Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌸 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟏 🌸

🌸

Pięć lat później.

Madeline trzymała Nicky'ego za rękę, gdy stali przed swoim nowym domem. Kiedy osiągnęli osiemnasty rok życia, wyprowadzili się i zamieszkali w wynajmowanym mieszkaniu, ale teraz kupili własny, ogromny dom z ogrodem. Nie chcieli obciążać Anne i Toma ich utrzymaniem, więc postawili na swoim i wyprowadzili się, jednak byli częstymi gośćmi w domu rodzinnym Harperów. Anne nie mogła pogodzić się z tym, że w domu nie ma już nikogo prócz jej męża Toma i Pazurzastego. Prosiła, aby ktokolwiek został, ale rodzeństwo chciało dać rodzicom wolność. Musieli się usamodzielnić.

Nicky i Madeline zostali bardzo sławnymi piosenkarzami, celebrytami, znanymi na całym świecie. Wszystkim podobała się ich muzyka, a zarabiali niemało, bo grube miliony, dlatego było ich stać na ogromny dom. Pracowali w jednej wytwórni muzycznej, dlatego nawet w pracy byli nierozłączni. Ricky został znanym i szanowanym naukowcem, Dicky pracował w jednej z wytwórni filmowej, ale lubił także malować, natomiast Dawn została zawodową tancerką.

— Wchodzimy?— zapytał Nicky, patrząc na narzeczoną, która z szerokim uśmiechem skinęła głową. Ich własny dom to było ich największe marzenie. Madeline zawsze marzyła o wielkim domu z ogródkiem, a teraz jej marzenie zostało spełnione.

Podszedł do drzwi domu z białą, elegancką elewacją, wyciągnął z kieszeni swoich spodni pęk kluczy, znalazł odpowiedni i otworzył drewniane drzwi. Madeline na sam ten widok pisnęła z zachwytu, podbiegając do narzeczonego.

Kiedy weszło się do środka, po lewej stronie przy wejściu znajdowało się oddzielne pomieszczenie, jednak bez ściany głównej i drzwi – było otwarte. Podłoga w calutkim domu była drewniana i biała. W kącie znajdował się różowy, wygodny fotel z wysokim oparciem, obok niego stoliczek z różowymi różami, które Madeline wcześniej zakupiła, a pod fotelem rozpościerał się biały dywan z czarnymi wzorami. Ściany pokrywały lustra, sięgające od podłogi aż do sufitu. Naprzeciwko fotela znajdowała się biała, wysoka szafa – również z lustrem na drzwiach – oraz komoda na buty. Kilka metrów naprzeciwko wejścia, tuż przy ścianie w kolorze różowym, znajdowała się biała komoda, również z różowymi różami w białym flakonie. Znajdowały się tam także świeczki. Metr od komody znajdowały się białe, drewniane drzwi, prowadzące do jednej z łazienek.

Naprzeciwko wejścia stała przeszklona kabina prysznicowa, a tuż po prawej stronie od wejścia biały blat na całej długości ściany. Na blacie znajdowały się ozdobne kwiaty, świeczki oraz stos białych ręczników. Nie można było zapomnieć oczywiście o kranie i ogromnym, podświetlanym lustrze w kształcie gwiazdy. Przy jednej ze ścian znajdowała się także toaleta. Obok drzwi od łazienki znajdowały się takiego samego koloru drzwi do garażu.

Kiedy zeszło się po schodach, po lewej stronie była spiżarka z masą słodkości i innego jedzenia, a na wprost znajdowało się miejsce na samochody, rowery i inne pojazdy.

Kilkanaście metrów przed wejściem znajdował się salon. Po lewej stronie przy wejściu do salonu i przy ścianie stał szary, marmurowy kominek, na którym znajdowało się wiele złotych statuetek i nagród Nicky'ego i Madeline. Ściany w całym pomieszczeniu również były różowe, tak samo, jak w holu i jadalni.

Dalej była duża wnęka, którą była kuchnia. Miała ona różową tapetę z różami, białe blaty znajdowały się przy ścianach w niemal całym pomieszczeniu, a na środku stała wyspa kuchenna, również biała, z dwoma białymi krzesłami z różowymi poduszkami. Na lewo od wejścia znajdowała się szara lodówka, a w szafkach znajdowało się wiele naczyń, garnków i sztućców. Na wprost wejścia było okno, zasłonięte krótką, różową firanką w białą kratę, a na blacie przy oknie był zlew oraz zmywarka, a obok tego płyta indukcyjna. Po lewej stronie znajdował się piekarnik, a po prawej, na blacie, ekspres do kawy oraz mikrofalówka. Po prawej stronie przy zakończeniu blatu stał kosz na śmieci.

Naprzeciwko kuchni znajdował się ogromny salon, cały przeszklony. Na środku rozpościerał się biały dywan z czarnymi wzorami, stała wielka, szara, pikowana kanapa narożna, a naprzeciwko niej przeszklony stolik z metalowymi elementami. Na środku stolika był biały wazon z tylko jedną, różową różą. Naprzeciwko kanapy znajdowała się ściana, która miała tylko dwa metry, przez co można było obok wejść do jadalni. Na ów ścianie znajdował się ogromny telewizor, a pod nim głośniki, które były także w każdym kącie pomieszczenia. Od lewej strony kanapy było przeszklone, przesuwane wyjście na taras.

Ogród w ich domu był ogromny. Po prawej stronie od wyjścia, przy płocie, znajdowała się biała altanka. Była ona wysoka, dlatego wchodziło się na nią po białych, drewnianych schodach z poręczą, która ozdobiona była sztucznymi różami, sztucznym bluszczem oraz lampkami, dokładnie tak samo, jak reszta altanki. W środku znajdowała się szara kanapa z różowymi i białymi poduszkami, a naprzeciwko biały stolik. Po prawej stronie, ale bardziej ku ścianie, znajdował się ogromny, drewniany, biały stół, który pomieściłby z piętnaście osób. Do niego dostawione były białe krzesła z różowymi poduszkami. W kącie stał także ogromny grill.

W domu tuż przy schodach znajdowała się jadalnia. Na ścianie naprzeciwko było powieszone zwykłe lustro, a stół – dwunastoosobowy – był zwykły i biały, również z białymi krzesłami. Schody na pierwsze piętro były drewniane i podświetlane, oczywiście z przeszkloną poręczą.

Od razu po lewej stronie znajdował się pokój wolny z białymi, drewnianymi drzwiami. Naprzeciwko schodów były białe, całkiem wyciszone od wewnątrz, drzwi do sypialni Nicky'ego i Madeline. Ściany w niej były oczywiście różowe, a podłoga biała. Po lewej stronie od wejścia stało ogromne, wygodne łóżko z różowym baldachimem, ozdobionym sztucznymi różami i bluszczem, i różową pościelą z białymi poduszkami. Naprzeciwko łóżka znajdował się duży telewizor, a po obu stronach łóżka znajdowały się białe szafki nocne z wazonami różowych róż. Na podłodze rozpościerał się biały dywan, duży parapet był przyozdobiony różowymi poduszkami, a z okna również było widać ogród. Tuż obok wisiała biała huśtawka z różowymi poduszkami i kocem. Obok komody, która stała pod telewizorem, znajdowało się biurko z komputerem i białym fotelem. Od wejścia, po lewej stronie, tuż obok łóżka znajdowała się para białych, drewnianych drzwi. Jedne prowadziły do ogromnej łazienki z wanną z hydromasażem i prysznicem oraz toaletą, a druga prowadziła do raju Madeline. Najpierw była jej garderoba, cała różowa, było mnóstwo półek, szaf i manekinów, na których były sukienki, a kolejne drzwi znajdujące się w niej prowadziły do jej studia makijażowego, gabinetu oraz zakątka spokoju. Tam również wszystko było różowe, wyjątek stanowiły półki z kosmetykami i duża, podświetlana toaletka z różową, pikowaną pufą.

Następnymi pomieszczeniami obok sypialni Nicky'ego i Madeline były dwa wolne pokoje. Ku końcu korytarza znajdował się mianowicie gabinet Nicky'ego. Po lewej jego stronie znajdował się pokój, w którym Nicky miał swoją siłownię. Obok niej była także inna łazienka z samą toaletą. Na samym końcu znajdowały się także wysuwane schody na strych.

— Podoba ci się?— zapytał Nicky, gdy skończyli oglądać dom. W oczach Madeline stanęły krystaliczne łzy szczęścia, ale nie dała tego po sobie poznać. Była przeszczęśliwa.

— Nicky, jest prześlicznie.— odpowiedziała.— Właśnie tak to sobie wyobrażałam. Naprawdę, ślicznie.— dodała, a brunet przytulił różowowłosą do siebie.

— Mam coś jeszcze. Nie wiem, czy ci się spodoba, bo nie rozmawialiśmy na ten temat, ale raz się żyje. Chodź.— złapał ją za rękę i zaciągnął na dół do garażu, gdzie stało ogromne posłanie, na którym wylegiwał się mały piesek. Był całkiem biały, bez choćby żadnej plamki. Miał różowy pyszczek, a słysząc hałas, otworzył jedno oczko. Był to psiak rasy pomeranian.

— Nicky...— szepnęła Madeline, niemal natychmiast klękając przy posłaniu. Od razu wzięła psiaka na ręce, przytulając do siebie.— On jest cudowny! To najlepszy prezent, jaki mogłabym otrzymać!

— Cieszę się, że ci się podoba.— Nicky zachichotał z jej reakcji, ale i on po chwili uklęknął obok. Pogłaskał psiaka za uchem, przez co ten zaczął cicho mruczeć.— Jak go nazwiemy?

— Może Promyk?— zaproponowała Madeline, a Nicky uśmiechnął się na tę propozycję.

— Witaj w naszej rodzinie, Promyk.— powiedział Nicky z szerokim uśmiechem, ciągle głaszcząc psiaka.

— Dziękuję. Zawsze chciałam psiaka.— mruknęła Madeline, tuląc do siebie narzeczonego.

— Tam jest karma sucha i w puszce, jakieś piszczałki, zabawki i inne pierdółki.— oznajmił Nicky, a różowowłosa skinęła głową, zajęta głaskaniem Promyka.— Teraz pewnie będziesz spędzać więcej czasu z psiakiem niż ze mną...

— Hej, nie mów tak. Znajdę czas dla was obu.— zachichotała, ukazując swoje idealnie białe, proste zęby. Nicky objął ją ramieniem w talii i złożył pocałunek na jej policzku.

— Musimy jechać po resztę kartonów do mieszkania, Mad.— oznajmił brunet, a dziewczyna delikatnie odłożyła psiaka na legowisko i wstała z podłogi, otrzepując kolana.

— W takim razie jedziemy. Promyk, chodź, dam ci coś do jedzenia i...— Nicky już więcej nie słyszał, ponieważ wyszedł z garażu drzwiami prowadzącymi prosto na dwór.

Nicky zaparkował pod apartamentem, w którym mieli wynajęte mieszkanie i razem z Madeline wysiedli z samochodu. Zamknął auto i razem z Madeline ruszyli w stronę ich apartamentu. Wjechali windą na czwarte piętro, znaleźli drzwi do swojego mieszkania z numerkiem trzydzieści dwa i weszli do środka. Już dawno chcieli się wyprowadzić – nienawidzili mieszkać w apartamencie. Mieli bardzo natrętnych sąsiadów, którym wszystko przeszkadzało, chociaż i tak zwykle Madeline i Nicky siedzieli w domu i nic nie robili (no, może oprócz śpiewania, które przecież było ich pracą).

W pomieszczeniu panował harmider, wszędzie walały się kartony, ubrania, kartki, kosmetyki i wszystko inne. Narzeczeństwo nie myślało teraz o niczym innym jak o przeprowadzce.

— Ale tutaj burdel.— stwierdziła różowowłosa, zamykając za sobą drzwi. Oparła się o nie i rozejrzała się po pomieszczeniu.— Trzeba tutaj ogarnąć.

Gdyby zostawili mieszkanie w takim stanie, jego właściciel chyba by zwariował. Nie kupili mieszkania, ale go wynajmowali – od samego początku zbierali na własny dom, więc nie było sensu kupować mieszkania.

Zabrali się do pracy. Wszystko, co było ich, zapakowali do kartonów, a to, czego nie potrzebowali, wyrzucili. Znieśli pudła do samochodu, wszystkie na styk się zmieściły. Madeline wysprzątała wnętrze, uchyliła okna i uklęknęła przy ostatnim pudle. Wyjęła z niego ramkę ze zdjęciem jej, czworaczków i ich rodziców. Łzy napłynęły do jej oczu, a kilka spadło nawet na szkło.

— Co się dzieje, Mad?— zapytał Nicky, siadając obok niej. Objął ją ramieniem i złożył pocałunek na jej czole, przyglądając się zdjęciu.

— Cholernie za nimi tęsknię.— wyszeptała przez łzy, które co chwilę ocierała.— Jakby to było wczoraj. Byłeś tym Nickym, w którym byłam szaleńczo zakochana, ale bałam się to powiedzieć.

— A ty byłaś tą Madeline, która zawsze mi pomagała, choćby nie wiadomo co...— dopowiedział Nicky, a różowowłosa wtuliła się w jego klatkę piersiową, cicho łkając.— Też bardzo za nimi tęsknię. Możemy ich odwiedzić, co ty na to?

— Doskonały pomysł.— odpowiedziała i zerknęła na niego. Również był delikatnie zasmucony, ale nie okazywał tego. Nicky stał się bardziej odporny na wszelkie smutki oraz ból. W końcu był już dorosłym mężczyzną, ale Madeline uważała, że ciągle ma siedemnaście lat tak jak dawniej.

— Mamy wszystko. Oddajemy klucze i wracamy do domu?— zapytał Nicky, a Madeline skinęła głową i wstała z podłogi, z powrotem wkładając zdjęcie do pudła.

Po oddaniu kluczy właścicielowi wrócili do swojego domu. Oczywiście Promyk przywitał ich w samym progu, chcąc się bawić, ale Nicky miał inne plany.

— Hej, co–

Zaczęła Madeline, ale nie skończyła przez usta Nicky'ego na swoich. Uśmiechnęła się w pocałunek, podskoczyła i owinęła go nogami w pasie. Ten zaniósł ją do ich sypialni, kładąc na łóżku. Zawsze tak robił. Całował z zaskoczenia, a to kończyło się zwykle namiętną nocą. To Nicky dominował – on zawsze był górą.

Zdjął jej różową koszulkę na ramiączkach i rzucił ją w kąt pokoju. Madeline nie została mu dłużna, ściągając jego koszulę, odkładając na drugą stronę łóżka. Nicky był bardzo zachłanny, czasem i agresywny, jeżeli był podniecony do granic możliwości, choć Madeline czasem była identyczna.

Nicky zszedł pocałunkami na jej szyję, dekolt i piersi, ssąc i przygryzając jej delikatną skórę. Chciał ściągnąć jej jeansowe spodenki, ale Madeline złapała jego ręce, natychmiast je zatrzymując.

— Co? Nie chcesz?— zapytał, unosząc wzrok, marszcząc brwi. On w środku szalał, już nie mógł wytrzymać.

— Chcę, tylko weź stąd Promyka. Nie chcę, aby patrzył. To jeszcze dziecko.— stwierdziła, a brunet mimo wszystko wybuchnął śmiechem, ale zszedł z łóżka, wziął psiaka na ręce i zaniósł do salonu, gdzie dał mu jakieś zabawki.

— Już możemy skończyć to, co zaczęliśmy?— zapytał, z powrotem zawisając nad Madeline, która kiwnęła głową ze śmiechem.

🌸

— Kolacja!— krzyknął Nicky godzinę później, który w samych spodniach pałętał się po kuchni, gotując kolację dla siebie i Madeline.

— Już idę.— odpowiedziała różowowłosa i usiadła na kanapie w salonie. Nicky właśnie tam podał jej jedzenie, a sam usiadł obok.

— Madeline, tak się zastanawiałem... Em... może odstawiłabyś tabletki antykoncepcyjne? Może w końcu zaczniemy starać się o dziecko?— zapytał niepewnie, czekając na reakcję dziewczyny, która aż odłożyła widelec i się wyprostowała.

— Także nad tym myślałam.— przyznała się, a Nicky uśmiechnął się szeroko.— Naprawdę chcesz mieć ze mną dziecko?

— Madeline, oczywiście, że tak!— pisnął i złapał ją za rękę, pocierając swoim kciukiem.— Czyli je odstawisz?

— Skoro oboje tego chcemy… Nicky, myślisz, że jesteśmy na tyle odpowiedzialni, że możemy zostać rodzicami?— spytała, zagryzając wargę.

— Byłabyś świetną mamą. Wiem to.— stwierdził Nicky, a różowowłosa uśmiechnęła się szeroko.— À propos dzieci, jutro przyjeżdża Jack. Zapomniałem ci powiedzieć…

— Czyli jak zwykle.— zaśmiała się, nawijając na widelec kolejne nitki makaronu.

Nicky objął ją ramieniem w talii i ucałował czubek jej głowy, przez co ta uśmiechnęła się jeszcze szerzej.

— Jutro musimy wybrać się na zakupy.— oznajmiła różowowłosa, a Nicky jęknął niezadowolony. Nienawidził chodzić z Madeline na zakupy – zawsze kupowała za dużo słodyczy.

— Zero słodyczy.— zażądał chłopak, a Madeline otworzyła usta ze zdumienia.

— Ale–

— Nie ma „ale”. Zawsze kupujesz za dużo słodyczy i wsuwasz je wszystkie w jeden dzień, a później jęczysz i płaczesz, że będziesz gruba.— stwierdził, a Madeline prychnęła, zakładając ręce na piersi.

— Idę się kąpać.— fuknęła i zniknęła, kręcąc biodrami (co bardzo podniecało Nicky'ego).

— No nie kręć tak tymi biodrami!— krzyknął za nią roześmiany.

— Będę, bo mogę! Poza tym, czy to ciebie przypadkiem nie podnieca?!— usłyszał jej krzyk i zamykające się drzwi łazienki.

— Jak ja z nią wytrzymam?— zapytał sam siebie i rozłożył się na kanapie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro