Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12. Powody

Bard przekręcał od niechcenia kolejną śrubę przy armacie. Musieli sprawdzić każdą część z osobna, aby w razie zagrożenia wszystko sprawnie i bez żadnych problemów działało. Dzięki temu, że działa przymocowane były do terów na szczycie murów mogli bez ruszania się z miejsca sprawdzić wszystkie. Sprzęt był stary, utrzymywali go od początku powstania olbrzymich ścian. Był pierwszą, prowizoryczną, ale dającą skutki obroną przed tytanami. Działa są specjalnie amortyzowane i mogą mają możliwość skierowania ognia równolegle do murów, dzięki czemu są doskonałym wsparciem dla żołnierzy, walczących przy pomocy sprzętu do manewrów przestrzennych.

Nagle zobaczył przed sobą dziewczęcą sylwetkę i dłoń przykładającą wkrętak do śruby, którą właśnie sprawdził. Podniósł wzrok na Hestię.

-Te są już sprawdzone.

-Chciałam cię o coś zapytać.- Odparła dziewczyna prosto z mostu.

Jedna kwestia w zachowania dręczyła ją od kiedy pierwszy raz z nim rozmawiała. Martha była teraz wielce obrażona na cały świat i pracowała możliwe, jak najdalej od nich, więc nadarzyła się idealna okazja. Bard spojrzał na nią, unosząc jedną brew do góry. Nie wiedział, czego koleżanka może od niego chcieć. Wcześniej rzadko ze sobą przebywali, może dlatego, że cały czas przebywał z siostrą, która bardzo dobrze dawała mu do zrozumienia, że nie chce mieć z trójką przyjaciół nic wspólnego.

-Słucham.- Powiedział niepewnie.

-Dlaczego tak się troszczysz o tą kretynkę?- Skinęła głową w kierunku bliźniaczki.

-Jest moją siostrą.- Chłopak wzruszył ramionami.

Było dla niego naturalne, że chce dla niej jak najlepiej. Rodzeństwo powinno chronić się nawzajem. Chociaż w ich przypadku działało to raczej w jedną stronę, jednak dla niego to nie miało większego znaczenia.

-No tak, ale to nie wystarczy, żeby...- Zaczęła kruczowłosa, dla której takie tłumaczenie się niczego nie wyjaśniało.

-Owszem, wystarczy.- Ahiko przerwała jej w pół zdania, podchodząc bliżej. Od samego początku przysłuchiwała się tej rozmowie. Była ciekawska, więc nie wzdrygała się przed odrobiną podsłuchiwania. Spojrzała oczami, które wyrażały prawdziwą pewność, co do słów, które właśnie wypowiedziała, na rudowłosego chłopaka.- Prawda, Bard?

-Mówisz tak, jakbyś miała rodzeństwo.- Powiedział, ale skinął głową na znak, że zgadza się z jej słowami.

Nie był pewny, czy widział wcześniej koleżankę, mówiącą z taką łagodnością. Zazwyczaj w jej oczach tliły się iskierki szaleństwa, jednak teraz wydawała się zwykłą dziewczyną, więc może był to dobry moment, aby wdać się z nią oraz resztą jej przyjaciół w dyskusję, lepiej ich poznać.

-Bo miałam.- Uśmiechnęła się delikatnie na wspomnienie twarzy chłopaka o miodowych włosach. Odpłynęła we wspomnieniach, których jej brat nadal był cały, zdrowy, a w turkusowych oczach życie paliło się żywym ogniem. Nie wiedziała, dlaczego, ale nie mogła się powstrzymać od mówienia.- Był Zwiadowcą, zresztą tak samo jak ojciec. Oboje zginęli w tych cholernych paszczach tytanów.- Głos lekko jej zadrżał na wspomnienie momentu, w którym dowiedziała się o śmierci swoich najbliższych. Potrząsnęła głową, aby się otrząsnąć.- Dlatego chcę dołączyć do tego samego od działu, co oni. Zemszczę się na tych bestiach!

Ostanie zdanie prawie wykrzyczała, a dla podkreślenia swoich słów, uderzyła pięścią w metalowe działo. W międzyczasie do ich małej grupki dołączył Mark. Zrobiło mu się żal koleżanki. Musiał coś powiedzieć, aby jakoś ją pocieszyć, ale nie potrafił znaleźć odpowiednich słów.

-Ty przynajmniej ich pamiętasz.- Odezwał się w końcu. Było to jedyne, co przyszło mu do głowy. Wszyscy zwrócili ku niemu głowy, na co uśmiechnął się niezręcznie. Nie lubił, kiedy ludzie mu współczuli, a sam też nie użalał się nad swoim losem. Chciał jedynie pokazać, że Ahiko nie jest sama w swoim cierpieniu, że może cieszyć się przynajmniej wspomnieniami, których on sam nie posiadał. Od kiedy pamiętał był sam. Podrapał się nerwowo po głowie.- Chcę dołączyć do Zwiadowców, aby odwdzięczyć się królestwu za to, co dało mi wojsko. A wy dwoje?

Hestia i Bard wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Jedno na pewno ich łączyło. Oboje mieli łatwe życie. Urodzili się za wewnętrznym murem, mieli rodziców, chociaż dziewczyna jedynie ojca, niczego nigdy im nie brakowało. Po wyznaniach, które przed chwilą usłyszeli, obojgu zrobiło się głupio, mimo tego, że przecież nie było ich winą, że życie ich nie skrzywdziło.

-Za siostrą.- Bard miał jednak gotową odpowiedź. Nie krył się z tym, że jest tutaj jedynie dla niej. Ahiko i Mark skinęli głowami w geście zrozumienia. Dziewczyna spojrzała z wyczekiwaniem na Hestię.

-Chcę tylko wyrwać się z tych murów.- Zaczęła powoli.- Nie zamierzam całego życia spędzić w więzieniu, gdzie rolę strażników pełnią tytani.

Patrzała w swoje stopy. Wcześniej nie wstydziła się swojego marzenia, jednak teraz, po wysłuchaniu wyznań swoich przyjaciół, jej cel wydawał jej się mały. Jednak, co innego miała powiedzieć? Jeszcze przed wstąpieniem do wojska jej zdanie się nie zmieniło. Nie zamierzała spędzić reszty swoich dni w klatce.

Nagle Ahiko wybuchła śmiechem. Hestia spojrzała na przyjaciółkę, nie rozumiejąc jej zachowania. Czyżby jej cel był, aż tak głupi w oczach dziewczyny? Zmarszczyła brwi, kiedy dłoń blondynki zaczęła czochrać czarne włosy, kompletnie je plącząc.

-Chociaż jedna z nas mówi, jak typowy Zwiadowca!- Krzyknęła na cały głos.

Hestii ulżyło, że jednak nie została uznana za idiotkę i zawtórowała jej śmiechem, a po chwili dołączył do nich Mark oraz Bard. Po tej krótkiej przerwie wrócili do pracy przy działach. Zostało im jeszcze tylko kilka armat, więc chcieli się z nimi uporać, jak najszybciej.

Martha przysłuchiwała się z pewnej odległości pozostałej grupce kadetów. Wszyscy zajęci byli rozmową i nie zwracali na nią uwagi, z czego się cieszyła. Nie miała ochoty na kolejne prostackie komentarze skierowane w jej stronę przez dwójkę dziewczyn, jednak była ciekawa, czego oni mogą chcieć od jej głupiego brata. W jej oczach było to niesprawiedliwe. Ją straszyli upadkiem z wysokości pięćdziesięciu metrów, a z Bardem rozmawiali, jakby nigdy nic.

Założyła ręce na piersi i przewróciła oczami, słysząc odpowiedź bliźniaka na pytanie Hestii. Że niby bycie rodzeństwem jest wystarczającym powodem, aby się dla siebie narażać? Dobre sobie. Spojrzała w niebo, tego samego koloru, co jej tęczówki. Białe obłoki płynęły po nim leniwe.

Po chwili wróciła wzrokiem do rozmawiających nastolatków. Ahiko oraz Mark zdradzili ważne szczegóły swojego życia. Wyznanie blondynki nie zdziwiło jej, aż tak bardzo. Już po ich pierwszej wspólnej kary domyśliła się, że dziewczyna miała wcześniej jakieś rodzeństwo, a zachowuje się, niczym chora psychicznie przez traumatyczne przeżycia związane z jego stratą.

Jednak jej uwagę bardziej przykuło zachowanie chłopaka, stojącego obok Boothy. „Ty przynajmniej ich pamiętasz." Czyżby Mark naprawdę nie znał swojej rodziny? Ale jeśli tak, dlaczego zawsze jest taki wesoły? Rudowłosa nie potrafiła sobie wyobrazić siebie, zachowującej się normalnie i w dodatku, będąc miłą dla wszystkich dookoła, nie mając rodziny, na której mogła polegać. To prawda, że Bard był idiotą, a rodzice niewyobrażalnie ją skrzywdzili, wysyłając do wojska, jednak zawsze z nią byli... Nie mieściło się jej w głowie samotne życie.

Z zamyślenia znów wyrwały ją słowa brata. Dlaczego on za każdym razem powtarzał, że robi to dla niej? Myślał, że sama sobie nie poradzi? Że wojaczka ją przerośnie? W sumie, gdy przypominała sobie lata ich dzieciństwa... Faktycznie, Bard zawsze się nią opiekował. Wiecznie brał na siebie odpowiedzialność za jej wybryki, bronił przed starszymi chłopcami, jeśli jej dokuczali, chociaż niejednokrotnie mu się przez to oberwało. Jednak, czy była to jej wina? Nigdy nie prosiła go o pomoc. Sam wyrywał się do tego, aby stawać murem przed siostrą. Czyżby czuł się winny, że jest teraz taka, jaka jest?

Potrząsnęła głową, aby wyrwać się z tych rozmyśleń i słuchać dalszej rozmowy. Niestety nie usłyszała całej wypowiedzi Hestii, jednak jej uwagę przykuło słowo „więzienie". Dlaczego dziewczyna, żyjąca w bezpiecznym obrębie wewnętrznego muru uważa go za więzienie? Martha również spędziła swoje dotychczasowe życie za Siną, ale dla niej był to dom. Nie przyjmowała do świadomości, że ludzie zajmują tylko nieliczne terytorium Ziemi, a resztę władzy sparują tytani. Słyszała o nich, przez trzy lata uczyła z nimi walczyć, znała słabe punkty, ale nigdy nie przejmowała się tym, że te monstra odbierają im wszystkim człowieczeństwo. Zamierzała załapać się do Żandarmerii i wieść dalsze dni w swojej wyimaginowanej rzeczywistości. Jednak po wypowiedzianym przez Hestię zdaniu, naszły ją pewne wątpliwości.

Czy było na porządku dziennym, że ona będzie w spokoju zajmować się błahostkami, kiedy nawet dziewczyna, która równie dobrze mogłaby nigdy nie wstąpić do wojska i również żyć w dostatku, będzie nadstawiać karku, aby chronić ludzi za murami? W tym również i ją samą...

Usłyszała głośny śmiech. Podniosła wzrok, który od kilku minut miała w bity w czubki ciemnych kozaków. Widząc, że grupka zaczęła się rozchodzić, a brat zmierza w jej kierunku, jak gdyby nigdy nic zaczęła przekręcać pierwszą lepszą śrubę przy armacie.

-O czym tak zawzięcie rozmawialiście?-Rzuciła od niechcenia, kiedy bliźniak w końcu do niej dołączył. Bard wzruszył ramionami.

-O niczym ważnym.-Zbył jej pytanie. Nie chciał powtarzać Marthcie usłyszanych przed chwilą wyznań. Nie sądził, żeby reszta chciała, żeby dziewczyna o nich wiedziała. Spojrzał na siostrę. Miała przygarbione ramiona, a pustym wzrokiem wpatrywała się w śrubokręt, trzymany w ręce. Zaniepokoił się tym widokiem.- Coś się stało?

Siostra spojrzała na niego i uśmiechnęła się sztucznie.

-Nie. Zupełnie nic.

----------------------------------------------------------------

No ja nie wiem, co się ze mną dzieje... Wczoraj dwa rozdziały, dzisiaj kolejny... Te wasze kochane życzenia weny chyba naprawdę działają, bo w sumie na kolejny rozdział też mam już pomysł, więc może jutro się pojawi <33

Dostaliście trochę kolejnych wyznań, trochę perspektywy Marthy... Myślicie, że w końcu się zreflektuje i ogarnie swoje zachowanie? Bo w sumie mam na nią dwa pomysły i nie wiem, który mi się bardziej przypodoba, ale to się okaże za kilka rozdziałów, więc czekajcie cierpliwie :*

A tu macie taką sobie Hestię, bo dawno się nie pokazywała xD

xoxo

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro