Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌸 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟐𝟔 🌸

🌸

Nadszedł wrzesień, a z nim dwudzieste drugie urodziny Madeline. Nikt z jej przyjaciół, a nawet Nicky „nie pamiętali” o ważnym dla niej dniu, ponieważ chcieli zrobić jej przyjęcie niespodziankę.

Różowowłosa obudziła się i przewróciła na bok, ziewając szeroko. Zobaczywszy Nicky'ego, który czytał książkę dla tatusiów, zmarszczyła brwi.

— Co czytasz?— zapytała, podnosząc się do pozycji siedzącej. Była już w szóstym miesiącu ciąży, jej brzuszek był już bardzo widoczny. Oparła się o ścianę i wzięła książkę w swoje dłonie.

— Taka tam książka dla przyszłych ojców. Nic ciekawego.— odpowiedział wymijająco i machnął ręką, ponownie biorąc książkę w swoje dłonie.

— A pamiętasz, jaki dziś dzień?— zapytała, opierając głowę o jego ramię. Nicky zagryzł wargę i pokręcił przecząco głową.

— Nie. Coś ważnego? Nie przypominam sobie...— skłamał, a uśmiech Madeline zniknął tak szybko, jak się pojawił.

— Nic ważnego.— odpowiedziała i zeszła z łóżka, ubierając kapcie.— Idę dzisiaj do galerii handlowej, aby kupić resztę potrzebnych ubranek dla bobasa.

— Nie mogę jechać z tobą, mam coś ważnego do załatwienia.— mruknął Nicky, kłamiąc po raz kolejny. Madeline westchnęła, marszcząc brwi.

— Nicky, powiedz szczerze. Czy ty mnie zdradzasz?— zapytała, a brunet mimowolnie parsknął śmiechem.

— Co ci do głowy przyszło? Madeline dobrze wiesz, że nie mógłbym się zdradzić!— powiedział, łapiąc Madeline za rękę.

— No dobrze, tylko spytałam.— odpowiedziała, wyrwała swoją rękę Nicky'emu i podeszła do szafy.

Ubrała różową koszulkę z czerwonym sercem pośrodku, spodnie jeansowe, do tego również jeansową kurtkę. Zrobiła mocny makijaż i związała włosy w wysoką kitkę.

Nicky doskonale wiedział, że Madeline jest przykro, dlatego, że nie pamięta o jej urodzinach, chciał przytulić ją, dać prezent, pocałować i złożyć życzenia, ale nie mógł. Chciał zrobić jej niespodziankę wraz z przyjaciółmi i rodzeństwem.

— Dlaczego się tak wystroiłaś?— zapytał, łapiąc ją w talii, przyciągając do siebie.

— A co, nie mogę?— spytała, unosząc brwi do góry, a Nicky puścił jej talię, cicho wzdychając.— Wychodzę i nie wiem, o której wrócę. Jak coś, to będę dzwonić.

Mruknęła, wzięła mały, skórzany, różowy plecak i telefon, zeszła na dół, założyła białe trampki i wyszła z domu.

— Cześć.— szepnął Nicky na odchodne, ale Madeline tego nie słyszała, ponieważ zamknęła drzwi. Naprawdę było mu przykro, widząc smutek Madeline.

Szybko jednak się uśmiechnął i podszedł do drzwi tarasowych, aby wpuścić rodzeństwo, które obeszło cały dom, aby Madeline nie zauważyła ich po drodze. Samochody natomiast zaparkowali na posesji domu Anne i Toma, a później wspólnie przeszli trzy kilometry na nogach.

— Wchodźcie.— machnął na nich ręką, a do środka weszli: Ricky z Avery, Dicky z Natlee, Dawn z Mackiem i Mae z Milesem.

— Na pewno nie wróci zbyt wcześnie?— zapytała zmartwiona Avery, a Nicky machnął ręką, prychając.

— Jest ktoś, kto nam pomoże.

Madeline zaparkowała swój samochód na parkingu przy galerii handlowej, zamknęła go i skierowała się w stronę wejścia.

— Madeline, to ty?— zapytała jej koleżanka z Boulder Academy, podchodząc do niej.

— Sadie? Jak dawno się nie widziałyśmy!— pisnęła różowowłosa i objęła dziewczynę, która oddała uścisk. To Sadie była tą osobą, która miała zagadać Madeline i nie pozwolić jej wrócić przed czasem.

— Kurczę, jaki brzuszek! Gadaj, z kim jesteś w ciąży!— pisnęła podekscytowana Sadie, chociaż dobrze wiedziała, że to dziecko Nicky'ego, a Madeline jest jego żoną. Zgrywała głupią osobę żyjącą pod kamieniem, nieznającą dokładnie kim są Nicky i Madeline.

— Nicky.— odpowiedziała uśmiechnięta Madeline, głaszcząc się po brzuchu, a Sadie rozpromieniła się jeszcze bardziej.

— Jesteście małżeństwem?— dopytała, a Madeline skinęła głową. Sadie zauważyła, że jest smutna.— Dlaczego jesteś taka przygnębiona? Czy coś się stało?

— Po prostu są dzisiaj moje dwudzieste drugie urodziny, a nikt, nawet Nicky, nie złożył mi życzeń...

— W takim razie wszystkiego najlepszego!— pisnęła Sadie i potarła ramiona różowowłosej.

— Dziękuję, Sadie.— odpowiedziała Madeline i poprawiła swój różowy plecak.

— Masz super włosy. I ślicznie śpiewasz, słyszałam o was naprawdę wiele...— zagadnęła brunetka, a Madeline machnęła lekceważąco ręką.

— Dziękuję, naprawdę.— odpowiedziała, a Sadie uśmiechnęła się szeroko w jej stronę.

— Może pójdziemy na bubble tea? Tak gorąco jest...— zaproponowała Sadie, a Madeline pokiwała głową ze śmiechem.

— W takim razie chodźmy.

W domu Nicky'ego i Madeline panował jeden wielki harmider. Wszyscy robili cokolwiek, aby pomóc, krzyczeli na siebie nawzajem, aż w końcu Ricky się zdenerwował i krzyknął:

— Wszyscy do salonu! Już!

Wykrzyczał, a po chwili wszyscy zjawili się na dole w salonie, stając w kółku.

— Słuchajcie. Musimy się zorganizować. Ja, Dicky i Mack rozkładamy stół na dworze oraz krzesła, a Miles nakrywa do stołu. Nicky, ty idziesz na kuchnię i dokańczasz tort. Dziewczyny, wy dekorujecie podwórko i wybieracie sukienkę dla Madeline. Czy wszystko jasne?

— Jak słońce.— odpowiedzieli chórem i rozeszli się, aby wykonać swoje zadania.

Na samym początku Ricky, Dicky i Mack ustawili odpowiednio duży, wiklinowy stół na płytkach w ogrodzie, blisko basenu, pod białym baldachimem z lampkami przeplatanymi wraz ze sztucznymi, różowymi różami, co ślicznie wyglądało. Dostawili do nich krzesła, a Miles nakrył do stołu – ułożył talerze, szklanki, kieliszki (bez alkoholu by się nie obyło). Dziewczyny ozdobiły stół oraz krzesła różowymi wstążkami, różami, balonami i świeczkami, a robiło się powoli ciemno, więc włączyły kinkiety ogrodowe, które nadawały cudowny klimat. Miles dołożył także różowe bukiety róż, aby wszystko wyglądało jeszcze lepiej.

Nicky, oczywiście ubrany w biało czerwony fartuch, profesjonalista, zrobił duży, pyszny tort z różowymi makaronikami. Tort był dwupiętrowy, ozdobiony różową masą. Górę tortu udekorował jadalnymi różowymi kwiatami. Zrobił także babeczki z nadzieniem malinowym oraz ciasto z galaretką i malinami. Miał nadzieję, że to wszystko jej zasmakuje. Na przekąskę zrobił także jakieś sałatki z sałatą lodową i innymi warzywami.

Włożył wszystko do lodówki, a sam poszedł przebrać się w białą koszulę i czarne spodnie, aby wyglądać przyzwoicie. Chłopcy oczywiście również byli ubrani w koszule, a dziewczyny w różnokolorowe sukienki.

— Skończyliśmy.— westchnął Ricky, ocierając pot z czoła. Chwilę później usłyszeli, jak drzwi wejściowe otwierają się, oraz usłyszeli rozmowę Madeline i Sadie.

— Wszyscy na miejsca!— Nicky krzyknął szeptem, a zebrani wskoczyli pod stół. Obrus sięgał idealnie aż do samych płytek, dlatego nikogo nie było widać.

— Chodź, Promyk jest na tarasie...— mruknęła Madeline, rozsuwając drzwi tarasowe. Obie dziewczyny weszły do środka, a wszyscy wyskoczyli spod stołu i krzyknęli:

— Wszystkiego najlepszego, Madeline!

Różowowłosa zakryła usta dłonią, rozszerzając oczy ze zdumienia. Była pewna, że zapomnieli o jej urodzinach, dlatego nikt nie złożył jej życzeń.

— Wy... pamiętaliście?— zapytała szeptem, roztrzęsiona, podchodząc do Nicky'ego, który zdjął ze swojej koszuli różowe konfetti.

— No oczywiście, że tak!— odpowiedziała Dawn, a na twarzy Madeline zagościł szeroki uśmiech. Otarła pojedynczą łzę spływającą po jej policzku.

— Ja myślałam, że wszyscy zapomnieliście...— wyszeptała, kręcąc głową, a Nicky podszedł do niej i mocno przytulił, całując jej czoło.

— Dawn, Avery, Natlee i Mae przygotowały ci sukienkę. Idź się przebrać, poczekamy z tortem.— wyszeptał, zakładając kosmyk włosów za jej ucho.

Madeline rozpromieniła się, ucałowała usta Nicky'ego i razem z dziewczynami zniknęła na górze w sypialni.

Włożyła sukienkę, którą przygotowały jej dziewczyny. Madeline twierdziła, że jest zbyt obcisła i będzie widać jej cały brzuch, ale w końcu włożyła tę sukienkę – była różowa, matowa i z długim rękawem, sięgająca do ud. Poprawiła makijaż, pomalowała usta różową, matową szminką. Różowe włosy zostawiła rozpuszczone. Wyglądała naprawdę przepięknie, dlatego dziewczyny zrobiły jej zdjęcia, które później wstawiła na swojego Instagrama.

Wszystkie zeszły na dół i usiadły przy stole, jednak nigdzie nie widziały Nicky'ego.

— Sto lat! Sto lat!— usłyszała Madeline i zauważyła Nicky'ego niosącego piękny tort. Zauważyła jej rodziców, Anne, Toma i Michaela. Wszyscy zaczęli składać jej życzenia, śpiewali jej melodię urodzinową, a Madeline stała ciągle z otwartymi ustami.

— Wy też przyszliście. Cześć, mamo, tato.— przytuliła swoich rodziców, a na samym końcu podeszła do Michaela.— Cześć, młody. Co tam u ciebie? Jak w szkole? Opowiadaj.

Zaciągnęła go na bok, a Michael wywrócił oczami, podając jej różową paczkę z białą wstążką.

— Tak, jak Nicky przeczuwał. Nauczyciele mówią do mnie „młody Smith”. Od razu poznali, że jestem twoim bratem. Mocno się zdziwili, gdy im to powiedziałem...

— Mówiłem.— dopowiedział brunet, podchodząc do Madeline, łapiąc ją w talii.— Czas na krojenie tortu, chyba że nie chcesz. Więcej dla mnie.

— Oczywiście, że chcę. Chodź, Michael.— odpowiedziała Madeline i usiadła na samym kraju. Obok niej siedział Nicky, a po jej lewej Michael.

🌸

Wszyscy zaczęli powoli zbierać się do swoich domów. Było już bardzo późno, bo trzecia w nocy. Tańczyli, śpiewali, jedli i pili. Dicky nawet zdążył wpaść do basenu, ale szybko go stamtąd wyciągnęli. Madeline bardzo się podobało – uważała te urodziny za najlepsze.

— Było genialnie!— pisnęła Madeline, zamykając drzwi, gdy ostatni gość wyszedł z ich domu. Oczywiście Michael został na noc, dawno nie nocował u siostry, ponieważ miał dużo nauki.

—A teraz zapraszam moją kochaną żonę do sypialni...— wyszeptał Nicky, łapiąc Madeline w talii, przyciągając do siebie. Nie był pijany, nic nie wypił. Wiedział, że jeżeli wypije za dużo, Madeline będzie miała problem, a nie mogła się denerwować ani wysilać.

Różowowłosa uśmiechnęła się, ale odsunęła od Nicky'ego i poszła na górę, do pokoju, w którym spał Michael. Zerknęła na łóżko, widząc, że chłopak smacznie śpi.

Skierowała się do sypialni, w której Nicky już na nią czekał. Zamknęła drzwi i podeszła do Nicky'ego, siadając na jego kolanach.

Zaczął składać pocałunki na jej szyi, wsuwając ręce pod jej sukienkę. Chwilę później odsunął się od niej, ściągając sukienkę, rzucając ją w kąt pokoju.

Uśmiechnął się, widząc śliczny, koronkowy, seksowny stanik Madeline. Powalił ją na plecy i zawisł nad nią, składając pocałunki na jej brzuchu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro