31. Intuicja nie zawsze zawodzi
Kilka tygodni później
Mark, Ahiko i Hestia mimo tego, że brali czynny udział w walkach w Troście i byli świadkami przemiany Erena w tytana nie zostali wezwani do sądu na jego rozprawę. Jedynie z opowieści Armina, która dołączył do ich korpusu razem ze swoimi przyjaciółmi ze 104. korpusu trenigowego, wiedzieli, że został on w ostateczności przydzielony do Oddziału Specjalnego pod dowództwem kaprala Leviego. Już mu współczuli.
Wiedzieli, że przekonanie Dariusa Zackleya nie było łatwe. Żandarmi wraz z Kościołem Murów, który nie wiedzieć dlaczego brał czynny udział w rozprawie, starali się o wyrok śmierci dla chłopaka, ponieważ ich zdaniem pokazał on, iż nie umie kontrolować swojej mocy. Dowodem tego miała być blizna na policzku Mikasy, spowodowana potężnym uderzeniem Erena w budynek, na którym stała w czasie próby odbicia Trostu. Na przeciw temu stał Erwin Smith na czele Zwiadowców oraz nieoficjalnie Stacjonarni, którzy ogłosili brak stronności w tej sprawie. Pomimo początkowych trudności, ostatecznie korpus Zwiadowczy zwyciężył. Armin wspominał, że argumentem przeważającym było oświadczenie Leviego, że zabije Erena w każdej chwili, jeśli tylko ten wykona jakiś podejrzany ruch lub straci kontrolę. Na dowód tego przed całym zgromadzonym w sądzie tłumem pobił skutego biedaka. Niby zrobił to tylko na pokaz, jednak Mikasa za każdym razem na wspomnienie o tym wydarzeniu ziała nieskrywaną nienawiścią w stosunku do kapitana Kurdupla. Hestia wcale jej się nie dziwiła.
Jednak mimo tak dobrego wyniku rozprawy, ledwie kilka dni później stało się coś strasznego. Podczas odbijania Trostu żołnierzom udało się schwytać dwójkę tytanów. Po raz pierwszy od wielu lat mogliby spokojnie prowadzić eksperymenty, którym przewodziłaby Hange Zoe, jeden z generałów korpusu Zwiadowczego. Był to kolejny sukces osiągnięty przez ludzkość. Tragedią było okrycie ich dwóch ciał znikających już w kłębach pary.
Oczywiście zostali oto oskarżeni, wtedy jeszcze, kadeci. Sprawdzono sprzęty do manewrów, jednak nie odniosło to żadnych skutków. Sprawca wciąż był nieznany.
Sprawą wciąż zajmowały się odpowiednie osoby wydzielone do tego zadania, ale życie musiało lecieć dalej. Odbyła się ceremonia, podczas której kadeci wybierali swoje korpusy. Erwin, który jej przewodził korzystając z okazji chciał sprowokować zdrajcę, aby się w jakiś sposób wydał, informując zebranych o misji, mającej odbyć się za miesiąc od tego dnia, która polegałaby na próbie odbicia terytorium pomiędzy murami Rose i Marią. Mieli przejechać aż do rodzinnego dystryktu Erena, Armina i Mikasy, aby chłopak-tytan mógł ponownie zablokować wyrwę w murze stworzoną przez tytana opancerzonego.
Był wieczór. Większa część Zwiadowców, znajdujących się w bazie wypadowej, która miała być punktem startowym przyszłej ekspedycji, siedziała w rozległym salonie, odpoczywając po porannych ćwiczeniach formacji szerokiego rozpoznania, która była kluczowym elementem całej wyprawy i wałkowali ją dzień w dzień, przerabiając przeróżne scenariusze.
Pomieszczenie było duże. Na podłodze ułożone były stare, zakurzone dywany w różniste wzory. Oświetlał je rozłożysty żyrandol powieszony pod wysokim sufitem oraz dwa kominki umieszczone na przeciwległych do siebie ścianach. Dookoła poustawiane było miękkie kanapy oraz drewniane ławy. Hestia wraz z dwójką przyjaciół siedziała na jednej z wersalek i wnikliwie analizowała zachowanie Barda oraz Eriko, którzy siedzieli w kącie pokoju i szeptali coś nachyleni do siebie.
-Myślicie, że pocałują się w tym miejscu?-Spytała w zamyśleniu kruczowłosa.
-Jeśli to zrobią wstaniemy i zaczniemy klaskać.-Skwitowała Ahiko, którą również nie wiedziała, co do końca sądzić na temat relacji tamtej dwójki.
Niby ze sobą byli, niby nie. Nigdy przy nich nie okazywali uczuć względem siebie, jednak spędzali podejrzanie dużo czasu razem. Tak samo jak... Hestię nagle olśniło. Spojrzała na przyjaciółkę bystrym wzrokiem i uśmiechnęła się zadziornie.
-Właśnie Ahiko, czy nam się przypadkiem nie tworzy kolejna para?-Zapytała.
-Jeśli chodzi o ciebie i kapitana, wszyscy wiedzą o tym już od dawna.-Blondynka machnęła ręką na podtekst usłyszany w słowach Hestii. Kruczowłosa westchnęła na kolejny przytyk do jej relacji z Levim, która miała w sobie tyle z romansu, co woda alkoholu.
-Ahiko nie chcę ci nic mówić, ale Jean ma pokój zaraz obok mnie.-Nie spodziewanie wtrącił się Mark, a słysząc te słowa Hestia, aż zaniemówiła z wrażenia, z uśmiechem na ustach wypatrywała reakcji blondynki.
Ta jednak jedynie wstała z głośnym westchnieniem.
-Nie mam do was cierpliwości, żegnam.-Wstała i ruszyła w kierunku drzwi, a kiedy je za sobą zamykała na pewno całkowitym przypadkiem Hestia i Mark zobaczyli za nimi sylwetkę wcześniej wspomnianego chłopaka.
Spojrzeli na siebie porozumiewawczo i się roześmiali. Po chwili Hestia zobaczyła kolejną osobę wychodzącą przez masywne drzwi salonu. Niski chłopak, szczupłej budowy z bujnymi blond włosami. Armin. Od pewnego czasu miała zamiar porozmawiać z nim na temat, który dręczył ją od pewnego czasu. Również wstała.
-Też muszę cię zostawić, ale masz nadal obserwować tę dwójkę.-Wskazała na Barda i Eriko, którzy nadal siedzieli w tym samym miejscu.- Ktoś musi być naszym szpiegiem, a ty jesteś najmniej podejrzany z naszej trójki.
Odwróciła się, nie widząc, jak Mark kręci z dezaprobata głową. Jednak z braku lepszego zajęcia przysiadł się do paru innych żołnierzy i kątek oka obserwował przebieg wydarzeń pomiędzy pozostałą dwójką jego przyjaciół.
-Armin!-Krzyknęła, aby zwrócił na nią uwagę, gdy już wyszła na korytarz. Kiedy odwrócił się w jej stronę dogoniła go i dodała: -Możemy pogadać?
Przytaknął i już po chwili siedzieli w jednej z mniejszych komnat, w której znajdował się jedynie drewniany stół oraz krzesła do kompletu. Na zimnych, kamiennych ścianach umieszczone były kinkiety ze świecami, oświetlające wnętrze. Gdy tylko usiedli na krzesłach Hestia, nie lubiąc owijać w bawełnę, spytała:
-Jak nazywała się niska blondynka z waszego korpusu treningowego, która nie wstąpiła do Zwiadowców?
-Chyba masz na myśli Annie.- Odparł po chwili zastanowienia.- Czemu pytasz?
-Mam co do niej jakieś dziwne przeczucia od walk w Troście.-Stwierdziła, że będzie z nim szczera.
Armin był bystry, miała nadzieję, że wpadnie na to coś, co jej nie daje spokoju. Wytłumaczyła mu spokojnie, co widziała tamtego dnia. Moment, w którym został na jej oczach został pożarty jeden z kadetów, a trójka innych się temu przypatrywała. Im dłużej nad tym myślała tym większą miała pewność, że oni jednak stali tam, kiedy jeszcze była w drodze na miejsce. Nie wiedziała dlaczego, ale rosła w niej ta pewność. I jeszcze ten późniejszy wzrok dziewczyny.
Widziała, że w miarę słuchania opowieści, jasne oczy Armina są przykrywana coraz bardziej przez rozszerzające się źrenice. Prawie słyszała, jak pracują trybiki w jego mózgu.
-... a ty jesteś bystry. Chciałam zapytać, co o tym sądzisz.-Zakończyła swój wywód.
Chłopak wahał się przez chwilę, ale w końcu odezwał się niepewnym głosem.
-Szczerze mówiąc mam pewne przypuszczenia, ale to nic pewnego. Nie mam na to żadnych dowodów, ani nic. Jednak myślę, że generał Erwin również ma podobną hipotezę i wszystko okaże się po ekspedycji.
Tym razem to oczy Hestii się rozszerzyły.
-Opowiedz mi.
Słuchała opowieści chłopaka z zapartym tchem. Chwilami nie wierzyła własnym uszom, jednak gdy faktycznie się skupiła miało to sens. I sytuacja, którą widziała na polu bitwy w Troście dodatkowo by to potwierdzała. Musiała zaczekać jeszcze parę dni, aby ostatecznie przekonać się, czy to prawda, ale teraz miała prawie stuprocentową pewność.
Jej rozmowę z Arminem przerwało gwałtowne otwarcie drzwi. Jednocześnie zerwali się z krzeseł, myśląc, że stało się coś ważnego. Jednak Hestia od razu rozpoznała blond czuprynę Marka, jego łagodny uśmiech i rzadkie wesołe ogniki w oczach.
-Nie uwierzysz, co się dzieje!- Krzyknął rozbawionym głosem w stronę Hestii.
-Tylko nie mów, że faktycznie się całowali!- W jednej chwili udzielił jej się jego wesoły nastrój.
-Też, ale jest jeszcze coś. Chodź szybko!-Chwycił ją za rękę i wyciągnął z pomieszczenia.
Zdążyła tylko podziękować Arminowi za pomoc, i zostawiając zdezorientowanego kolegę samego, pobiegła za przyjacielem.
-Po wiesz mi, o co ci chodzi?-Spytała Marka, kiedy mknęli korytarzami.
-Pamiętasz, jak mówiłem, że Jean ma pokój obok mojego? Wróciłem do siebie, żeby nie podglądać dalej Barda i Eriko. Uwierz mi, że nie chcesz przegapić takiej okazji!
-A od kiedy zrobiłeś się takim łobuzem, co?- Zapytała Hestia, która już układała sobie w głowie, co może robić w tej momencie Ahiko.
-Od kiedy moi przyjaciele zostawiają mnie samego!- Odparł. Nie miał w głosie wyrzutu, ale dziewczyna faktycznie pomyślała, że musiał poczuć się lekko osamotniony, kiedy Ahiko, Bard i Eriko znaleźli sobie osoby do romansowania, a ona wyleciała z salonu, zostawiając go.
-Głupek.- Rzuciła, śmiejąc się jednocześnie.
Po paru minutach dotarli do celu. Pokój usytuowany był z zachodnim skrzydle zamku. Drzwi nie były niczym szczególnym, drewniane z mosiężną gałką. Kiedy stanęli i w cichy wsłuchiwali się w odgłosy za nimi, udało im się usłyszeć ciche szepty, chichot i chwilami nawet pojękiwania. Hestia nie wahała się ani chwili.
-Ahiko masz trzy sekundy na to, żeby się ubrać, później razem z Markiem do was dołączamy!!!-Krzyknęła na całe płuca, waląc pięścią w drzwi.
Razem z przyjacielem prawie dusili się ze śmiechu słysząc głośne protestu przyjaciółki, która wiedziała że Hestia zdolna jest do wszystkiego. W czasie, kiedy Ahiko zapewne szybko coś na siebie narzucała, kruczowłosa wyjęła jedną ze świec, wiszącą w kinkiecie na ścianie obok pokoju i zgasiła ją, aby przypadkiem nie spowodować pożaru. Kazała Markowi się odsunąć, po czym sama przylgnęła do ściany, aby do końca nie pogrążyć kochasiów, a następnie przekręciła gałkę i pchnęła drzwi.
-Uwaga ostrzał!!!-Ponownie krzyknęła, wrzucając świeczkę prosto do pokoju.
Hestia i Mark pokładali się ze śmiechu, kiedy Ahiko wyszła z pokoju. W jej oczach widać było istną żądze mordu na przyjaciołach, ale oni nie mogli do końca wziąć jej na poważnie, widząc jej rozczochrane włosy i krzywo zapiętą koszulę. To jeszcze wzmocniło wybuch ich śmichu. Nawet nic nie mówiąc, Ahiko wróciła do pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi.
---------------------------------------------------------------------------------------
Aki mam nadzieję, że jesteś zadowolona i przestaniesz mnie męczyć, co? xD
Zresztą i tak już za bardzo nie możesz, bo kolejny rozdział będzie już ostatnim... *mroczna muzyka*
Ehh po tym zostanie mi jeszcze dokończenie "Rozdzielonych", ale ich nie skończę już w ferie, jednak postaram się znajdować czas chociaż raz w tygodniu na pisanie, bo przypomniałam sobie, jak wielka frajdę mi to sprawia! ^^
xoxo
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro