Rozdział 14.- Susky?
W prawym rogu leżał zwinięty w kłębek chłopak. Posiniaczony i związany jak ja. Czarne włosy pozlepiane krwią, która sączyła się z lewej skroni, opadały mu na twarz.
Tak, to on.
Po prostu nie wierzę.
Jedna kłótnia, walka z shinobi Deszczu, kolejna kłótnia - zaczęłam wyliczać.
Uciekłam od niego tylko po to żeby znaleźć się z nim w jednej piwnicy. Wzięłam głęboki oddech. Trudno, muszę na chwilę o tym zapomnieć i współpracować z Sasuke. Shinobi nie powinien kierować się uczuciami na misji. Tak...Dobrze powiedziane.
- Sasuke! - Zawołałam, ale nie za głośno. Chłopak ani drgnął.
- Sasuke! - Wysyczałam.
Dalej nic. Spróbowałam wstać. Udało mi się. Przesuwałam się wzdłuż ściany, póki nie znalazłam się tuż przy nim. Szarpałam rękoma, ale liny nie poluźniły się ani trochę. Wręcz przeciwnie, po nadgarstkach zaczęła spływać mi krew.
Zacisnęłam zęby. Uklękłam i powiedziałam mu prosto do ucha, by się obudził. Poruszył się i uniósł głowę. Włosy zasłaniały mu jedno oko. Jego twarz umazana brudem i krwią była posiniaczona. Przekrwione oko patrzyło w podłogę. Poczułam gulę w gardle. Jak mogłam do tego dopuścić? Jako medyczny ninja, jak mogłam do tego dopuścić?
- Sasuke - powiedziałam, łamiącym się głosem - przepraszam - łza spłynęła po moim policzku.
- T-twoje imię? Jesteś tu? Nic nie widzę.
- Jestem tu. Przed twoją twarzą.
- Dlaczego nic nie widzę? Skąd mam mieć pewność, że to ty?
- Susky, co oni ci zrobili? - Wyszeptałam.
-Susky?
***
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro