10
Syriusz leżał na łóżku przewracając się z boku na bok. Wszyscy inni już spali, tylko nie on. Wydarzenia minionego dnia przewijały się w jego głowie i nie mógł przestać o nich myśleć. Fakt, były to wydarzenia bardzo przyjemne i mógł o nich myśleć cały czas.
Do jego problemów ze snem mogła się przyczynić również obawa, że kiedy się obudzi wszystko wróci do dawnego stanu rzeczy. Nie będzie jego i Remusa jako jedności, tylko jako dwie oddzielne jednostki. Chyba po prostu to co się zdarzyło było jeszcze zbyt świeże, zbyt kruche, i nie dotarło do niego w stu procentach. A może po prostu było to dla niego zbyt piękne, i nie wierzył, że akurat mu przytrafiło się takie szczęście. To jest właśnie problemem wielu ludzi, że nie wierzą, we własne szczęście i często doszukują się dziury w całym. Jakiegoś punktu, który uświadomi im, że to wszystko nie potrwa tak długo, jakby tego chcieli.
Syriusz po prostu musiał zdać sobie sprawę, że jego szczęście jest prawdziwsze i trwalsze niż mu się wydawało.
Nagle usłyszał jak ktoś gorączkowo przewraca się na łóżku. Zignorował to myśląc, że to James. Jednak po niespełna minucie osoba, która wierciła się w łóżku nadal nie przestawała, a do tego doszło coś w rodzaju szlochu. To już zmartwiło Łapę. Po ciemku wymacał różdżkę.
- Lumos - szepnął.
Na końcu różdżki pojawiła się niewielka wiązka światła, która wprawdzie nie rozświetliła całego pokoju, ale w zupełności wystarczyła. Niemal automatycznie zerknął na łóżko obok. Remus leżał na plecach wgapiając się w sufit. Ale nie spał. Oczy miał otwarte, wyglądały trochę jak oszklone, a jego policzki świeciły się od łez. Powoli odwrócił głowę w stronę światła. Wyglądał na przestraszonego. Syriuszowi ten widok łamał serce. Odłożył, a nawet niemal rzucił różdżkę na łóżko, zerwał się i usiadł na skraju łóżka Remusa. Chłopak odwrócił głowę. Syriusz nachylił się, ujął w dłonie jego policzki, a z oczu Luńka popłynęły łzy, których mimo ogromnych starań nie potrafił zahamować. Syriusz objął go i lekko podniósł, aby usiadł.
- Już, już - uspokajał go - co się stało?
Remus jedynie pokręcił głową. Syriusz nie chciał naciskać, ale wolał wiedzieć. Nie ponowił jednak pytania od razu. Czekał, aż Remus się trochę uspokoi. Oddychał głośno i bardzo niespokojnie.
- Lumos Maxima - usłyszeli głos.
Kula światła zawisła nad sufitem oświetlając cały pokój. James siedział na łóżku i patrzył na nich.
- Co się stało? - zapytał.
Remus ukrył twarz w ramieniu Syriusza, aby James nie zobaczył w jakim był stanie.
- Nic takiego, James. Idź spać, zajmę się tym - zapewnił Łapa.
- Na pewno?
- Trochę źle się poczułem - powiedział Remus - zaraz mi przejdzie.
Po minie Jamesa widać było, że nie do końca w to uwierzył, ale nie miał zamiaru naciskać.
- Nox Maxima - zapadła ciemność.
Syriusz oderwał się na chwilę od Remusa i sięgnął po swoją różdżkę. Rzucił zaklęcie wyciszające.
- Remusie, co się stało?
Lunatyk w dalszym ciągu nie odpowiadał na pytanie. Syriusz ujął jego twarz w dłonie, tak aby na niego spojrzał. Pomimo ciemności dosyć dokładnie widział jego twarz, i cieszył się w duchu, że tak piękny widok nie został mu odebrany.
- Możesz mi powiedzieć. Nikomu nie powiem. Czemu płakałeś?
Remus wzdrygnął się.
- Pamiętasz, jak ci mówiłem, co się stało w wakacje podczas mojej przemiany?
Syriusz pokiwał głową.
- Od tego czasu często mam sny. Że kogoś zabijam. Nie zwracaj na to uwagi.
- Remusie...
Syriusz tak naprawdę nie wiedział co konkretnie chciał powiedzieć. Chciał wypowiedzieć jego imię i sam się zdziwił z jaką czułością to zrobił. Przyszło mu to bardzo łatwo i naturalnie.
- To był tylko sen. Nie skrzywdziłbyś nikogo. Nie jesteś taki. Już dobrze.
- To było straszne... - powiedział cicho.
Syriusz nie miał pojęcia co powinien zrobić w takiej sytuacji. Nigdy nie pocieszał nikogo po złym śnie.
- To się nigdy nie wydarzyło i nigdy nie wydarzy. Potraktuj to tak, jakby to nie był twój sen. Jakbyś przeczytał tę opowieść w książce. Przecież lubisz książki.
Remus położył się. Syriusz już chciał wstać i iść do swojego łóżka ale poczuł dłoń Remusa na swojej. Odwrócił głowę w jego stronę.
- Możesz zostać? - zapytał nieśmiało, i odsunął się aby zrobić miejsce.
Syriusz niepewnie położył się obok. Pocałował Remusa w czoło i ze zdziwieniem odkrył, że było bardzo gorące, wręcz rozpalone. Przyłożył wierzch dłoni do tego miejsca. Chłopak mocno się w niego wtulił.
- Trochę tu zimno - stwierdził Remus.
- Wydaje mi się, że masz gorączkę.
Remus uniósł głowę i spojrzał na niego.
- Jest mi tylko trochę zimno.
- Jutro pójdziemy do pani Pomfrey.
- Nic mi nie jest.
- Remusie, robię to dla twojego dobra. - Zaczął głaskać go po włosach. - Nie zaprzeczaj, proszę.
Remus już nic nie odpowiedział. Wtulił się w Syriusza jeszcze bardziej i spróbował zasnąć, co przyszło mu bez trudu. Syriusz jednak nie zmrużył oka. Dopiero nad ranem udało mu się zasnąć na niecałą godzinę.
Rano poczuł jak ktoś delikatnie potrząsa jego ramieniem.
- Wstawajcie, zaraz zajęcia.
Syriusz otworzył oczy i zobaczył nad sobą Jamesa. Remus nadal był w niego wtulony.
- Już, już - powiedział sennym głosem.
- Ja idę, może jeszcze dorwę gdzieś Lily na korytarzu i uda mi się z nią pogadać - gdy tylko to powiedział w pośpiechu zarzucił torbę na ramię i wybiegł z pokoju.
Syriusza bawiło, jak jego przyjaciel przez tyle czasu zabiegał o jedną dziewczynę.Czasami było mu go nawet szkoda, bo Lily zawsze odrzucała jego zaloty. Może chodziło o dość specyficzny rodzaj podrywu, jaki stosował James?
Po chwili i Remus zaczął się budzić. Syriusz, tak jak w nocy, przyłożył do jego czoła wierzch dłoni i stwierdził, że Lunatyk najprawdopodobniej nadal ma gorączkę.
- Pójdziemy do pani Pomfrey, dobrze?
Remus nie sprzeciwił się. Obaj się ubrali i kiedy wyszli stwierdzili, że nie zdążą już na śniadanie. Poszli do skrzydła szpitalnego. Ledwie zdążyli wejść, a pielęgniarka już do nich podeszła. Syriusz przedstawił jej swoje obawy na temat stanu zdrowia Remusa. Kobieta zbadała go i potwierdziła jego przypuszczenia. Remus miał wysoką gorączkę. Dostał eliksiru pieprzowego i musiał zostać w skrzydle szpitalnym jeszcze przez jakiś czas. Syriusz usiadł obok niego.
- Powinieneś iść na lekcje.
Łapa ujął jego dłoń w swoje i pocałował czule. Remus zarumienił się.
- Zostanę z tobą. Później spiszemy notatki od Jamesa.
- James nie robi notatek.
Obaj się roześmiali.
- Coś wymyślimy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro