Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10

Syriusz leżał na łóżku przewracając się z boku na bok. Wszyscy inni już spali, tylko nie on. Wydarzenia minionego dnia przewijały się w jego głowie i nie mógł przestać o nich myśleć. Fakt, były to wydarzenia bardzo przyjemne i mógł o nich myśleć cały czas.
Do jego problemów ze snem mogła się przyczynić również obawa, że kiedy się obudzi wszystko wróci do dawnego stanu rzeczy. Nie będzie jego i Remusa jako jedności, tylko jako dwie oddzielne jednostki. Chyba po prostu to co się zdarzyło było jeszcze zbyt świeże, zbyt kruche, i nie dotarło do niego w stu procentach. A może po prostu było to dla niego zbyt piękne, i nie wierzył, że akurat mu przytrafiło się takie szczęście. To jest właśnie problemem wielu ludzi, że nie wierzą, we własne szczęście i często doszukują się dziury w całym. Jakiegoś punktu, który uświadomi im, że to wszystko nie potrwa tak długo, jakby tego chcieli.
Syriusz po prostu musiał zdać sobie sprawę, że jego szczęście jest prawdziwsze i trwalsze niż mu się wydawało.

Nagle usłyszał jak ktoś gorączkowo przewraca się na łóżku. Zignorował to myśląc, że to James. Jednak po niespełna minucie osoba, która wierciła się w łóżku nadal nie przestawała, a do tego doszło coś w rodzaju szlochu. To już zmartwiło Łapę. Po ciemku wymacał różdżkę.

- Lumos - szepnął.

Na końcu różdżki pojawiła się niewielka wiązka światła, która wprawdzie nie rozświetliła całego pokoju, ale w zupełności wystarczyła. Niemal automatycznie zerknął na łóżko obok. Remus leżał na plecach wgapiając się w sufit. Ale nie spał. Oczy miał otwarte, wyglądały trochę jak oszklone, a jego policzki świeciły się od łez. Powoli odwrócił głowę w stronę światła. Wyglądał na przestraszonego. Syriuszowi ten widok łamał serce. Odłożył, a nawet niemal rzucił różdżkę na łóżko, zerwał się i usiadł na skraju łóżka Remusa. Chłopak odwrócił głowę. Syriusz nachylił się, ujął w dłonie jego policzki, a z oczu Luńka popłynęły łzy, których mimo ogromnych starań nie potrafił zahamować. Syriusz objął go i lekko podniósł, aby usiadł.

- Już, już - uspokajał go - co się stało?

Remus jedynie pokręcił głową. Syriusz nie chciał naciskać, ale wolał wiedzieć. Nie ponowił jednak pytania od razu. Czekał, aż Remus się trochę uspokoi. Oddychał głośno i bardzo niespokojnie.

- Lumos Maxima - usłyszeli głos.

Kula światła zawisła nad sufitem oświetlając cały pokój. James siedział na łóżku i patrzył na nich.

- Co się stało? - zapytał.

Remus ukrył twarz w ramieniu Syriusza, aby James nie zobaczył w jakim był stanie.

- Nic takiego, James. Idź spać, zajmę się tym - zapewnił Łapa.

- Na pewno?

- Trochę źle się poczułem - powiedział Remus - zaraz mi przejdzie.

Po minie Jamesa widać było, że nie do końca w to uwierzył, ale nie miał zamiaru naciskać.

- Nox Maxima - zapadła ciemność.

Syriusz oderwał się na chwilę od Remusa i sięgnął po swoją różdżkę. Rzucił zaklęcie wyciszające.

- Remusie, co się stało?

Lunatyk w dalszym ciągu nie odpowiadał na pytanie. Syriusz ujął jego twarz w dłonie, tak aby na niego spojrzał. Pomimo ciemności dosyć dokładnie widział jego twarz, i cieszył się w duchu, że tak piękny widok nie został mu odebrany.

- Możesz mi powiedzieć. Nikomu nie powiem. Czemu płakałeś?

Remus wzdrygnął się.

- Pamiętasz, jak ci mówiłem, co się stało w wakacje podczas mojej przemiany?

Syriusz pokiwał głową.

- Od tego czasu często mam sny. Że kogoś zabijam. Nie zwracaj na to uwagi.

- Remusie...

Syriusz tak naprawdę nie wiedział co konkretnie chciał powiedzieć. Chciał wypowiedzieć jego imię i sam się zdziwił z jaką czułością to zrobił. Przyszło mu to bardzo łatwo i naturalnie.

- To był tylko sen. Nie skrzywdziłbyś nikogo. Nie jesteś taki. Już dobrze.

- To było straszne... - powiedział cicho.

Syriusz nie miał pojęcia co powinien zrobić w takiej sytuacji. Nigdy nie pocieszał nikogo po złym śnie.

- To się nigdy nie wydarzyło i nigdy nie wydarzy. Potraktuj to tak, jakby to nie był twój sen. Jakbyś przeczytał tę opowieść w książce. Przecież lubisz książki.

Remus położył się. Syriusz już chciał wstać i iść do swojego łóżka ale poczuł dłoń Remusa na swojej. Odwrócił głowę w jego stronę.

- Możesz zostać? - zapytał nieśmiało, i odsunął się aby zrobić miejsce.

Syriusz niepewnie położył się obok. Pocałował Remusa w czoło i ze zdziwieniem odkrył, że było bardzo gorące, wręcz rozpalone. Przyłożył wierzch dłoni do tego miejsca. Chłopak mocno się w niego wtulił.

- Trochę tu zimno - stwierdził Remus.

- Wydaje mi się, że masz gorączkę.

Remus uniósł głowę i spojrzał na niego.

- Jest mi tylko trochę zimno.

- Jutro pójdziemy do pani Pomfrey.

- Nic mi nie jest.

- Remusie, robię to dla twojego dobra. - Zaczął głaskać go po włosach. - Nie zaprzeczaj, proszę.

Remus już nic nie odpowiedział. Wtulił się w Syriusza jeszcze bardziej i spróbował zasnąć, co przyszło mu bez trudu. Syriusz jednak nie zmrużył oka. Dopiero nad ranem udało mu się zasnąć na niecałą godzinę.

Rano poczuł jak ktoś delikatnie potrząsa jego ramieniem.

- Wstawajcie, zaraz zajęcia.

Syriusz otworzył oczy i zobaczył nad sobą Jamesa. Remus nadal był w niego wtulony.

- Już, już - powiedział sennym głosem.

- Ja idę, może jeszcze dorwę gdzieś Lily na korytarzu i uda mi się z nią pogadać - gdy tylko to powiedział w pośpiechu zarzucił torbę na ramię i wybiegł z pokoju.

Syriusza bawiło, jak jego przyjaciel przez tyle czasu zabiegał o jedną dziewczynę.Czasami było mu go nawet szkoda, bo Lily zawsze odrzucała jego zaloty. Może chodziło o dość specyficzny rodzaj podrywu, jaki stosował James?

Po chwili i Remus zaczął się budzić. Syriusz, tak jak w nocy, przyłożył do jego czoła wierzch dłoni i stwierdził, że Lunatyk najprawdopodobniej nadal ma gorączkę.

- Pójdziemy do pani Pomfrey, dobrze?

Remus nie sprzeciwił się. Obaj się ubrali i kiedy wyszli stwierdzili, że nie zdążą już na śniadanie. Poszli do skrzydła szpitalnego. Ledwie zdążyli wejść, a pielęgniarka już do nich podeszła. Syriusz przedstawił jej swoje obawy na temat stanu zdrowia Remusa. Kobieta zbadała go i potwierdziła jego przypuszczenia. Remus miał wysoką gorączkę. Dostał eliksiru pieprzowego i musiał zostać w skrzydle szpitalnym jeszcze przez jakiś czas. Syriusz usiadł obok niego.

- Powinieneś iść na lekcje.

Łapa ujął jego dłoń w swoje i pocałował czule. Remus zarumienił się.

- Zostanę z tobą. Później spiszemy notatki od Jamesa.

- James nie robi notatek.

Obaj się roześmiali.

- Coś wymyślimy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro