Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ślad czwarty

  -Ale ty jesteś głupi Deku... Dobrze, że niczego więcej mu nie napisałeś.

-Czyli nic nie zrobi?

-Zrobi... To sprytny skurczybyk.

-I co ja mam mu powiedzieć!?

-Nie panikuj tak... Nie wie, kim jesteś.

-Uratowany...

Do klasy ktoś wszedł, ale nie zwróciłam na to uwagi...

-Nie mówiłaś, że chodzisz do tej szkoły Tutu.

Spojrzałam na chłopaka, który usiadł w ławce obok.

-Nie pytałeś Tedy.

-Pytałem, a ty zaprzeczyłaś.

-To było dawno! Od dzisiaj chodzę!

-Dwa dni temu to dawno?

-Bardzo dawno.

-Furiatka...

-Dlaczego? Ja jestem wręcz oazą spokoju.

-Nie przypominam sobie.

-Jak nie przypominasz? Ja zawsze grzeczna byłam.

-Uciekłaś na miesiąc z domu.

-Nie uciekłam tylko, kogoś szukałam, a to różnica.

-Nie ma różnicy.

-Jest.

-Nie ma.

-Chyba wiem lepiej, co jest różnicą w moim psychicznym życiu, kurczaczki.

-Sło...

-Zabroniłam ci używać moich SD.

-Nie przypominam sobie.

-To użyj mózgu.

-Wiesz co to sarkazm?

-Naturalna defensywa mózgu wobec mniej inteligentnych.

-Gratuluje, zapamiętałaś coś tak skomplikowanego.

-Dzięki, ale nie było to takie trudne jak w twoim przypadku.

-Widzę, że wy już się znacie, więc może przerwiemy tę kłótnię?

Deku chyba zaczął panikować, widząc narastające między nami napięcie.

-O czym ty mówisz?

-To była zwykła, koleżeńska wymiana zdań.

Powiedziałam, zanim mieszaniec rzucił w jego stronę jakiś wredny tekst.

-Z mojej perspektywy wyglądało to inaczej...

Zadzwonił dzwonek, a do klasy od razu wszedł Aizawa i tylko dlatego Midoriya nie kontynuował tej rozmowy.

***

  Lekcje minęły w spokoju, bo właściwie cały czas pisałam z Neitem, a na przerwach gadałam z resztą klasy, ale teraz przyszła pora obiadowa.

-Izumi! Chcesz usiąść z nami!?

Krzyknął Deku, kiedy wychodziłam z klasy, odwróciłam się do niego z szerokim uśmiechem.

-Jestem już umówiona.

-No trudno...

-Jutro, zgoda!?

-Pewnie.

Wyszłam z klasy i udałam się na stołówkę, na końcu kolejki zobaczyłam Neita, więc właściwie rzuciłam się mu na plecy.

-Co tam chwaście ?

-Od kiedy przylazłaś gorzej wywłoko. -Zeskoczyłam z jego pleców, biorąc tackę- Masz mój telefon?

-Tak, a ty mój?

-Owszem.

Po zabraniu posiłku podeszliśmy do wolnego stolika, usiadłam naprzeciwko chłopaka, żeby mieć z nim kontakt wzrokowy, wymieniliśmy się też telefonami.

-Co to jest OFA?

-Trudna na chwasty. -Uśmiechnęłam się perfidnie, rozpoczynając posiłek, ale cały czas prowadziłam zażartą dyskusję o następnym żarcie- Pamiętasz nasze zeszyty?

-Tak, spróbuje je znaleźć.

-Ja też, powinnam mieć cztery...

-Ja mam trzy albo pięć, nie pamiętam, co zrobiliśmy z tymi dwoma z podstawówki.

-Gdzieś je daliśmy... Chyba do piwnicy, ale nie wiem czy twojej, czy mojej.

-Izumi!

Obok mnie usiadła Itsuka, która od razu po odłożeniu tacki mnie przytuliła, po chwili obok Neita usiadło dwóch chłopaków, jeden wyglądał jak Eren przemieniony w tytana tylko z białymi włosami, a drugi miał czarne włosy z niebiesko-białą opaską, spostrzegłam też, że obok dalej ściskającej mnie Itsuki, usiadł chłopak z szarymi włosami, groźnym wyrazem twarzy, ostrymi zębami i czymś przypominającym maskę wokół oczu.

-Jestem Awase Yosetsu, a ty to zapewne Izumi?

Przedstawił się czarnowłosy.

-Tak to ja, a wy jesteście jego nowymi kolegami?

-A są!? Ten obok mnie to Honenuki Juzo, a obok Itskuki, Tetsutetsu Tetsutetsu.

Spojrzałam na chłopaka siedzącego obok rudowłosej.

-Masz spoko imię!

Mina chłopaka wyrażała zaskoczenie, ale lekko się zarumienił.

-Dzię-Dzięki.

-Wracając, wydaje mi się, że do twojej, jakby u mnie znaleźli, byłby koniec.

-Wiem, ale nie przypominam sobie, bym je od ciebie brała...

-Poszperam, jutro mam wolną chatę, przychodzisz?

-Spoko, ale tym razem na grzecznie.

-W minimalnym znaczeniu tego słowa.

-Jak zawsze.

-O czym wy mówicie?

Rudowłosa spojrzała na nas pełna obaw.

-Bez picia.

-Mhm, tabletki nie są smaczne.

Wyciągnęłam pozostałe cztery tabletki i podałam dwie chłopakowi, oboje połknęliśmy je, popijając wodą.

-Czyli jednak byli na kacu?

Rzuciła podróbka Erena.

-Mówiłam...

-Jutro od razu po szkole?

-Ale jeszcze zajdziemy do mnie.

-Zgoda.

Dokończyliśmy posiłek, a ja w pewnym sensie zaprzyjaźniłam się z Yosetsu, Tetsutetsu i Juzu, kiedy wracaliśmy do swoich klas, cały czas żartowaliśmy.

-Jutro też jesz z nami?

Spojrzałam na chłopaka z opaską i pokiwałam przecząco głową.

-Obiecałam koledze z klasy, że zjem z nim i jego przyjaciółmi.

-Zarezerwujemy sobie dwa dni w tygodniu, w które jesz z nami i po problemie.

Powiedział białowłosy, uśmiechając się delikatnie.

-Dzisiaj jest wtorek... Może czwartek i piątek?

Dopowiedział Tetsu.

-No i to jest pomysł! -Przybiłam im żółwika, ale szybko pożałowałam- Ała! Masz za twarde dłonie! Nie to, co ten cienias Neito!

Powiedziałam, masując swoją rękę.

-Wcale nie jestem cieniasem łajzo życiowy!  

  Wszyscy parsknęli śmiechem łącznie ze mną, mimo że dalej ręka strasznie mnie bolała.

-Wybacz, powinienem ci powiedzieć.

-Jeszcze nauczy się przybijać ci bezbolesne żółwiki!

Stwierdziłam z ogromnym uśmiechem, na co reszta znowu się zaśmiała.

-Do zobaczenia!

-Pa!

Powiedzieli, prawie zgodnym chórem.

-Do zobaczenia wywłoko!

-Nara chwaście!

Pożegnałam się z przyjacielem i weszłam do klasy, usiadłam na swoim miejscu, chwilę później do klasy wszedł Deku, od razu do mnie podszedł.

-Izumi masz siną rękę!

Spojrzałam na swoją dłoń i podrapałam się drugą po tyle głowy z uśmiechem.

-Przybiłam zbyt mocnego żółwika osobie z utwardzeniem.

-Może powinnaś z tym iść do Re...

- Później do niej wpadnę!

Machnęłam drugą ręką.

-Co powiedziałaś temu chłopakowi, który odczytał wiadomość?

-Powiedziałam mu, że to trutka na chwast.

Zaśmiał się, ale sprawiło mu to ulgę.

-Uwierzył?

-Nie miał wyboru.

-Dzięki ci Izumi, uratowałaś mi życie.

Na ostatniej lekcji napisał do mnie Shoto, więc rozmawiałam z nim przez Messengera.  

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro