Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1.~Ruszamy?

Na wstępie przepraszam za wszystkie błędy, ale to moje pierwsze opowiadanie i chyba rozumiecie. Akcja rozgrywa się pomiędzy pierwszą, a drugą serią.

***

A więc... Wszystko zaczęło się o ósmej rano, dwa tygodnie temu. Zostałam wezwana przez hokage, w celu otrzymania misji.

Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy w gabinecie obok Tsunade stał Sasuke Uchiha. Myślałam, że to misja dla jednej osoby. On najwidoczniej też. Piąta zaczęła opowiadać o szczegółach.

- Misja wydaje się banalna. Musicie zanieść ten zwój - popatrzyła na biurko. - Do Wioski Piasku. Zawiera on bardzo ważne informacje, więc strzeżcie go jak oka w głowie. Zrozumiano?

- Ta jest, psze hokage - zasalutowałam.

- Wyruszacie o 12:00, z przed północnej bramy - powiedziała, ignorując moje słowa. - Rozejść się!

***

Wróciłam do domu o 10:00. Jako, że jestem medycznym ninja, zaczęłam pakować potrzebne mi rzeczy.

Zjadłam obiad. Usiadłam i zaczęłam myśleć, przekrzywiając głowę w prawo. Zastanawiałam się jak będzie wyglądać misja z Sasuke.

Byliśmy w tej samej klasie, kiedy jeszcze rok temu uczęszczaliśmy do Akademii. Nigdy nie mogłam zrozumieć tego zafascynowania nim. Przyznaję, że jest przystojny, ale co z tego jeśli zachowuje się jak...No jak on. Te wszystkie fan cluby i kłótnie między dziewczynami to nie moje klimaty.

Nie rozmawiałam z nim często.
Czasami tylko wymienialiśmy kilka słów o lekcjach czy nin-jutsu, tak jak normalny kolega z normalną koleżanką. Zawsze wydawał mi się tajemniczy i trochę zamknięty w sobie. Może to przyciągało dziewczyny, choć mnie wręcz przeciwnie.

Szczerze, to podczas nauki w Akademii trochę z nim rywalizowałam. On o tym nie wiedział, ale ja zawsze za cel stawiałam sobie przegonienie go w technikach czy ocenach. Zazdrościłam mu umiejętności i tego sławnego na cały kraj "Uchiha".

Starałam się rosnąć w siłę, ale przy tym być zabawna i przyjacielska, a nie ponura jak on. Zamyśliłam się tak bardzo, że nawet nie zwróciłam uwagi na zegarek, który stał przede mną.

Była 12:08

Wstałam i sprintem wybiegłam z domu. W dwie minuty znalazłam się przy północnej bramie, choć tą samą drogę zazwyczaj pokonuje w około siedem.

Chłopak siedział na kamieniu, wyraźnie zdenerwowany.

- Hej, Sasuke. Już jestem, wybacz za spóźnienie. Choć po części to twoja wina - wskazałam na niego palcem. - Spóźniłam się, bo myślałam o tobie.

- Co? - Zapytał.

- To co słyszałeś. Ruszamy?

- Ta...

***


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro