Ślad 60
-Hejka !
Powiedziałam wchodząc do klasy jakąś minutę przed dzwonkiem, jak zwykle dostałam wspólną odpowiedź i zajęłam swoje miejsce ... Ten dzień ogólnie nie był jakoś szczególnie ciekawy, moja rana została w końcu zaleczona, niby mogłam uleczyć ją sama, ale wszyscy słyszeli jak pielęgniarka mówiła, że nie może tego zrobić od razu, więc nie chciałam ryzykować, wieczór też był raczej nudny, pod koniec wypiłam może dwie lub trzy szklaneczki whisky, bo nie potrafiłam wytrzymać napięcia panującego między mną, a Eizem kiedy go mijałam i jak tylko sobie o tym przypominałam po prostu krew mnie zalewała !
-Izumi !
-Co jest !?
Poderwałam się tak gwałtownie, że aż wywróciłam się na ziemie razem z krzesłem.
-Już 7:55 ...
-Co !? -W błyskawicznym trybie zaczęłam się ubierać, mimo że trochę kręciło mi się w głowie- Aya dlaczego ty jeszcze tu jesteś !?
-Mam na 9:00 ...
-Przynajmniej jedna z nas się dzisiaj nie spóźni ...
-Izumi ty piłaś !?
-Tylko trochę.
-Nie powinnaś iść do szkoły !
-Dam se radę !
Wzięłam do ust z trzy gumy miętowe i wybiegłam z domu, przepakowując wcześniej swoją torbę, biegnąc do szkoły, gdzieś w połowie drogi, zobaczyłam grupkę dzieci z podstawówki, może gimnazjum, które stały przy jednym z drzew w parku, ale nie zbyt mnie to zainteresowało, przeskoczyłam poręcz, która odgradzała park od ruchliwej drogi.
-Przepraszam !
Spojrzałam na dziewczynę o krótkich brązowych włosach z jaśniejszymi końcówkami.
-Trochę się spieszę.
-Jesteś z wydziału bohaterstwa ?
-Tak.
-Więc tak w skrócie, na tamtym drzewie utknął kotek i młodszy brat mojej koleżanki po niego wszedł i nie potrafi teraz zejść, ale jest na tyle wysoko, że nie potrafimy się do niego dostać, mogłabyś nam pomóc ?
Westchnęłam patrząc na zegarek, lekcja trwała już od paru minut na co się skwasiłam.
-Na bank dostanę opieprz od dyrektora.
-Czyli nie ...
-Dobra załatwmy to szybko.
Dziewczyna uśmiechnęła się radośnie biegnąc w stronę znajomych, łączne cztery dziewczyny i dwóch chłopaków, spojrzałam na wysokie drzewo, chłopiec siedział na gałęzi jakieś piętnaście metrów nad ziemią, był zapłakany, a do swojej klatki przytulał małego, białego kotka.
-Wysoko ... Jak on się tam wdrapał.
-Mój brat jest uparty.
Dokładnie przemyślałam sposób działania i stwierdziłam, że najlepszym sposobem będzie wykorzystanie nauk Sonika, stuknęłam po parę razy nogami w ziemię.
-Odsuńcie się ... -Dzieciaki wykonały moje polecenie, po paru sekundach odbiłam się od ziemi i pierwszych gałęzi oraz pnia, gdy dotarłam do dzieciaka, nie zatrzymując się, chwyciłam go jedną ręką i przeskoczyłam przez gałąź, na której siedział, po wylądowaniu wyprostowałam się odkładając chłopca na ziemię, cała akcja ratunkowa trwała jakieś dziesięć sekund, trening Sonika naprawdę skutkuje- Następnym razem nie wchodź na tak wysokie drzewa.
-D-dobrze.
Odebrałam telefon, który aktualnie wibrował w mojej kieszeni.
-Ja mogę wszystko wytłumaczyć !
Zaczęłam się bronić jeszcze zanim Nezu się odezwał.
-Izumi od ponad dwudziestu minut powinnaś byś w szkole ! Dlaczego zawsze sprawiasz takie problemy !? Jesteś nieodpowiedzialna, wulgarna, bezczelna i arogancka ! A teraz w tej chwili do szkoły i marsz do mojego gabinetu !
Tym razem jest wściekły, musiałam odsunąć telefon od ucha, by nie ogłuchnąć.
-Spokojnie dyrektorku, może jestem spóźniona, ale każdemu się zdarza ...
-Aya wszystko mi powiedziała !
-A to flądra !
-W tej chwili do szkoły !
-Dobrze, tato.
Jęknęłam, kończąc połączenie, po czym schowałam telefon do torby.
-Następnym razem nie pakujcie się w kłopoty młodzieży ! -Machnęłam do nich ruszając w stronę szkoły, chyba jeszcze coś do mnie mówili, ale zignorowałam ich biegnąc w stronę szkoły, dotarłam tam po paru minutach i jak petarda wparowałam do gabinetu dyrektora- Aya kłamała !
Dopiero po chwili zorientowałam się, że w gabinecie oprócz Nezu znajduje się również Sonik.
-Izumi czuć, że piłaś.
-No dobra może troszeczkę, ale jestem trzeźwa !
-Jak możesz być tak lekkomyślna ... Zawiodłem się na tobie.
Moje policzki lekko zaczerwieniły się z wstydu, Sonik jest jedną z tych osób, które trudno zawiść ... Przynajmniej tak myślałam.
-Mam dość twojego spóźniania się ! Sonik powiedział mi o twoich treningach i razem stwierdziliśmy, że zaliczymy je jako trening z bohaterstwa, ale ciebie to nawet nie obchodzi ! Może podasz mi powód, dla którego tak długo tu szłaś !?
-Przepraszam ...
-Słyszałem to już wiele razy, kiedy w końcu zrozumiesz, że życie nie jest tylko zabawą !?
-Chce się bawić póki mam na to czas.
-Izumi czy ty siebie słyszysz !? Za niedługo zaczną się przygotowania do zawodów, wszyscy się denerwują i starają, a ty mówisz, że chcesz się bawić !? Widzę, że ciebie te zawody w ogóle nie interesują !
-To nie tak !
-Dość ! Izumi tym razem wymyślę dla ciebie godną karę ! Sonik, możesz się nią dzisiaj zająć ?
-Tak, mam dzień wolny.
-Daje ci wolną rękę.
-Ale ...
-Izumi masz się go słuchać !
-Dobrze ...
-Zaprowadź ją na lekcje, druga trwa już od paru minut.
-W takim stanie ?
-Racja ...
-Pójdę do sklepu kupić jakąś wodę i tabletki.
-Dobry pomysł. -Sonik wyszedł z pomieszczeniu, a Nezu podsunął pod mój nos kubek z zieloną herbatą- Pij.
-Dzięki.
Wypiłam całą zawartość szklanki i odłożyłam pusty kubek na stół, przy którym siedziałam.
-Dlaczego to robisz ? Szkodzisz tylko sobie.
-To nie tak, że chce sobie zaszkodzić czy kogoś zdenerwować, po prostu chce cieszyć się życiem.
-Wiem o czym teraz myślisz, ale prawda jest taka, że nie zmieni to twojej przeszłości, a jedynie zaszkodzi przyszłości.
-Przepraszam, zająłeś się mną, a mimo tego dostarczam ci tylko zmartwień ... Ale nie potrafię żyć inaczej i nie chce się zmienić, mogę spróbować nie opuszczać lekcji i ogólnie nie przynosić ci wstydu, ale jestem jak jestem ...
-Wiem Izumi i właśnie dlatego pozwalam ci na aż tyle ... Od poniedziałku na zajęciach sportowych będziesz spotykać się z Sonikiem, będzie cię trenował w ramach zajęć z bohaterstwa i sportowych, zajęcia z bohaterstwa za niedługo zostaną przeniesione w twojej klasie na pierwszą lub ostatnią lekcje, będziesz mogła chodzić do domu szybciej, po ostatnich wydarzeniach, które przeszła twoja klasa ...
-Jakich wydarzeniach ?
Zapytałam marszcząc brwi.
-Pojechali do instytutu uczyć się jak ratować ludzi w różnych warunkach, ale zostali zaatakowani przez tajemniczą organizację złoczyńców, nikomu nic się nie stało, może profesor Aizawa ucierpiał, ale chwilę przed twoim powrotem ściągnięto mu wszystkie opatrunki.
~~~~~~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro