Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5.~ Od dawna. Bardzo dawna.

Robiliśmy obóz. Każdy wyjął swój śpiwór i zjadł co chciał. Byłam padnięta. Przeszliśmy dziś chyba z 10 kilometrów.

- Dobranoc Sasuke - powiedziałam i praktycznie równocześnie zasnęłam.

-7:00-

Obudziłam się zlana potem. Oparłam się na łokciach i zaczęłam rozglądać. W tym czasie, z czoła spadł mi mały, chłodny ręcznik. Obok leżała miska z zimną wodą. Sasuke leżał zaraz obok  mnie.

Ale jak?

Gdy zasypiałam leżał daleko po lewej, a teraz leży obok mnie po prawej.

Zaczęłam łączyć fakty, przekrzywiając głowę w prawo.

Pewnie w nocy dostałam gorączki i coś mamrotałam, a on zmieniał mi okłady. Dlatego teraz leży na ziemi, wygięty w jakiś nieludzki kształt.

Przyznam, że nie przepadam za nim, ale to miłe z jego strony. Śmiech łączy ludzi. Dobrze powiedziane.

Nie czułam się najlepiej, ale skoro on nie spał całą noc żeby mi pomóc to nie będę gorsza. Wstałam i chwiejnym krokiem podeszłam do chłopaka.

Położyłam mu rękę na ramieniu. Eeee... To na pewno jest ramię? Odsunęłam się. Tak, to ramię. Położyłam tam rękę jeszcze raz.
Sasuke ma dobry instynkt. To trzeba przyznać. Od razu skoczył na równe nogi, wywracając mnie.

- TWOJE IMIĘ! Nic Ci nie jest? - Podał mi rękę.

- Ja cię chcę grzecznie obudzić, a ty od rana mnie atakujesz. I jak tu być dla ciebie miłym? Spokojnie, nic mi nie jest, Panie Wiecznie Na Służbie - zaśmiałam się i wstałam.

- A jak gorączka? Dalej jesteś cała czerwona. Chyba, że zarumieniłaś się na mój widok - powiedział z uśmiechem i wyprostował się.

On potrafi tak żartować?

Ale zaraz potem zrobił zatroskaną minę. Wyglądał przekomicznie, ale tak się o mnie martwił (albo udawał), że nie miałam serca się z niego wyśmiewać...A może jednak.

-Owszem na twój widok, robi mi się słabo. A temu słabnięciu towarzyszy podróż do najbliższej łazienki żeby zwymiotować. I weź zmień twarz - parsknęłam śmiechem.

- Ale mniejsza o to. Zjedzmy coś i ruszajmy. Jutro powinniśmy być w Wiosce Piasku - powiedziałam, trochę zdezorientowana, bo zaczęłam naprawdę słabnąć.

- Jak chcesz - odpowiedział, uważnie mi się przypatrując. Domyśliłam się, że ten wzrok będzie mi towarzyszył przez całą drogę.

-8:00-

Jedliśmy śniadanie od dziesięciu minut. Postanowiłam przełamać ciszę.

- Wiesz Sasuke - zaczęłam.

- Czuję, że znów będzie bez owijania w bawełnę - uśmiechnął się - kontynuuj.

- Dobrze czujesz. A więc...Zauważyłam, że się zmieniłeś przez ten dzień. Nigdy specjalnie cię nie lubiłam, a szczerze to mnie irytowałeś. Wiecznie zamknięty w sobie Sasuke okazuje się naśladującym moje śmieszne odzywki chłopakiem. Fajnie. Ciekawe czy to moja zasługa. Podziel się swoimi spostrzeżeniami na ten temat - powiedziałam, przez śmiech, naśladując głos Iruki.

- Ta, dzięki za te miłe słowa. Bo ty zawsze byłaś przeze mnie lubiana - odpowiedział.

- Sam nie wiem co się ze mną dzieje. Myślałem, że ta misja będzie beznadziejna, a naprawdę fajnie się bawię. Pierwszy raz od...- zapatrzył się w dal.

- Od? - Zapytałam.

- Od dawna. Bardzo dawna.

- Dobra. Było miło, ale się skończyło. Ruszamy. Gotowy?

- Jasne, że gotowy. W końcu, jak to powiedziałaś? Pan Wiecznie Na Służbie?

- Tak było - uśmiechnęłam się pod nosem i ruszyliśmy przed siebie.

***

Koniec! Dedykuję ten rozdział Nikolson_N, bo niecierpliwie na niego czekała

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro