2
Tej nocy Syriusz spał bardzo mocno. Nic nie byłoby w stanie go obudzić. Gdy wstał czuł się wypoczęty. Wszyscy huncwoci wstali mniej więcej w tym samym czasie. Remus wyglądał na bardzo zmęczonego. Mimo to pierwszy zwlókł się z łóżka. Wziął czyste ubrania i po chwili zniknął za drzwiami łazienki. James przekręcił się na drugi bok.
- Chyba powinniśmy już wstawać - powiedział Peter, który stał już na nogach.
- Ty już wstałeś, Peter - powiedział Syriusz.
James roześmiał się. Black zawtórował mu tym samym. Remus wyszedł z łazienki. Był już ubrany w mundurek, na piersi miał plakietkę prefekta, a jego włosy wyglądały nienagannie. Glizdogon wszedł do łazienki zaraz po nim. Lunatyk spojrzał na Jamesa i Syriusza, którzy nadal leżeli w łóżkach. Podszedł do okna i rozsunął zasłony.
- Wstawajcie - powiedział siląc się na stanowczość.
James zakrył głowę kołdrą, aby promienie słońca nie dostawały się do jego oczu. Syriusz spróbował się podnieść ale nie udało mu się to. Postanowił zsunąć się z łóżka razem z kołdrą. Jak postanowił tak też zrobił. Po chwili rozległ się cichy dźwięk uderzającego o podłogę ciała. James wychylił głowę znad kołdry, aby zobaczyć co się stało. Remus podszedł do Syriusza.
- Nic ci nie jest? - zapytał wystawiając dłoń w jego stronę.
Łapa roześmiał się. Złapał rękę Remusa, który pomógł mu się podnieść. Gdy tylko Syriusz dotknął miękką skórę Lunatyka poczuł dziwnie przyjemny skręt w okolicach żołądka. Remus zarumienił się lekko po czym poszedł spakować książki. Łapa podszedł do drzwi łazienki.
- Peter! Ile można?! Szybciej.
- No już, już - dobiegł go głos zza drzwi.
Gdy tylko łazienka znowu była wolna Łapa zajął ją szybko, aby być przed Jamesem, który dopiero co zwlókł się z łóżka. Obmył twarz zimną wodą. Przejrzał się w lustrze. Zobaczył swoją twarz, z której ściekała woda. Kilka kosmyków włosów przylepiło się do jego mokrego czoła. Przeczesał palcami swoje czarne włosy. Wytarł twarz ręcznikiem, po czym zmienił piżamy na szaty. Wyszedł z łazienki niedbale rzucając piżamy na swoje łóżko. Remus skrzywił się. Łapa szybko domyślił się dlaczego. Łóżko Lunatyka było zaścielone, a piżamy złożone w kostkę i odłożone do szafy. Syriusz posłał Remusowi rozbawione spojrzenie. Sięgnął po swoją torbę i zaczął do niej wrzucać książki potrzebne na zajęcia. James poszedł się przebrać.
- Wychodzimy? - zapytał Syriusz gdy cała czwórka była już gotowa.
Zeszli do pokoju wspólnego. James i Syriusz oczywiście na czele. Ku zdumieniu Łapy, Lunatyk szedł bardzo blisko niego. Peter gonił za nimi, był w tyle. Gdy tylko weszli do pokoju wspólnego zobaczyli wielu uczniów przechadzających się w te i we wte. Jedni wychodzili, inni biegli z powrotem do dormitorium po coś, czego zapomnieli, a jeszcze inni po prostu siedzieli i rozmawiali. Syriusz dostrzegł Lily samotnie siedzącą na kanapie. Miała nogi podwinięte pod brodę i z największym skupieniem czytała jakąś książkę. Łapa szturchnął Rogacza. Gdy Potter dostrzegł Lily zmierzwił sobie włosy po czym cała czwórka do niej podeszła.
- Hej, Lily co tam robisz? - zapytał James.
Z każdym rokiem Syriusza coraz bardziej bawiło zachowanie jego przyjaciela, który bezskutecznie próbował poderwać Lily Evans. Dziewczyna spojrzała na niego z nad książki.
-Czytam, nie widzisz?
James się zmieszał.
- No tak... Widzę.
Lily starając się go ignorować wróciła do lektury. Rogacz usiadł obok niej. Syriusz starał się nie roześmiać. Spojrzał na Lupina, który niezbyt wiedział co ze sobą zrobić.
- Idziemy? - zwrócił się do niego.
Remus skinął głową, po czym obaj wyszli. Peter spojrzał to na nich, to na Jamesa , który wpatrywał się w Lily, po czym również wyszedł. James Poderwał się z miejsca po czym wybiegł za całą trójką na korytarz.
- Czekajcie! - wykrzyczał za nimi.
Syriusz zatrzymał się. Pozostała dwójka zrobiła to samo. James podbiegł do nich i wspólnie poszli do wielkiej sali. Wszyscy dopiero się zbierali więc było sporo wolnych miejsc. Huncwoci usiedli obok siebie, i zaczęli jeść. Na wielką salę przychodziło coraz więcej uczniów. Nagle weszła Lily w towarzystwie Severusa Snape'a.
- Patrz, kto idzie - powiedział Łapa do Jamesa.
Chłopa odwrócił głowę. Spojrzał groźnie na czarnowłosego ślizgona. Lily pożegnała go szerokim uśmiechem, po czym podeszła do stolika gryfonów. Minęła obojętnie Jamesa i usiadła z dala od niego. Syriusz roześmiał się głośno i przeciągnął.
- Dobrze, że ja nie mam takich problemów - powiedział.
James prychnął. Do stolika podeszła jedna z koleżanek Lily. Zajęła wolne miejsce naprzeciwko Remusa.
- Cześć - przywitała się.
- Cześć - odpowiedział jej Lunatyk.
Syriusz skinął głową. James wpatrywał się w Lily nawet nie zauważając dziewczyny. Peter nie słuchał pochłaniając ogromne ilości jedzenia, nawet jak na niego. Dziewczyna uśmiechnęła się do Remusa.
- Chodzisz na numerologię?
- Emm... nie.
Dziewczyna zaczęła opowiadać Remusowi o swoim rozkładzie zajęć. Lupin uśmiechał się i co chwila przytakiwał. Syriusz nie wiedząc czemu, nie mógł tego znieść. W końcu miał już tego dość. Wstał.
- Idę na obronę przed czarną magią - spojrzał na Remusa. - Idziesz ze mną?
Remus spojrzał na niego. Ogarnął włosy z czoła. Uśmiechnął się ciepło, po czym wstał od stołu. Obaj poszli pod klasę. Po chwili dołączył do nich James.
- A gdzie Glizdogon? - zapytał zdziwiony Syriusz.
- Co? Kto? A, Glizdogon. Właśnie, gdzie on?
Nie mieli czasu na dalszą rozmowę, ponieważ wszyscy wchodzili już do klasy. Syriusz zajął wolne miejsce na tyłach klasy. Remus rozglądał się i w końcu znalazł wolne miejsce obok jakiejś dziewczyny.
- Remus - wyszeptał Syriusz.
Gdy chłopak go nie usłyszał, Łapa uformował kulkę z papieru i rzucił ją w plecy przyjaciela. Lunatyk odwrócił się. Łapa poklepał wolne miejsce obok siebie.
-Siadaj do mnie, Luniek.
Remus wziął swoje rzeczy, i usiadł obok Syriusza.
- Myślałem, że siadasz z Jamesem.
Syriusz roześmiał się.
- James liczy, że Lily się do niego dosiądzie - wskazał na Rogacza siedzącego samotnie na początku klasy.
Remus roześmiał się.
***
- Dobra, spadam na trening - powiedział James, gdy skończyli lekcje.
James poszedł w stronę boiska do quidditcha, a Peter ruszył za nim.
- Nie idziesz z nimi? - zapytał Remus.
- Nie.
- Hmm... Dobra, idę do biblioteki.
Syriusz poszedł z Remusem. W końcu nie miał nic lepszego do roboty. Usiedli przy pierwszym wolnym stoliku. Remus od razu zabrał się za pisanie wypracowania z eliksirów. Syriusz popatrzył na temat pracy.
- Slughorm nie ma serca - oznajmił - wypracowanie na dwa zwoje pergaminu już pierwszego dnia?!
Remus uśmiechnął się pod nosem. Nic nie odpowiedział tylko zaczął pisać. Syriusz poddał się po napisaniu zaledwie kilku zdań.
- Nie chce mi się tego robić - narzekał.
- Masz czas do czwartku, jeszcze zdążysz - pocieszył go Lupin. - Poza tym, nie musisz tu ze mną przebywać. Jestem dość nudnym towarzyszem. Nie lepiej ci iść do Jamesa?
- Nie - odpowiedział Syriusz po chwili namysłu - wolę zostać tutaj.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro