Rozdział 19. ~ Nie pozwalaj sobie
Chodziłam po lesie myśląc. Całkowicie zapomniałam o zbieraniu chrustu.
Już niczego nie jestem pewna!
Cholerny Sasuke! Przed tą misją wszystko było w porządku, ale nie! Wtrącił się on. Tyle sprzeczek, ironii i niepewności. Przy tym jednak dużo zabawy i takich sytuacji, w których zachowywaliśmy się jak dobrzy przyjaciele. Może nawet coś więcej...Nie!
Myślałam, że tylko przy Naruto czuje się tak luźno i pewnie. Kto by pomyślał, że przy kimś kto jest jego przeciwieństwem czuję się tak samo?
Dobra koniec! Potem będę myśleć. Na razie muszę wrócić do Sasuke...
Fajnie, że nie pamiętam kompletnie drogi. To może najpierw chrust żeby nie było, że wrócę z niczym.
Zebrałam kilka w miarę suchych gałązek, gdy nagle poczułam mocny uścisk na barku.
- Pedofil! - Krzyknęłam, obracając się i biorąc zamach łokciem. Zobaczyłam jak Uchiha upada na ziemię, trzymając się za nos.
- Sasuke, przepraszam! - Szybko przy nim uklękłam.
- Tak się zamyśliłam, że w ogóle nie wyczułam twojej chakry! Skąd miałam wiedzieć kto mnie chwyta za ramię w ciemnym lesie! To dlatego tak zareagowałam, okej?! - krzyczałam na jednym wdechu, trzymając i potrząsając jego dłonią.
- Nie wytrzymam z tobą - wychrypiał, odsłaniając twarz.
Z nosa bez przerwy leciała krew. Nie no, nie mogę! Naprawdę wygląda teraz jak zboczeniec. Prychnęłam pod nosem.
- Bardzo śmieszne. Poradzisz coś na to? - zapytał.
- Spróbuję...Ale ty też powinieneś mnie mnie przeprosić! - krzyknęłam, krzyżując ręce na piersi. - Prawie dostałam zawału!
- Ja mam cię przepraszać? Wbiegłaś w las, w nocy i pewnie nie wyszłabyś z niego do rana. Masz szczęście, że w ogóle chciało mi się po ciebie ruszyć! A ty mi się odwdzięczasz łokciem w nos - tłumaczył, nieudolnie próbując zatamować krwawienie.
- No, przepraszam ale jak ty byś zareagował na moim miejscu? Pewnie nie byłoby czego zbierać!
- Dobra, dokończymy później. Naprawdę mocno dostałem.
Westchnęłam i zebrałam chakrę w dłoni. Przyłożyłam ją do nosa Sasuke, a tan odetchnął z ulgą.
Kiedy skończyłam przybliżyłam się do jego twarzy, patrząc mu bez przerwy w oczy.
- Nigdy więcej mnie tak nie strasz - powiedziałam, patrząc na jego nos, dając do zrozumienia, że kolejnym razem może skończyć się to gorzej.
Wstając pstryknęłam go w czoło, żeby się ocknął, bo wyglądał jak w transie. Nagle strasznie się zaczerwienił, ale też się podniósł.
- Chodź, rozbijemy w końcu obóz - powiedział, wyprzedzając mnie.
- Jeszcze jedno - przystanął i obrócił się w moją stronę. - Nie pozwalaj sobie.
***
Ruszyliśmy dalej, a ja nie wiedziałam co się właściwie stało.
Powiedział to z takim chłodem w głosie, a jednocześnie z kpiącym uśmiechem. Wydawało mi się, że w jego oczach błysnął sharingan.
,,Nie pozwalaj sobie".
Na co niby sobie pozwalam? Uchiha doprowadzasz mnie do szału!
***
Rozłożyliśmy swoje śpiwory i od razu się położyliśmy. Sasuke wcześniej zastawił kilka pułapek.
Powoli zasypiając zobaczyłam jak chłopak trzyma swoje palce na czole, ewidentnie nad czymś myśląc.
Czy z nim wszystko w porządku?
Zasnęłam.
***
Dziękuję, jeśli ktoś dotarł aż tutaj ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro