XXII
Nat
Gdy już zjedliśmy i skończyliśmy nasze rozmowy, postanowiliśmy wyjść. Przez cały wieczór praktycznie się nie odzywałem. Nie tylko dlatego, że nie miałem kiedy, bo przeważnie rozmawiali albo z Rebecą albo o Rebece. Ale także przez to, że Damian przez cały czas mnie ignorował. Zupełnie jakbym nie istniał. Nie powiem, że mnie to nie zraniło, bo bardzo mnie to zraniło. Naprawdę zaczął mi się podobać, a przez jego wcześniejsze zachowanie myślałem, że coś z tego będzie. Niestety się pomyliłem.
Szczerze mówiąc, dzisiaj po tym wypadzie do restauracji, chciałem porozmawiać z nim o moich uczuciach. Jak widać, ten pomysł był beznadziejny, bo teraz wiem, że z tego nic nie będzie. Może powinienem podziękować Rebece za to, że mi to uświadomiła? Gdyby nie ona powiedziałbym Damianowi, że go lubię bardziej niż powinienem, a wtedy on mógłby mnie wyśmiać i zakończyć naszą znajomość. A mimo wszystko, gdybym miał wybierać, wolałbym być jego przyjacielem niż być przez niego znienawidzonym.
Wyszliśmy na dwór i zaczęliśmy się ze sobą żegnać. Przytuliłem się na pożegnanie z Carą i Alex'em, chciałem przytulić się także z Avą, ale przypomniałem sobie, że to ona sprowadziła to Rebecę, więc tylko podałem jej dłoń. Cara wcześniej życzyłam mi także powodzenia, a potem pokrzepiająco poklepała mnie po ramieniu. Jestem jej naprawdę wdzięczny, zawsze gdy ją potrzebuję, nawet gdy sama ma poważne problemy. Gdy Rebeca podeszła do mnie z pogodnym uśmiechem i rozłożonymi ramionami, odsunąłem się i powiedziałem "Cześć". Dziewczyna nie wyglądała na zadowoloną z takiego obrotu spraw, ale zaraz potem poszła się pocieszyć do Damiana, który chętnie wziął ją w swoje ramiona. Zacisnąłem dłonie na ramionach i odwróciłem głowę. Nie jestem w stanie nawet na nich patrzeć.
- Do zobaczenia w szkole!- Pomachałem wszystkim i z Damianem u boku ruszyliśmy w swoją stronę. Między nami panowała przytłaczająca cisza. Nie wiedziałem co powiedzieć, a Damian wyglądał jakby nie chciał rozmawiać. Cały czas się do siebie uśmiechał i wyglądał jakby był przy mnie tylko ciałem. Zacisnąłem ręce w pięści i wsadziłem je do kieszeni. Zdecydowanie zbyt szybko się przywiązuje.
- Rebeca jest naprawdę miła i uczynna. Nie spodziewałem się, że w naszej szkole są takie dziewczyny. A pamiętasz co mówiła o...- Zacisnąłem powieki, żeby ukryć łzy. Jak on może być taki samolubny? Przestałem go słuchać, bo i tak mówił by tylko o Rebece. Nawet nie wiedziałem jak mam się zachowywać. Szedłem jak w amoku, słyszałem, że coś mówi ale słowa do mnie nie docierały. Myślałem, że zaraz oszaleję, zrobiło mi się duszno i wydawało mi się, że się duszę ale dalej szedłem. Głos i słowo Damiana sprawiły, że zaczęło kręcić mi się w głowie.
- Przestań! Nie chcę tego słuchać!- Wziąłem głęboki oddech i spojrzałem na starszego chłopaka. Ten był w wielkim szoku i nie wiedział co powiedzieć. Bez słowa ruszyłem dalej, serce biło mi jak nigdy. Byłem zły sam na siebie, za to, że nie udało mi się tego powstrzymać. Teraz wszystko wyjdzie na jaw.
- Nat, zaczekaj!- Zatrzymałem się i wziąłem głęboki wdech. Coś czuję, że to nie będzie łatwa rozmowa.- O co ci chodzi?
- O nic, po prostu mam dość słuchania o Rebece.- Odwróciłem się do niego ale nie odważyłem się spojrzeć mu w oczy. Ręce zaczęły mi drżeć, więc schowałem je do kieszeni.
- Ale o co ci chodzi? Co jest niby nie tak z Rebecą? Masz do niej jakiś problem?- Miałem ochotę przywalić mu w twarz. Jak on może się tak zachowywać wobec mnie? Jeszcze podniósł na mnie głos, jakbym nie wiadomo co zrobił.
- Tak mam problem. Może nie do niej ale do ciebie. Najpierw zachowujesz się tak jakbyś świata beze mnie nie widział i sprawiasz, że zaczynam cię lubić, a później lecisz do pierwszej lepszej laski i się nią zachwycasz. Więc tak mam do ciebie o to problem, bo nigdy nie sądziłem, że jesteś tak samolubny, egoistyczny i okropny.- Ciężko oddychałem, bo wypuszczenie tego wszystkiego ze mnie wcale nie było łatwe. Gdy uświadomiłem sobie co zrobiłem przekląłem siebie w myślach, odwróciłem się i zacząłem iść w kierunku domu.
- N-Nat, poczekaj proszę.- Tym razem się nie zatrzymałem i nie miałem zamiaru go słuchać. Jestem zły sam na siebie, że pozwoliłem porwać się emocją. Jestem taki głupi.- Powiedziałem poczekaj!
Zostałem pociągnięty do tyłu i wpadłem na tors Dominika. Odwróciłem od niego wzrok i spróbowałem mu się wyrwać ale chłopak nie dość, że był za silny to jeszcze wyglądał na zdesperowanego.
- Puszczaj mnie! Nie będę z tobą rozmawiać!- Chłopak chwycił mnie za ramiona i przyciągnął mnie do siebie, w taki sposób, że nasze usta się spotkały. Momentalnie zamarłem i otworzyłem oczy szeroko ze zdziwienia. Co się właśnie stało? Jak to się stało? Chłopak po pewnym czasie oderwał się ode mnie i umieścił swoją twarz w zagłębieniu mojej szyi. Z tych całych emocji i szoku nie mogłem się nawet ruszyć.
- Jestem taki szczęśliwy. Naprawdę cię lubię. To co zrobiłem w restauracji, to było tylko dlatego, że myślałem, że mnie nie lubisz. Ale teraz... jestem naprawdę szczęśliwy.- Chłopak spojrzał mi w oczy, a ja miałem ochotę mu przywalić. Jak on mógł wpaść na tak kretyński pomysł?! Gdy miałem mu już nagadać on otworzył usta.- Czy zostaniesz moim chłopakiem?
***
Hejka!
Moja wena na ten rok została wyczerpana. Mam nadzieję, że się wam podobało i poprawi wam to zakończenie 2019! Życzę wam żeby 2020 był o wiele lepszy od 2019 i żeby wszystkie wasze marzenia się spełniły. Jesteście cudowni, bez was, mnie by tu nie było ♥
Do następnej!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro