Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Jestem silna

Był słoneczny, wrześniowy poranek. W lasku, gdzie pomieszkiwał Pan Dębosław, słychać było radosny śmiech.

- Brawo, kochanie! Chodź tutaj, chodź do mamusi. - powiedziała Asia Jackowska z dumą wymalowaną na twarzy. Kucała właśnie, pomiędzy złotymi liśćmi, przyglądając się, jak jej synek stawia pierwsze kroki. Wierzchem dłoni otarła łzę wzruszenia, która przypałętała się w kąciku jej oka. Była tak dumna. Zobaczyła, jak chłopiec przewraca się na liście i odruchowo chciała do niego podbiec. Stłumiła jednak ten opiekuńczy gest i z radosnym sercem obserwowała jak maluch nieporadnie wstaje, chwiejąc się lekko.

- Brawo Bartuś! Chodź tutaj, mój dzielny zuchu. - Powiedziała cicho. Bartek. Od tamtej tragedii minęło prawie półtora roku, ale blizny nadal dawały o sobie znać. Śmierć jedynej osoby, którą Joasia wtedy kochała, odmieniła ją na zawsze. Asia zadrżała, na samą myśl, jak by się to wszystko potoczyło, gdyby Faustyna nie przyjechała wtedy, żeby poprosić o wybaczenie. Rudowłosa tak bardzo chciała odzyskać dawną przyjaciółkę, że przypadkiem uratowała ją z rąk Rozpaczy.

Kobieta uścisnęła mocno chłopca, który właśnie, chwiejnymi kroczkami, do niej dotarł. Pocałowała go w czubek głowy i wzięła na ręce, wstając powoli.

- Pójdziemy do cioci Fau? - zapytała kobieta, po czym zdmuchnęła z czoła kosmyk włosów w jej naturalnym kolorze. Wiele się zmieniło.

***

Kiedy dotarła pod drzwi małego, przytulnego domu, na Alei Gwiazdozbiorów, małżeństwo Irysowskich już na nich czekało. Bartek pisnął radośnie, na widok ulubionej cioci i wyciągnął do niej rączki. Joanna z ulgą oddała chłopca rudowłosej, będąc zmęczona, po niesieniu go. Pan Irysowski podszedł do niej i uścisnął ją mocno.

- Miło znów cię widzieć, Joasiu. - Powiedział. Ucałowała go w policzek.

- A mnie jest miło, że zgodziliście się nim zajmować, kiedy będę w pracy - powiedziała Joasia, a mężczyzna spojrzał na nią z powątpiewaniem i uniósł brew. - Dobra, dobra. Ciebie też fajnie zobaczyć, Józefie. - Roześmiali się oboje, po czym Jackowska podeszła do Faustyny.

- Jak się trzymasz, kochanie? - Zapytała z troską rudowłosa, po czym oddała chłopca swojemu mężowi, chcąc przytulić przyjaciółkę.

- Szczerze? Jakby popatrzeć na ostatnie lata, to jestem w Niebie. Cholernie tęsknię za Bartkiem, ale mam jego cząstkę przy sobie. Wiesz, nigdy nie przypuszczałam, że macierzyństwo da mi tyle siły. Poza tym, mam was. Naprawdę, jestem teraz szczęśliwa, jak nigdy przedtem. - Odpowiedziała blondynka. Pani Irysowska pokiwała głową. Wiedziała, że te słowa były szczere. Joanna Jackowska nauczyła się szczerości i zyskała szczęście, ale zapłaciła za to bardzo wiele. Jednak czas leczy rany, a lekcje życia, są bezcenne i nie da się o nich zapomnieć.

Asia zamyśliła się na chwilę. W czasie liceum dostała wiele lekcji od życia i większość z nich oblała, jednak teraz, razem z dorosłością przyszła do niej szczerość. Dziewczyna przyznała się do swoich win i błędów przed innymi i przed samą sobą. Zrzuciła z siebie ciężar żółtego liceum i dopuściła do siebie przyjaciół, którzy dali jej szczęście. Wydarzenia z przeszłości zahartowały ją i nauczyły, że błędy można naprawić. Joanna Jackowska powiedziała teraz odważnie: Jestem silna. I była to prawda.

................................................................................................................................................................

Uwielbiam postać Asi i nie mogłam się powstrzymać, przed napisaniem tego.

PS Awarko mamy już S T Y C Z E Ń, więc wiesz na co wszyscy czekamy. A tak serio, to dziękuję ci bardzo za to, co przekazujesz w swoich pracach. Pamiętaj, kochamy się za to najmocniej jak sięda.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro