Ślad dziewiąty
-Pa !
-Do zobaczenia !
Wsiadłam do pociągu i po paru minutach wysiadłam na odpowiedniej stacji, od razu ruszyłam w stronę mojego domu, muszę zająć się ogrodem, a prognoza przewiduję ulewę. Od razu po przyjściu do domu zajęłam się porządkami, ostatni do posprzątania był pokój Eiza ... W końcu otworzę listy i prezent od mojego brata, zrobię to dzisiaj ! Przynajmniej prezent ... Stanęłam przed biurkiem brata i próbowałam opanować drżenie rąk, ale nie potrafiłam ! Usiadłam w pokoju i przykryłam się kołdrą ...
-Ktoś dzwoni ?
Sięgnęłam po telefon i odebrałam, nie patrząc na wyświetlacz.
-Nie mam ochoty rozmawiać ...
Rzuciłam pochmurnie i się rozłączyłam, ale zanim odłożyłam telefon, ktoś znowu zadzwonił.
-Dasz mi dojść do słowa ?
-Shoto ? Skąd masz mój numer ?
-Przeczytałem go, gdy Midoriya dał spisać ci jakiś kontakt.
-Po co dzwonisz ?
Starałam się na jako taki pogodny głos, ale i tak było słychać zdołowanie.
-Chciałem dowiedzieć się czegoś o tym wyjściu do wesołego miasteczka, ale chyba powinienem, zapytać co się stało ?
-Za tydzień o 10:00 w sobotę, spotykamy się przy stacji.
-Nie odpowiedziałaś na drugie pytanie.
-Po prostu jestem zmęczona ...
-To ty powiedziałaś, że jesteśmy podobni ... Ja też bym tak powiedział, gdyby coś było nie tak.
-Ech ... Jesteś za bystry.
-Więc o co chodzi ?
-Kiedyś zrobiłam coś bardzo złego ... Coś, czego się nie zapomina, nie wiem, czy ważna dla mnie osoba mi wybaczyła ...
-Zapytaj ją o to.
-To nie jest takie proste, odeszła, a ja nie potrafię poznać prawdy ...
-Nie potrafisz ?
-Dokładniej boję się poznać prawdę.
-Brutalna prawda zawsze jest lepsza od słodkiego kłamstwa.
Zaśmiałam się ponuro, aby zyskać na czasie, nie wiem dlaczego, ale sama rozmowa o tym liście mnie stresowała.
-To było bez sensu.
-Nie zyskasz na czasie. Idź i się dowiedz, to wcale nie jest takie trudne.
-Oj jest ... Nawet bardziej niż myślisz.
-Jesteś osobą, która zmusiła mnie do uśmiechu, a nie dasz rady z czymś takim ?
-Dzięki ... Naprawdę pomogłeś.
-Do zobaczenia.
Rozłączyłam się i pewnym krokiem ruszyłam do pokoju brata, bez zbędnego myślenia rozpakowałam prezent, był tam srebrny nieśmiertelnik z czarnymi gumkami, na jednej z blaszek były moje dane osobiste, na drugiej stronie wypisane były imiona moich braci, rodziców i siostry ... Złapałam w dłonie drugą blaszkę, Nie obiecuje, że będzie łatwo, ale obiecuje, że będzie warto", a na odwrocie"Zapomnij o tym co było, nie myśl o tym co będzie, żyj tym co jest teraz !" oraz maskotka przedstawiająca matkę ... Pierwsze łzy już spływały po moich policzkach, ale teraz byłam jeszcze ciekawsza, otworzyłam pierwszy list ...
~~~~~~~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro