19. Pierwszy dzień
Jadalnie w siedzibie Zwiadowców mało co różniła się od tej w obozie szkoleniowym. Wielkie pomieszczenie z masywnymi ławami, ladą, przy której wydawane były posiłki, pochodniami na ścianach. Jedyną różnicą były ściany, które w odróżnieniu od tych z obozu, tu były betonowe, tak jak w całym zamku. Oczywiście nie wspominając już o jedzeniu, które aż zapraszało do tego, aby je zjeść. Nie było już bezkształtną masą z niezidentyfikowanymi grudkami w środku, a pokaźnym kawałkiem mięsa z ziemniakami polanymi aromatycznym sosem. Co się okazało, do popicia mieli wybór: kompot lub herbata, zależy kto na co miał ochotę. Jednym słowem istny raj dla osób, które przez bite trzy lata nie były pewne, co wkładają do ust.
Nowo przybyli kadeci siedzieli przy jednym stoliku w rogu pomieszczenia i zajadali się śniadaniem. Miłą odmianą było, że ćwiczenia zaczynali po posiłku, a nie przed tak, jak to było w obozie. Swoją drogą, kotlet na śniadanie? Czasami życie żołnierza wydawało się naprawdę dziwne, jednak tłumaczyli sobie wszystko tym, że potrzebują dużo siły do walki z tytanami. W gruncie rzeczy obfite posiłki mogły również zwiastować gromki wysiłek na treningach, co nie było raczej dobrym omenem, ale patrząc na to, jak reszta starszych mundurowych wcina swoje porcje, chyba nikomu to nie przeszkadzało.
-Możesz mi powiedzieć, dlaczego usiadłaś razem z nami?- Odezwała się Ahiko do Marthy, której miała już serdecznie dość. Po jaką cholerę ciągnęła się za nimi wszędzie, skoro cały poprzedni dzień narzekała na to, że muszą dzielić razem pokój?
-Uwierz mi, że gdyby to był mój wybór, wybrałabym stolik na drugim końcu jadalni.- Odgryzła się, po czym spojrzała spode łba na Barda.- Może ty nam to wyjaśnisz.
Bliźniak speszył się trochę. Nie chciał, aby siostra resztę życia w wojsku spędziła samotnie, a z jej charakterem było bardzo prawdopodobne, więc wolał żeby nadal kłóciła się z Ahiko i Hestią, niż usiąść przy osobnej ławie z dala od wszystkich. Taka jest cena za braterską miłość, no ale co zrobić? Trzeba się wysilić, aby Martha kiedyś wyszła na ludzi, a nadal żywił resztki nadziei, że w przyszłości jej się to uda. Oczywiście nie będzie to łatwe, ale no cóż... nadzieja umiera ostatnia. Westchnął.
-Wolałabyś siedzieć sama?- Zapytał o najoczywistszą rzecz na świecie. Siostra spojrzała na niego, jak na idiotę.
-Tak! Przecież od początku to mówię!- Krzyknęła, zirytowana jego zachowaniem.
Dlaczego on ciągle kazał robić rzeczy, na które nie miała ochoty? Z drugiej strony, większą zagadką było, dlaczego ona się na to zgadzała. Przecież równie dobrze mogła usiąść gdzie indziej, nie zważając na brata i mieć tym samym święty spokój. Kiedy uświadomiła to sobie zrobiło jej się głupio. Czyżby przyzwyczaiła się już to towarzystwa tej wkurzającej trójki?
-Powiedz po prostu, że lubisz nasze towarzystwo i będzie po sprawie.- Odezwała się prowokująco Hestia z cwaniackim uśmiechem na twarzy.
Skończyła już jeść i opierała się ręką pod brodą, czekając aż reszta jej towarzyszy skończy posiłek. Widząc, jak zmienia się nastrój dziewczyny po wypowiedzianych słowach nie mogła się powstrzymać od tego komentarza. Od jakiegoś czasu zastanawiała się, dlaczego Martha po prostu się od nich nie odsunie, zamiast słuchać się brata. Wcześniej nie miała okazji, ani pewności, aby poruszyć ten temat, jednak teraz...
-Oh, nie znoszę was!- Zmarszczyła brwi i rzuciła trzymany widelec na talerz, po czym skrzyżowała ręce na piersi. Nie, wcale ich nie lubiła! Chociaż... nawet jeśli to i tak nie przyzna się do tego tym idiotom! Pozostała czwórka siedząca przy stole zachichotała, widząc jej zachowanie.
Oczywiście to, że Martha praktycznie praktycznie przyznała się do swojej słabości do grupki przyjaciół, nie zmieniło ani jej nastawienia do nich, ani dziewczyn do niej. Ahiko ciągle patrzyła na nią spode łba, mając nadzieję, że rudowłosa w końcu sobie stamtąd pójdzie, a Hestia miała na twarzy triumfalny uśmiech.
Wreszcie, gdy wszyscy skończyli jeść i mieli się już zbierać, stanęła przed nimi dziewczyna w standardowym mundurze ze skrzydłami wolności na piersi. Miała bursztynowe, lekko kręcone włosy i piękne niebieskie oczy. Długie rzęsy kładły się na okrągłych policzkach przy każdym mrugnięciu. Sporych rozmiarów biust wyłaniał się delikatnie spod białej koszuli.
-Jestem Eriko. Przysłano mnie, abym przyprowadziła was na plac treningowy.- Odezwała się rzeczowo, lustrując grupę wzrokiem.
Trochę irytowało ją, że akurat ona musiała zająć się nowicjuszami, ale z drugiej strony cieszyła się, że w końcu nie będzie najmłodsza stażem w korpusie. Swoje szkolenie skończyła już w tamtym roku, więc pamiętała jeszcze, jak czują się kadeci, nieznający rozkładu zamku i jego okolic.
Hestia uśmiechnęła się kpiarsko, rozbawiona reakcją obu chłopców na widok pięknej dziewczyny. Mark jeszcze jako tako się kontrolował, obserwując grę świateł na jej włosach, jednak Bard, mimo że nie zachowywał się niestosownie, jego wzrok nie zszedł na szczęście tam gdzie nie powinien, jednak miała lekkie obawy, że jeszcze chwila, a zacznie się ślinić. Wstała, aby przyjaciele słabszej psychicznie płci kompletnie się nie skompromitowali.
-Jasne, już idziemy.- Odezwała się i ruszyła za Eriko, która od razu powędrowała do wyjścia z jadalni.
Martha spojrzała na brata, który nadal siedział na miejscu i patrzył się, jak zahipnotyzowany na plecy bursztynowowłosej dziewczyny. Zmarszczyła brwi, po czym szturchnęła go w ramię.
-Przestań robić maślane oczka i rusz się młotku.- Odezwała się, żeby w końcu zwrócić jego uwagę.
Bard spojrzał na nią, nic nierozumiejącymi oczami, ale widząc iskry, które ciskała w jego stronę, oprzytomniał. Lekko się zarumienił, zawstydzony swoją reakcją, ale od razu wstał i razem z siostrą dogonili pozostałą grupę.
Po kilkudziesięcio minutowym spacerze dotarli do sporej polany w lesie. Plac z wydeptaną przez lata treningów trawą, już zapełniał się żołnierzami. Niektórzy siedzieli i rozmawiali, inni, ci bardziej ambitni, albo chcący się podlizać dowództwu, wykorzystywali pozostały wolny czas na lekkie ćwiczenia rozciągające. W międzyczasie dowiedzieli już nieoficjalnie, że będą w oddziale pod dowództwem Erwina Smitha, a Eriko wie o tym, ponieważ również tam jest. Wyjaśniało to, dlaczego Erwin pojawił się w stolicy w dniu ogłoszenia wyników. Pewnie chciał wcześniej zobaczyć i ocenić swoich nowych podwładnych. Wyszło też na jaw, że te puste łóżko w pokoju dziewczyn należało właśnie do niej.
-Dopiero kilka godzin temu wróciłam ze stolicy. Było tam do załatwienia jeszcze trochę papierkowej roboty.- Wyjaśniła pokrótce z lekkim żalem w głosie.
Nie lubiła wypełniania dokumentów, a niestety było to nieuniknione. O wiele bardziej wolałaby znów ruszyć na mur, ale oczywiście muszą czekać, aż dostaną pozwolenie od rządu. Poza tym, rozkazy to rozkazy, więc musiała je wypełnić.
-Miałam cichą nadzieję, że jednak nie będziemy miały więcej osób w pokoju.- Narzekała Martha, a Eriko od razu wiedziała, że raczej się nie polubią.
-Uwierz, że mieszkanie samej bardzo mi odpowiadało.- Odgryzła się, nawet nie spoglądając na dziewczynę. Sama wyniosła postawa kadetki zaczynała ją irytować. Za kogo ona się uważała, że tak się do niej odzywa? Za to całkiem podobały jej się spojrzenia, jakimi obrzucał ją jej brat bliźniak. Chłopak starał się to robić ukradkiem, jednak bystry wzrok Eriko niczego nie przepuści. Nawet jej to schlebiało, był dość uroczy.
W końcu na polanę wkroczył Erwin Smith i zawołał wszystkich, aby ustawili się przed nim, bo chce coś ogłosić. Żołnierze stanęli przed wysokim mężczyzną ze schludnie zaczesanymi, blond włosami i zasalutowali. Dowódca uważnie zlustrował wzrokiem niebieskich oczu swoich podkomendnych , po czym odchrząknął i zaczął mówić.
-Udało nam się uzyskać pozwolenie na kolejną wyprawę za mur.- Oczy wszystkich zebranych zaświeciły chęcią mordu i determinacją.- Odbędzie się za dwa tygodnie, a wyruszy na nią mój oddział oraz Oddział Leviego.- Spojrzał z ukosa na kaprala, opierającego się o pień drzewa za jego plecami. Jak zwykle znudzony tą całą szopką, nie rozumiał, po co Erwin kazał mu ogłosić tę nowinę razem z nim, skoro nie miał nawet nic do powiedzenia. Kolejna wyprawa, co w tym wielkiego? Erwin znów wrócił wzrokiem do żołnierzy.- To wszystko.
Mundurowi skinęli głowami i wrócili do wcześniej wykonywanych zajęć. Znaczy się, co poniektórzy tylko wrócili, bo osoby, które przedtem jedynie się leniły, teraz w końcu zaczęli wykonywać drobne ćwiczenia na rozgrzewkę. Od Hestii i Ahiko, aż czuć było podniecenie usłyszanymi słowami. Wreszcie zobaczą świat zewnętrzny, wreszcie będą mogły zabić tytana. Spełnienia ich marzeń zbliżały się coraz większymi krokami.
Trening poszedł szybko i sprawnie, ale według dziewczyn był okropnie nudny. Absolutnie niczym nie różnił się od tego, który przechodziły w obozie szkoleniowym. Najpierw walka wręcz, podczas której powaliły parę osób, ale same też zostały kilka razy znokautowane. Trzeba było przyznać, że Zwiadowcy są już wyszkolonym oddziałem, a nie grupą osób, które wcześniej ani razu się ni biły. Następnie zjedli szybki obiad, a po południu, aż to wieczora ćwiczyli manewry przestrzenne. Nie ma, co się dziwić. Musieli je wykonywać bezbłędnie, aby jak najsprawniej uciekać przed tytanami.
Tak, uciekać. Jak się dowiedzieli, ku wielkiemu smutkowi Ahiko, wyprawy Zwiadowców od jakiegoś czasu były skupione bardziej na eksploatacji, aniżeli eksterminacji. Opracowana przez Erwina formacja szerokiego rozpoznania, była przygotowana w ten sposób, aby jak najskuteczniej omijać bestie. Żołnierze jechali w grupach oddalonych od siebie na odległość wzroku, a gdyby któraś z nich zauważyła tytana była zobowiązana wystrzelić flarę o kolorze, odpowiadającym stopniowi zagrożenia. Także z planów Boothy na rzeź nic nie wyjdzie, chyba, że w ostateczności.
Po kolacji wszyscy ruszyli do swoich pokoi. Byli zbyt zmęczeni, aby jakoś wykorzystać wolny czas. Dziewczyny pożegnały się z Bardem i Markiem, po czym weszły do swojego pokoju. Czekała tam już na nich Eriko, rozciągnięta na łóżku, poprzedniego dnia zajętym przez Marthę. Rudowłosa zmarszczyła brwi.
-To moje łóżko.- Stanęła ze skrzyżowanymi rękami nad dziewczyną. Ta jedynie otworzyła jedno oko i prychnęła, widząc grymas na twarzy Marthy.
-Chyba śnisz. Pierwsza tu mieszkałam.- Zmarszczka pomiędzy brwiami dziewczyny jeszcze bardziej się pogłębiła.
-Martha, nie sądzisz, że to łóżku jest dla ciebie za niskie? Księżniczki powinny żyć na wysokim poziomie.-Wtrąciła się Hestia.
Ahiko roześmiała się, rozbawiona tym komentarzem, a rudowłosa aż tupnęła nogą ze zdenerwowania. Zrobiła się czerwona na twarzy, co w sumie pasowało do jej koloru włosów, a widząc to Hestia również wybuchnęła śmiechem, po czym rzuciła się plecami na łóżko. Rozbawione dziewczyny nawet nie zauważyły, kiedy Martha wyszła z pokoju. Do rzeczywistości przywrócił je dopiero trzask drzwi, a po chwili usłyszały szum wody spod prysznica.
-Myślisz, że przesadziłyśmy?- Spytała niepewnie Hestia, która czasem miała dziwne napady wyrzutów sumienia. Dobrze, że tylko czasem.
To pytanie wywołało u blondynki kolejny napad śmiechu.
-Chyba za dużo przebywasz z Markiem. Uważaj, bo jeszcze zarazisz się od niego empatią.- Odpowiedziała, kiedy napad jej przeszedł. Hestia jedynie przewróciła na to oczami.
Nie to, że było jej żal Marthy, czy coś w tym rodzaju. Ba, ani myślała, żeby mieć w stosunku do niej jakieś ludzkie odczucia! Jednak zauważyła, że od jakiegoś czasu dziewczyna przestała się im odgryzać, a dokuczanie komuś bez żadnej większej reakcji z jego strony było zwyczajnie nudne. Zresztą po dzisiejszej rozmowie przy śniadaniu nie była pewna, czy Martha może nie stara się być odrobinę milsza. Dziwne, owszem, ale chyba każdy może chcieć się zmienić, prawda? Rudowłosa oczywiście nadal była denerwująca. Na każdym kroku narzekała na wszystko, patrzyła na każdego z góry i tak dalej, i tak dalej. Hmm, a może jej się jedynie zdawało? Może faktycznie przebywała za dużo z Markiem i zaczęła postrzegać ludzi przez pryzmat dobroci? Potrząsnęła głową, aby pozbyć się z niej tych głupot. Ułożyła się wygodniej na łóżku, położyła rękę pod głowę i po chwili zasnęła.
--------------------------------------------------------------------
Jak obiecałam, tak jest! Może nie jakoś bardzo dłuższy, ale na pewno ciekawszy, niż opis zamku xD
Dodałam nową postać, Eriko, czyli jedną z OC naszej kochanej @SoraHoshi89 i znów, tak jak przy dodawaniu Ahiko mam cykora, że źle oddam jej charakter, ale oczywiście postaram się jak najlepiej! Mam nadzieję, że Eri przypadnie wam do gusty, a jeśli tak to zapraszam do jej twórczyni, aby poczytać więcej o jej przygodach <3 (Sora to jest aluzja do tego, że masz w końcu pododawać rozdziały! xD)
xox
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro