Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌸 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟐𝟗 🌸

🌸

Nicky obudził się przez głośny płacz Kenzie. Codziennie, od ponad kilku miesięcy, budziła ich wcześnie rano. Wcale nie spała w kołysce; spała z Nickym i Madeline w jednym łóżku w ich sypialni.

— Mamusia tutaj jest. Głodna Kenziula, prawda? Mama da cyca...— usłyszał również czuły szept Madeline, która przygarnęła Kenzie do siebie i zaczęła ją karmić.

— To jest bardzo podniecające...— zaśmiał się Nicky, opierając głowę o dłoń, przyglądając się swojej żonie i córce.

— No to sobie poczekasz, ponieważ moja dziewczynka jest ważniejsza.— odpowiedziała, a Nicky zrobił oburzoną minę, otwierając usta ze zdumienia.

Swoją rękę zbliżył do brzuszka Kenzie, a Madeline posłała mu karcące spojrzenie. Chwilę później usłyszeli cichy śmiech dziewczynki, ponieważ brunet delikatnie łaskotał córkę pod żebrami.

— Co moja żonka chciałaby na śniadanko?— zapytał, gdy przestał łaskotać Kenzie, całując Madeline w czoło.

— Coś pysznego.— odpowiedziała z delikatnym uśmiechem, odchylając głowę do tyłu. Nicky skinął głową i wstał z łóżka, zakładając kapcie.— Czy moja kruszyna się wyspała?

Usłyszał tylko tyle, ponieważ wyszedł z pokoju i zamknął za sobą drzwi. Zszedł do kuchni i włączył elektryczny czajnik z wodą, aby zrobić herbatę i kawę. Z szafki wyciągnął deskę do krojenia, na której ułożył kilka kanapek. Posmarował je masłem, nałożył na nie różne dodatki, między innymi ser, szynkę, pomidory, ogórki i wiele innych dodatków.

Zalał wodą dwa kubki herbaty owocowej, ułożył kanapki na talerzu i zaniósł wszystko do jadalni.

— Gotowe!— krzyknął i usiadł do stołu, biorąc kanapkę w dłonie. Chwilę później Madeline, oczywiście z Kenzie na rękach, zeszła na dół.

Również usiadła przy stole, a Nicky znów rozczulił się na ten widok, odkładając kanapkę na talerz.

— Daj małą.— mruknął, przeżuwając kęs kanapki, wyciągając ręce w stronę różowowłosej, która po chwili podała mu córkę.

— Idziemy gdzieś dzisiaj?— zapytała, słodząc sobie herbatę, później ją mieszając.— Może na spacer?

— Moja kruszynka chciałaby iść na spacer?— zwrócił się Nicky do Kenzie, unosząc ją, uśmiechając się czule w jej stronę. Dziewczynka odpowiedziała mu, również się uśmiechając.— To chyba znaczy, że tak.

— Dada?— usłyszał Nicky i rozszerzył oczy, uśmiechając się szeroko. To było pierwsze wypowiedziane słowo Kenzie. Miała tylko kilka miesięcy, ale dosyć szybko się rozwijała.

— Co powiedziałaś?— spytał oniemiały Nicky i usadził ją na swoich kolanach, mocno tuląc do siebie.

— Cholera, wygrałeś.— wyszeptała Madeline, kręcąc głową, ale i ona bardzo cieszyła się z pierwszego słowa wypowiedzianego przez jej córkę.

— Mówiłem.— odpowiedział brunet i pokazał Madeline język. Ona odpowiedziała mu tym samym, uśmiechając się lekko.— Ślicznie, księżniczko.

Pogłaskał Kenzie po policzku, a ona roześmiała się, wtulając w klatkę piersiową ojca.

— Dada! Dada! Dada!— zaczęła piszczeć, ciągle się śmiejąc, skacząc po kolanach Nicky'ego, który wybuchnął śmiechem. Chwilę później Madeline również zaczęła się głośno śmiać, zakrztuszając się herbatą.

Kenzie położyła rączki na ramionach ojca, podnosząc się. Wyprostowała się, tak, że była z Nickym twarzą w twarz. Brunet złapał ją mocniej, aby się nie przewróciła i ucałował jej policzek.

— Moja dziewczynka jest już taka duża...— mrugnął do dziewczynki, która znów zaczęła chichotać.— Kiedy ty tak wyrosłaś?

— Po tatusiu...— zachichotała Madeline, a Nicky wywrócił oczami. Różowowłosa podeszła bliżej córki i męża, uśmiechając się szeroko w ich stronę.— Zrobię wam zdjęcie.

Madeline wyciągnęła telefon z kieszeni swoich jeansowych spodenek, oddaliła się lekko i zrobiła Nicky'emu i Kenzie zdjęcie. Brunet trzymał córkę pod pachami, całując jej policzek.

— Jakie chciałabyś mniam, mniam?— zwróciła się Madeline do córki, biorąc ją na ręce. Dziewczynka znów się uśmiechnęła.

— Cyc!— krzyknęła Kenzie z szerokim uśmiechem, a Madeline rozczuliła się, biorąc ją na ręce, siadając na kanapie i karmiąc ją.

Nicky po śniadaniu wziął Kenzie do jej pokoju, aby ją przebrać. Mieli zamiar iść na spacer i na lody, a później do basenu. Było lato, dokładniej sierpień. Kenzie miała osiem miesięcy, dlatego bez problemu mogła pójść do basenu, oczywiście w kole dla bobasów.

Położył ją na dywanie i wstał, aby wziąć pampersa i chusteczki, ale oczywiście Kenzie od razu zwiała na drugi koniec pokoju. Raczkowała, nawet bardzo dobrze, a czasami przymierzała się do tego, aby stanąć, ale nie chciała tego robić w obecności rodziców.

— Wracaj tutaj, złotko.— Nicky odłożył potrzebne rzeczy na dywan i uklęknął, wystawiając ręce przed siebie. Kenzie siedziała przy ścianie, opierając się o nią. Niewidocznie pokręciła głową, jakby rozumiała, co się do niej mówi.— Nie będę się powtarzał, Mackenzie.

Powiedział trochę groźniej i na czworakach ruszył w stronę córki. Nie wiedział, że Madeline stoi oparta o framugę i wszystkiemu się przygląda, szeroko uśmiechając.

Kenzie zaczęła uciekać – co prawda na czworakach, ale bardzo dobrze jej szło. W końcu Nicky okręcił się i złapał ją, unosząc do góry.

— Jeśli będziesz niegrzeczna, nie dostaniesz cyca.— zagroził jej, jednak z uśmiechem na twarzy. Madeline podeszła do nich i położyła się obok Nicky'ego, łapiąc rączkę dziewczynki.

— Nie słuchaj tatusia, skarbeńku. Mówi głupoty. Mamusia da cyca, gdy tylko będziesz chciała.— zachichotała Madeline, a Nicky zerknął na nią, marszcząc brwi.

— Ty franco.— wyszeptał i położył Kenzie na swojej klatce piersiowej, obejmując delikatnie ramionami. Okręcił się i ułożył córkę na puszystym dywanie, kładąc ręce po obu stronach jej głowy, aby nie uciekła.

— Zobacz, jakie kupiłam Kenzie ubranko. Super słodkie. O, i jaki strój kąpielowy.— pokazała Nicky'emu fioletową sukieneczkę, jednak bardzo wygodną, oraz biało fioletowy strój kąpielowy, jednoczęściowy.

— Bardzo słodkie.— mruknął, skupiony na przebieraniu Kenzie pampersa. Madeline nie mogła powiedzieć, że był złym ojcem, bo był wspaniałym. Gdy tylko mógł, zajmował się córką, bawił się z nią zabawkami, przebierał i usypiał. Było to po prostu wymarzone życie Madeline, bo była matką, jednak nie musiała wszystkiego robić sama.

Nicky przebrał Kenzie pampersa, ubrał nowego i zwykłą fioletową koszulkę, aby nie było jej za ciepło. Nałożył na jej małe stópki sandałki. Wysmarował kremem przeciwsłonecznym, a gdy skończył, była gotowa do wyjścia.

— Mała gotowa. Idziemy?

— Jasne.— odpowiedziała Madeline i wstała z dywanu, biorąc Kenz na ręce. Przytuliła ją do siebie i wyszła z pokoju.

Wyszła z domu, a za nią Nicky, który z garażu wyciągnął wózek spacerowy Kenzie. Madeline posadziła ją tam, zapięła i podała jej kilka chrupek kukurydzianych.

Madeline była ubrana w różową koszulkę na ramiączkach, zrobioną na szydełku, zwykłe spodenki jeansowe i białe klapki, w których chodziło się najwygodniej. Miała tylko podkreślone brwi, doczepione rzęsy i trochę błyszczyka, a włosy miała rozpuszczone.

Małżeństwo zaszło aż nad rzekę, później poszli do lodziarni (musieli zamówić Kenzie loda, ponieważ zaczęła płakać i się szamotać, ponieważ chciała dostać własnego loda, a nie jeść razem z Madeline). Poszli również na szybkie zakupy, ponieważ po dzisiejszym śniadaniu wszystko z lodówki zniknęło.

Po powrocie do domu Madeline poszła pod szybki prysznic, a Nicky został z Kenzie, która się rozbrykała i nie można było jej ogarnąć.

— Złotko, nie szarp się...— wyszeptał brunet, próbując utrzymać dziewczynkę na rękach. Strasznie płakała, ponieważ chciała iść do basenu, na który ciągle wskazywała palcem.— Zaraz pójdziemy do basenu, tylko mamusia musi się umyć...

Kiedy to nie pomogło, Nicky westchnął i ruszył na górę do sypialni. Posadził Kenzie na podłodze i poszedł do garderoby, aby się przebrać w kąpielówki. Nie domknął jednak drzwi, mając córkę ciągle na oku.

— Już jestem, skar– gdzie idziesz?— zapytał roześmiany, kładąc ręce na biodrach, kręcąc głową. Kenzie wspinała się po schodach prowadzących na półpiętro z długim korytarzem, na którym znajdowały się kolejne pokoje, studio i łazienka.

Nicky podbiegł do niej i wziął na ręce, odwracając w swoją stronę.

— Pójdziemy ubrać się w twój słodki strój kąpielowy, a później pójdziemy do basenu, dobrze, złotko?

Tak jak powiedział, tak zrobił. Wziął ją do jej pokoju, położył na dywanie i chwycił strój kąpielowy. Kenzie bez żadnych komplikacji pozwoliła ubrać się we wdzianko, więc Nicky'emu szybko poszło.

Wziął ją na ręce i ruszył w dół po schodach, jednak nie zauważył zabawki Promyka leżącej na jednym ze schodków. Uderzył tyłkiem o drewno, zjeżdżając kilka schodków dalej.

— Auu!— zawył, odchylając głowę do tyłu. Oczywiście Kenzie zaczęła się śmiać, a Promyk szybko zwiewał, aby nie zostać ochrzanionym.

— Niech zgadnę, nie mogłeś uspokoić mojej kruszyny, dlatego wziąłeś ją na górę, aby się przebrać. Podczas gdy ty zmieniałeś swoje gacie, Kenz weszła po schodach, prawie spadając. Ubrałeś ją w strój kąpielowy oraz wywaliłeś się na schodach.— powiedziała Madeline, ubrana w różowy strój kąpielowy, zakładając ręce na krzyż.

— Dokładnie tak.— wymamrotał Nicky, a różowowłosa wzięła od niego Kenzie. Bez słowa wyszła z domu przez drzwi tarasowe i podeszła do basenu.

— Będziemy robić ciap, ciap.— oznajmiła, a dziewczynka zaczęła skakać. Z małą pomocą Nicky'ego włożyła ją do koła dla małych dzieci, ze specjalnym otworem na nóżki.

Sama weszła do wody, która przez słońce była nagrzana. Po niej wszedł Nicky, jednak Madeline tego nie zauważyła, zajęta córką. Zanurkował, chwycił ją za nogi i zaczął ciągnąć w dół.

— Nicky, Nicky!— zaśmiała się, a roześmiany brunet wynurzył się i przyciągnął ją do siebie, całując lekko w usta.

Gdy było już około godziny dziewiętnastej, przyszedł czas na kąpiel Kenzie. Dziś Nicky, po raz pierwszy, miał sam ją wykąpać.

Wziął ją do łazienki, gdy była ubrana w samego pampersa. Do wanny nalał wody o odpowiedniej temperaturze oraz dolał odpowiedniego płynu do kąpieli.

Zdjął jej pampersa i posadził w wannie, klękając na podłodze. Bał się, że zrobi coś nie tak, że na przykład Kenzie załknie się wodą i coś złego się stanie, jednak doskonale poradził sobie z tym zadaniem.

Wyciągnął ją, powycierał, owinął w ręcznik i wyszedł z łazienki, kierując się do sypialni. Tam ubrał jej samego pampersa i znów podniósł, aby ją uśpić.

— Dobranoc, mój bąbelku.— wyszeptał i ucałował jej czoło, gdy zasnęła, a on zaniósł ją do jej kołyski, aby przypadkiem nie spadła z łóżka pod nieobecność Nicky'ego i Madeline.

Zszedł na dół do salonu, gdzie Madeline oglądała jakiś serial na Netflixie.

— Udało ci się?— zapytała roześmiana, gdy położył się obok niej na kanapie.

Zmęczony pokiwał tylko głową i zamknął powieki. Poczuł, jak Madeline wspina się na niego, a później kładzie obok. Objął ją ramieniem i ucałował jej czoło. Zasnęli wtuleni w siebie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro