby z aparatem ortodontycznym. Różowowłosa również roześmiała się, całując czoło brata.

Madeline leżała z Kenzie na kocu na trawie w skrojonym stroju kąpielowym, karmiąc ją piersią, przyglądając się, jak Nicky i Michael grają w piłkę nożną.

— Nicky, nie!

Usłyszała piskliwy głos swojego brata. Brunet podniósł Michaela, podbiegając z nim do basenu.

— Och, wrzucanie ludzi do basenu to moja specjalność.— oznajmił, zacierając ręce, jednak po chwili i on wylądował w basenie. Madeline wstała z koca i wepchnęła męża do zbiornika z wodą.— Pożałujesz tego!

Krzyknął, za pomocą schodków szybko wyszedł z basenu, biegnąc za różowowłosą, która uciekła gdzieś w krzaki. Michael roześmiał się, kręcąc głową. Wyszedł z basenu, ściągając przemoczoną koszulkę.

— Mam cię!— Nicky wybuchnął śmiechem, łapiąc Madeline w talii, przyciągając do siebie od tyłu.— Już nie uciekniesz, ślicznotko.

Wyszeptał wprost do jej ucha, przez co przeszedł ją przyjemny dreszcz. Wtuliła się w jego klatkę piersiową, składając pocałunek na jego ustach.

— Nie chciałbym przeszkadzać, ale Kenz zniknęła!— krzyknął Michael z drugiego końca ogrodu, przez co małżeństwo oderwało się od siebie jak oparzone.

— Jak to zniknęła?— zapytała oniemiała Madeline. Podeszła do brata, rozglądając się na każdą stronę. Złapała się za głowę przez swoją głupotę.

— Ja pójdę sprawdzić dom, ty, Mad, sprawdź ogród razem z Michaelem.— zażądał Nicky, a różowowłosa pokiwała głową, zrywając się i podchodząc do pierwszych lepszych krzaków.

Brunet wszedł do domu, rozglądając się na wszystkie strony, gorączkowo szukając Kenzie. Najpierw wszedł do salonu, który był przecież najbliżej. Przeszukał wszystko – pod stolikiem, kanapą, podniósł nawet dywan, ale córki nie znalazł. Następnie udał się do kuchni, przeszukał wszystkie szafki, jednak Kenzie i tak nie znalazł. Na samym końcu (już cały przerażony, że mogłoby jej się coś stać) poszedł na górę do sypialni.

— Cholera jasna, Kenziula. Skąd ty się tutaj wzięłaś?— zapytał Nicky i odetchnął z ulgą. Dziewczynka siedziała na łóżku, bawiąc się telefonem Nicky'ego z szerokim uśmiechem na twarzy, rzucając urządzeniem (później okazało się, że nagrała przesłodkie instastory na Instagramie Nicky'ego).— Mam ją!

Krzyknął Nicky, biorąc córkę na ręce, znosząc na dół z powrotem do ogródka.

— Matko, Kenz! Nigdy więcej tak nie rób!— pisnęła zdenerwowana różowowłosa, podbiegając do męża i córki.

— To dziecko mnie kiedyś wykończy.— wyszeptał Nicky, kręcąc głową, całując czoło swojej księżniczki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro