Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7

Syriusz i Remus w milczeniu szli do szkoły. Słońce, które wspinało się coraz wyżej, przesłoniły szare chmury, zwiastując deszcz. Po chwili na głowy dwójki przyjaciół zaczęły zlatywać kropelki wody. Remus nieświadomie zbliżył się do Syriusza. Spuścił głowę unikając wzroku Łapy. Bał się, że pomimo tego co mówił, gdy spojrzy mu w oczy zobaczy w nich oskarżenie. Musiał jednak przyznać, że wyznanie prawdy mu pomogło. Poczuł się dzięki temu lepiej. Do tej pory nikomu się z tego nie zwierzał, ale gdy to zrobił odczuł wrażenie, że ciężar wyrzutów sumienia zelżał. Oczywiście nie całkowicie, ale częściowo na pewno.

- Syriuszu - powiedział cicho, może nawet trochę nieśmiało.

Syriusz odwrócił głowę w jego stronę i spojrzał na niego. Uśmiechnął się lekko.

- Hm? - Dał mu do zrozumienia, aby kontynuował.

Remus powoli podniósł wzrok cały czas bojąc się tego co ujrzy w oczach przyjaciela. I gdy tylko ich spojrzenia się spotkały, zrozumiał, że Syriusz go nie oskarżał, nie oceniał. Chciał mu pomóc, wspierać go. Lunatyk poczuł się pewniej, gdy tylko to zrozumiał.

- Możesz nie mówić Jamesowi i Peterowi o tym, co ci powiedziałem?

Syriusz wyciągnął rękę i odgarnął mokre włosy z czoła Remusa.

- Jasne. Chodźmy szybciej, bo pada coraz mocniej.

Szybkim krokiem weszli do budynku. Było jeszcze za wcześnie, aby w pokoju wspólnym ktokolwiek był. Wokół panowała głucha cisza, którą przerywał jedynie dźwięk kroków dwóch wchodzących po schodach chłopców. Do dormitorium weszli najciszej jak mogli. Tak, aby nikogo nie obudzić. Syriusz zdusił śmiech gdy zobaczył, że z buzi Petera kapie ślina, i moczy poduszkę. Remus wziął z szafy czyste ubrania i poszedł pod prysznic. Syriusz usiadł na swoim łóżku powstrzymując się od otworzenia okna, bo w pokoju panował zaduch. Czy tak było co rano, a on tego nie zauważał?
Gdy Remus wyszedł Syriusz wziął ręcznik, czyste ubrania i bez słowa wszedł do łazienki. Zdjął z siebie zabrudzone ubrania i rzucił na ziemię. Ustał przed lustrem. Nie zauważył, a nawet nie poczuł, że miał na sobie tyle brudu, a we włosach kurz. I Remus musiał go takim oglądać. Nie wiedząc czemu, Łapa zaczął się tym przejmować. Przywołał w głowie obraz przyjaciela, gdy wspólnie wracali do zamku. Był ubrudzony na policzkach, jego włosy były rozczochrane, ale przecież i tak wyglądał idealnie. Syriusz potrząsnął głową i wszedł pod prysznic. Poczuł ulgę, gdy ciepła woda zaczęła spływać po jego ciele likwidując brud.

Wyszedł z łazienki ubrany już w szaty. Na głowie trzymał ręcznik, którym pocierał włosy, aby szybciej wyschły. Remus uśmiechnął się na jego widok, a Syriusz poczuł dziwne, nowe, ale całkiem przyjemne uczucie. Usiadł na skraju łóżka przyjaciela, a materac ugiął się pod jego ciężarem. Remus nieznacznie się zbliżył.

- Idziemy do pokoju wspólnego?

- Dobry pomysł, bo inaczej obudzimy tych tutaj - Syriusz wskazał ruchem głowy śpiących Jamesa i Petera.

Po cichutku wyszli z pokoju, i zeszli po schodach prosto do pokoju wspólnego.

- Która godzina? - zapytał Syriusz.

- Pięć po siódmej.

Usiedli na kanapie. Byli tylko we dwójkę, ale oboje zdawali sobie sprawę, że to tylko kwestia czasu zanim gryfoni zaczną się masowo schodzić. Remus położył się głową na udzie Syriusza.

- Przepraszam, ale jestem trochę zmęczony.

- Może powinieneś iść i się położyć? Powiedzmy profesor McGonagall, może zwolni cię z lekcji. Przecież zna sytuację.

Remus pokręcił głową.

- Nie, wystarczy, że chwilę poleżę. Pójdę na lekcje, trochę się rozbudzę i będzie w porządku.

Nagle usłyszeli kroki na schodach. Remus jak oparzony poderwał się do siadu. Syriusz roześmiał się. Do pokoju weszła grupka dziewczyn z czwartego roku. Usiadły w rogu pokoju, a jedna z nich nie odrywała od nich wzroku. Obaj udawali, że tego nie zauważają, a Syriusz poczuł oburzenie, gdy zorientował się, że dziewczyna patrzyła się na Lunatyka. I zdecydowanie nie było to oburzenie spowodowane brakiem zainteresowania.

Po kilkunastu minutach w pokoju wspólnym zebrało się wielu uczniów. James wręcz wbiegł do pomieszczenia, przeskoczył oparcie kanapy i usiadł obok Syriusza. Każdy wiedział, że się popisywał, ale nikt nie miał nic przeciwko temu. Automatycznie zwrócił uwagę kilku dziewczyn, ale oczywiście nie Lily Evans, która udawała, że go nie zauważyła.

- Z dziesięć minut budziłem Petera! - skarżył się Potter. - Aż w końcu zostawiłem okno otwarte na oścież. Jak mu się zrobi zimno, to się obudzi. Albo wstanie, zamknie okno i dalej pójdzie spać.

Syriusz prychnął z rozbawieniem. Podniósł się z siedzenia.

- Idziemy na śniadanie?

***

Po zajęciach wszyscy huncwoci zajęli się swoimi sprawami. Peter poszedł do pokoju wspólnego. James zniknął gdzieś zaraz po lekcjach, a Remus poszedł do biblioteki, aby się pouczyć i napisać wypracowanie z transmutacji. Syriusz bardzo chciał pójść razem z nim, ale czuł, że potrzebuje czasu na przemyślenia. Wolnym krokiem udał się nad jezioro, gdzie ku jego uldze nikogo nie było. Usiadł na jego brzegu wpatrując się w taflę wody.

Czy to jest zakochanie? - pomyślał. - To przyjemne uczucie, które czuję całym sobą ale tylo gdy jestem przy nim, lub o nim myślę?

Pogrążył się we własnych przemyśleniach niemal odcinając się od świata rzeczywistego. Nieświadomie przymknął oczy i zacisnął palce na trawie. Ocknął się dopiero, gdy za sobą usłyszał kroki. Wyprostował się, ale nie odwrócił. James usiadł obok niego. Obaj patrzyli się w taflę wody.

- Nad czym tak rozmyślasz, Łapo? - zapytał James, spoglądając w końcu na przyjaciela.

- Nad niczym - odpowiedział wymijająco.

- Wiesz, że możesz mi powiedzieć.

Wiedział.
Westchnął głęboko, szykując się na zwierzenia.

- Ja... myślę, że się zakochałem.

James przechylił głowę na bok, ale się nie odezwał, rozważając odpowiedź, ale Syriusz wyprzedził go, ponownie zabierając głos.

- Jestem zakochany w Remusie.

James zrobił zdziwioną minę.

- Chcę coś z tym zrobić, ale nie wiem co.

James położył mu dłoń na ramieniu.

- Po prostu mu o tym powiedz.

- Mówisz tak, jakby to była najłatwiejsza rzecz na świecie.

- Bo to wcale nie jest takie trudne.

- Mówi ten, który od kilku lat nie może umówić się z jedną dziewczyną.

- To zupełnie co innego! Powinieneś być z nim szczery. Jesteście przyjaciółmi.

- A jeśli mnie odtrąci? - Łapa spojrzał w niebo.

- Syriuszu, oboje dobrze wiemy, że jeśli będzie chciał to zrobić, to zrobi to najdelikatniej jak będzie umiał. Będziesz przynajmniej wiedział, że zrobiłeś wszystko co mogłeś, aby z nim być.

Syriusz gwałtownie wstał.

- Idę go znaleźć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro