Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12

Był już późny wieczór. Większość gryfonów już spała, a nawet jeśli tego nie robili to byli przynajmniej w swoich dormitoriach. Tylko nie Syriusz i Remus. Oni siedzieli wygodnie na kanapie w pokoju wspólnym. Remus czytał książkę, a Syriusz bawił się jego już lekko przydługimi włosami. Za oknem płatki śniegu wirowały w powietrzu stanowiąc kontrast na tle ciemnego nieba. Nie było widać gwiazd, które zazwyczaj odznaczały swoje miejsce. Remus zamknął książkę. Towarzyszył temu cichy stukot twardej okładki o kartki.

- Syriuszu, chciałbym ci coś pokazać - powiedział Remus.

Spojrzeli sobie w oczy. Syriusz przechylił głowę na bok.

- Co takiego?

Remus złapał go za rękę i pociągnął za sobą. Syriusz się nie sprzeciwiał, nawet wtedy, kiedy wyszli z pokoju wspólnego.

- Co jeśli Filtch nas złapie? - Zapytał tylko.

Remus wzruszył ramionami i przyłożył palec do ust. Syriusz stwierdził, że nawet jeśli zostaną przyłapani na wychodzeniu z dormitorium o tej porze, nic takiego się nie stanie. Już z nie takich opresji się wymigiwali. W końcu, ku zdziwieniu Łapy, dotarli do biblioteki. Remus wyciągnął różdżkę.

- Alohomora - szepnął.

Zamek natychmiast ustąpił. Weszli do środka. Remus zamknął za sobą drzwi, aby nie wzbudzać podejrzeń. Usiedli między regałami.

- To chciałeś mi pokazać? - Zapytał cicho Syriusz, tak, jakby nawet najmniejszy szept mógły zdradzić ich obecność, i sprawić, że zostaną przyłapani.

Remus skinął głową.

- Czasem tu przychodzę. Kiedy nie mogę zasnąć. Już od jakiegoś czasu chciałem tu przyjść razem z tobą, ale jakoś nie było okazji.

W kącikach ust Syriusza błąkał się uśmiech, który pomimo mroku Remus zauważył. Zbliżyli się do siebie. Blisko. Jeszcze bliżej, aż w końcu pomiędzy ich ustami nie zostało wolnej przestrzeni. Z każdą chwilą jeszcze bardziej pogłębiali pocałunek. Nagle Syriusz poczuł, że pomiędzy ich usta wpłynęło coś mokrego, słonego, a usta Lunatyka zadrżały. Odsunął się delikatnie, starając się nie psuć tej chwili. Spod przymrużonych powiek Remusa spływały łzy. Przytulił go tak, że twarz ukochanego zatopiła się w jego ramieniu. Zaczął głaskać go po miękkich włosach.

- Co się dzieje?

- Nic. Ja po prostu...

Remus odsunął się od niego.

- Mam wrażenie, że to wszystko. Nasze szczęście. My. Że trzymam to w garści. - Uniósł zaciśniętą pięść. - Ale boję się, że pewnego dnia to się rozsypie. Że już nie będę w stanie tego utrzymać, i po prostu zniknie. - Rozluźnił zaciśniętą dłoń. - Że rozkruszy się i rozsypie na moich oczach.

Syriusz zrobił zdziwioną minę.

- Naprawdę się o to martwisz? - Odpowiedziało mu skinienie głowy. - Nie powinieneś przejmować się takimi rzeczami. Ważne jest tu i teraz.

Oparli się o regały zapełnione książkami, nie patrząc na siebie, ale trzymając się za ręce. Dopiero wtedy Syriusz zdał sobie sprawę, że byli w dziale ksiąg zakazanych.

- Jak spędzasz święta? - Zapytał Remus.

- Jadę do Jamesa. Rodzice raczej nie spodziewają się mnie w domu - uśmiechnął się blado, bez przekonania.

- A może chcesz pojechać do mnie? - Zapytał Remus z nadzieją, która idealnie odznaczała się w jego głosie.

Syriusz odwrócił głowę w jego stronę i spojrzał na niego zaskoczony.

- Co? Jasne, że chcę. Jeśli twoi rodzice...

- Zgodzili się - przerwał mu szybko Remus. - Chcieliby cię pozanć.

- Mówiłeś im o nas?

Remus pokiwał z uśmiechem głową.

- Moi by mnie pewnie wydziedziczyli. To i tak kwestia czasu zanim to zrobią - roześmiał się ironicznie.

Posiedzieli jeszcze chwilę, a następnie udali się z powrotem do wieży Gryffindoru, ignorując narzekania Grubej Damy, że ją obudzili, i że łażą w te i we wte. Weszli do domritorium, gdzie było słychać pochrapywanie Petera i cichy oddech Jamesa.

- Lily! - Usłyszeli nagle głos Rogacza.

Zaśmiali się cicho.

- Będę miał co mu wypominać jutro rano - szepnął Łapa.

Pocałował Remusa w czoło i obaj poszli spać. Sen przyszedł im błyskawicznie.

***

Następnego ranka Syriusz wstał wyjątkowo wcześnie. Gdy spojrzał na zegarek, stwierdził, że spał zaledwie pięć godzin, ale czuł się wypoczęty. Poszedł do łazienki wziąć prysznic, a gdy z niego wyszedł, Remus stał już na nogach. Później obudzili się kolejno James i Peter.

- James, co ci się śniło? - Zapytał Syriusz ze złośliwym uśmieszkiem.

Chłopak zmarszczył brwi i przyglądał się mu przez chwilę, chcąc wykryć o co chodzi przyjacielowi, ale ostatecznie się poddał.

- Nie pamiętam. A co?

- Nic, nic - odpowiedział, chcąc potrzymać go w niewiedzy przez jeszcze kilka chwil.

- No powiedz.

- A, no bo wiesz w nocy trochę gadałeś.

- Co, że ja? Gadałem przez sen?

- Noo, krzyczałeś ,, Lily! ".

James zrobił minę, jakby coś sobie przypomniał.

- Czuję, że to będzie mój szczęśliwy dzień - to powiedziawszy wybiegł z dormitorium, czemu towarzyszył śmiech Syriusza.

***

Po południu Syriusz siedział w bibliotece odrabiając pracę z transmutacji i czekając na Remusa, który miał do niego dołączyć. Nagle ktoś położył przed nim jakiś pergamin uderzając przy tym dłonią o stół. Uniósł wzrok. Regulus stał przed nim z obojętnym wyrazem twarzy.

- Co jest? - Zapytał Syriusz.

- Matka pyta, czy przyjeżdżasz na święta.

Syriusz roześmiał się.

- Po co o to pyta, skoro dobrze wie, że nie przyjadę?

Regulus też się roześmiał.

- Nie mam pojęcia. Dobrze, że nie przyjeżdżasz - powiedział na wpół ironicznie.

- Też się cieszę.

Regulus mocno, nawet trochę brutalnie klepnął brata po ramieniu, zabrał list, po czym poszedł na drugi koniec biblioteki, do grupki ślizgonów, która tam na niego czekała.

Po chwili ktoś usiadł obok Syriusza. Uniósł wzrok, myśląc, że to Remus, jednak przed nim siedział James.

- Rodzice pytają, czy przyjeżdżasz na święta - uśmiechnął się szeroko.

- Merlinie! Przed chwilą mój brat pytał mnie o to samo. Czy wy wszyscy jesteście w jakiejś zmowie? Nie przyjadę do ciebie, wybacz.

James zrobił zdziwioną minę.

- Czemu?

- Jadę do Remusa.

James poruszył brwiami.

- To bawcie się dobrze.

Syriusz westchnął z irytacją.

- Wiesz, dotrzymałbym ci towarzystwa, ale mam trening - powiedział z udawanym smutkiem.

- Jakoś to zniosę.

James wybiegł i po chwili przyszedł Remus. Tym razem, to Łapa jako pierwszy odrobił wszystkie lekcje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro