Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ślad 102


Poszliśmy do kina, nie spodziewałam się, że Shoto zabierze mnie na maraton, ale z chęcią się na to zgodziłam. Chłopak cały czas ściskał moją rękę, nie robił tego tylko, gdy przytulałam się do jego ramienia. Leciał już ostatni, czwarty film, moje powieki powoli stawały cię ciężki, aż w końcu odpłynęłam.

Sobota

Obudziłam się kiedy oślepiające promienie słońca, padły na moją twarz. Przetarłam oczy dłoni i rozejrzałam się po pokoju, akademik... Zerknęłam na chłopaka leżącego obok mnie i mimowolnie uśmiechnęłam się widząc, że nie śpij i wypatruje się we mnie z nikłym uśmiechem.

-Dobry.

-Wybacz, że cię tu przyniosłem. Zasnęłaś i nie chciałem cię budzić. Jesteś zła?

Kiwnęłam przecząco głową. 

-Nie... Która godzina? 

-Trochę po 6... Możesz jeszcze pospać jeśli chcesz. 

-Hmm... Wolę pogadać z tobą... Wiesz, że za kilka godzin wyjadę, nie zobaczymy się zbyt prędko. 

-Tak... Będziesz mogła pisać? Chociaż chwilę?

-Nie wiem... Postaram się, jeśli znajdę czas napiszę, obiecuje.

-Liczę, że dotrzymasz obietnicy... Powinnaś pożegnać się z resztą. 

Kiwnęłam głową. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę...

-Tak...   

-Co im powiesz? 

Zastanowiłam się chwilę nad odpowiedzią.

-Szczerze? Nie zastanawiałam się nad tym. Zapewne nie powiem im prawdy... Będą myśleli, że jadę do ameryki, taka ma być wersja Nezu. Do naszej klasy dojdzie jakaś dziewczyna, podobno Alec czegoś ją uczył... Zapewne ona będzie myślała, że ja pojadę na jej miejsce, ale tam podłożą kogoś innego. To naprawdę skomplikowane!

Jęknęłam, siadając na łóżku. Dopiero po chwili ciszy zrozumiałam co zrobiłam... Przecież on też miał tak myśleć! O kurwa! Spojrzałam na chłopaka, który wpatrywał się we mnie z ciekawością. 

-Więc gdzie ty będziesz? -Odwróciłam wzrok w innym kierunku, o cholera! Co ja mam teraz powiedzieć?- Izumi. Gdzie jedziesz?

-Możemy o tym nie rozmawiać? 

Spytałam z nadzieją, przeczesałam włosy ręką i zatrzymałam ją na swoim karku, pocierając go w celu rozluźnienia mięśni. Może tym razem Shoto odpuści wyjaśnienia... Co ja bredzę? Jesteśmy razem! Powinien wiedzieć!

-Izumi... -Chłopak pociągnął mnie do tyłu, wylądowałam na jego klatce piersiowej, chciałam się podnieść, ale od razu zostałam przytrzymana. Zerknęłam na chłopaka z lekkim rumieńcem, chciałam by mnie puścił, ale patrzył na mnie z taką troską, że zrezygnowałam- Czy to będzie niebezpieczne?

-Pamiętasz jak kiedyś powiedziałam ci, że moi rodzice nie żyją? Obiecałam ci wtedy, że kiedyś ci to wyjaśnię... Nie jestem chętna na opowieści o moim życiu, ale musisz wiedzieć coś więcej... Wystarczająco długo czekałeś.

Chłopak kiwnął jedynie głową, wzięłam głębszy oddech i zaczęłam swój monolog, od samego początku. Powiedziałam wszystko o swoich braciach, matce i ojcu. Mówiłam o mojej pracy, powiązaniach z dyrektorem, o siostrze i tym jak ważny jest dla mnie Neito, opowiedziałam o tym gdzie jadę i jak niebezpieczne jest to zajęcie. Nic nie ukryłam. Teraz wie wszystko. Po zakończeniu trwającej prawie dwie godziny historii, wtuliłam się w bok Shoto i czekałam na to co powie, mijały minuty, a jego ust nie opuściło ani jedno słowo. Nie odczułam jednak niepokoju, nie odrzuci mnie, może mój powód jest głupi, ale wiem to dlatego, że dalej gładzi mnie po włosach z taką samą czułością.

-Wybacz, że nie jestem w stanie ci pomóc. Nie mogę zrobić nic, by wynagrodzić ci twoje cierpienie, mimo że bardzo bym chciał. Wiem tyle, że teraz już nic ci się nie stanie, zadbam o to i właśnie dlatego, że chce cię chronić muszę zapytać... Musisz jechać? Nie chce żebyś się narażała, nawet jeśli będzie z tobą Monoma, nie wiem czy będzie w stanie Ci pomóc, może zostać ranna, możesz zginąć. Co jeśli nie zdąży? Boję się... Starałem się o ciebie za długo, by teraz cię stracić.

Kurwa... Jak ja go kocham. Nie wieże w to, że jest prawdziwy. Jednak jest, a to nie scenka z romansu tylko jego prawdziwe uczucia. Oczekuję na nie odpowiedzi.

-Wiem, że to niebezpieczne i doskonale zdaję sobie sprawę jak wiele mogę poświęcić, ale chce tego... Wrócę, wiele razy mówiłam ci, że jestem silna. Chcę być jeszcze lepsza, chce znaleźć swoje granice i chce je przekroczyć, chce ochronić jak najwięcej osób, w tym ciebie. Nie chcę nikogo stracić, nie w taki sposób.

Powiedziałam patrząc mu w oczy. Nie był do końca zadowolony moją odpowiedzią, ale widziałam w jego oczach szacunek do mnie i do mojej decyzji. Mieszaniec obrócił się na bok, dociskając mnie do swojego torsu.

-Nie podoba mi się to, ale w pełni cię rozumiem. Na twoim miejscu postąpił bym tak samo. Nie będę cię zatrzymywał na siłę, ale uważaj na siebie, nie pchaj się tam, gdzie będzie zbyt ryzykownie, dobrze?

-Dobrze... Ciebie też się to tyczy.

-Mnie?

Spytał zaskoczony. Kiwnęłam głową i spojrzałam na niego z zawodem.

-Tak. Dlaczego nie powiedziałeś mi o sytuacji w centrum ratunkowym? -Shoto nie odpowiadał przez dłuższą chwilę, zrezygnowałam z ciągnięcia tematu, de fakto było to dość dawno, nie będę rozdrapywać starych ran- Nieważne. Po prostu na siebie uważaj, też nie chcę cię stracić.

-To nie tak, że nie chciałem Ci powiedzieć. Po prostu... Nie chciałem dodawać ci zmartwień...Od naszej pierwszej rozmowy wydawało mi się, że sporo przeszłaś. Byłaś niesamowicie otwarta na ludzi, potrafiłaś ich zrozumieć, szczerze kochasz każde życie, dokładnie jakbyś zdawała sobie sprawę jak kruche i łamliwe jest. Zawsze byłaś taka spokojna... Wyjątkiem było, gdy Monoma był blisko... Przy nim stawałaś się inna. Byłaś zbyt idealna, to cię zdradziło. Teraz wiem, że miałem rację, wiem też, że jesteś najsilniejszą i najwspanialszą osobą jaką spotkałem, a przez to kocham cię jeszcze bardziej.

Uśmiechnęłam się pod nosem. Położyłam jedną dłoń na szyi chłopaka, chciałam go pocałować, nie potrzebowałam do tego zjawiskowej scenerii i tłumu gapiów, wystarczył mi on, jednak kiedy poczułam palące ciepło, odskoczyłam na sam środek pokoju.

-O kurwa! Jak to boli! Shoto za co... -Przerwałam, widząc w połowie płonącego, a w połowie pokrytego lodem mieszańca- Shoto? Wszystko gra?

-Tak! -Odpowiedział niemal mechanicznie, na policzkach miał całkiem spory rumieniec, dopiero po chwili zauważył moją czerwoną dłoń, od razu spochmurniał- Przepraszam... Bardzo boli? -Uśmiechnęłam się do niego delikatnie i pokręciłam przecząco głową- Izumi, pokażesz mi? Pokażesz mi jak uleczasz swoje rany?

Skrzywiłam się na ten pomysł, ale chłopakowi widocznie na tym zależało, niechętnie kiwnęłam głową i usiadłam na przeciw niego. 

-Jesteś głupi... Dlaczego tak się zawstydziłeś?

Jęknęłam, moją rękę spowiła zielonkawa oświata, a oparzenie stopniowo zaczęło znikać. 

-Niesamowite... Iz...

-Nie!- Krzyknęłam, pochylając się nad chłopakiem i nadymając policzek- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie! 

-Wybacz. To było nagłe... Nie spodziewałem się, że będziesz tego chciała...

-Więc teraz chce cię pocałować. -Shoto ponownie przestał panować nad swoją mocą- Chyba jednak poczekam... -Jęknęłam z niezadowoleniem i spojrzałam na swój wibrujący telefon- Czego chcesz mendo?

-Gdzieś ty polazła gówniaro!? Ledwo jedna randka, a ty już mu do łóżka wskakujesz! Tego się po tobie nie spodziewałem! Zawiodłaś mnie!

-Hę? O co ci chodzi idioto? Przecież nic się nie stało, a tobie nie powinno przeszkadzać to, że śpię u niego!

-Słucham!? W tej chwili do domu moja panno! 

-Lol Neito nie zachowuj się jak moja matka...

-Do cholery jasnej Izumi! W tej chili do domu albo osobiście się po ciebie wybiorę! Ile ty masz lat gówniaro!? Ile ty z nim jesteś!? No właśnie! Już kurczaczki! W podskokach!

-Ne...

-Bez gadania! Masz godzinę!

-Jezuuuu... Ale ty mnie wkurzasz!

-Wystarczy Neito, a teraz do domu! Musimy poważnie porozmawiać!

-Dobrze mamo! Już idę!

Schowałam telefon do kieszeni, podnosząc się z miejsca. 

-Odprowadzę cię! 

-Nie musisz. -Rzuciłam, podchodząc do drzwi- Na pewno chcesz odpocząć, dam sobie radę!

Zanim wyszłam, Shoto zatrzasnął drzwi przed moim nosem.

-Chce iść z tobą. 

Westchnęłam z rezygnacją, ale mimo wszystko bardzo mnie to cieszyło.

-Więc chodźmy. -Szliśmy w całkowitej ciszy. Przeszkadzało mi to. Chciałabym zacząć jakoś rozmowę, ale szczerze mówiąc nie wiem co powiedzieć. Spojrzałam na chłopaka, wyglądał jakby coś go martwiła, podążyłam za jego wzrokiem na mój nadgarstek, wyciągał niepewnie rękę w jego stronę, spojrzałam na zegarek- 8:26. 

Rzuciłam, posyłając mu promienny uśmiech. Zaskoczony Shoto chyba nie wiedział co powiedzieć, widocznie się zawstydził.

-Dzięki...

Zaśmiałam się pod nosem, splatając nasze palce.

-Przecież tylko żartowałam. Mogłeś normalnie złapać mnie za rękę.

-Nie byłem pewny czy faktycznie tego chcesz... 

Przekrzywiłam pytająco głowę.

-Dlaczego miałabym tego nie chcieć?

-Sam nie wiem... Wszystko jest dla mnie nowe.

-Rozumiem. -Między nami znowu nastała cisza, kwiaty były już gotowe do spadania- Shoto? Może obejrzymy te kwiaty jutro? Razem z resztą? Takie pożegnanie...

Mieszaniec uśmiechnął się delikatnie i skinął głową.

-Dobrze. Poproszę osoby z akademika o przyjście. Powiem im o wymianie.

-Dzięki Shoto. -Delikatnie pocałowałam go w policzek, jego ręka od razu zacisnęła się mocniej na mojej- Spokojnie, tylko nie płoń! -Mieszaniec wziął głęboki oddech i na szczęście się uspokoił- Zapomniałam, że możesz spalić cały park jeśli zrobię coś takiego... 

~~~~~~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro