X
Alex
- Jack podaj mi masło.- spojrzałem na brata, który siedział na drugim końcu stołu, zaraz przy masielnicy z masłem, które teraz jest mi wyjątkowo potrzebne. Siedzieliśmy przy stole jedząc śniadanie. Mam wrażenie, że od wczorajszego wieczoru wszystko się zmieniło. Marki i Jack jeszcze bardziej się do siebie kleją, co jest już teoretycznie niemożliwe. Ava i Cara za wszelką cenę starają się na siebie nie patrzeć, a Nat i Damian... nie oni są tacy jak zwykle. Jak to możliwe, że dwie najlepsze przyjaciółki tak nagle, bez żadnego powodu zaczęły się unikać. Czy może... coś wydarzyło się między nimi w nocy?! O Boże! To by wszystko wyjaśniało. Teraz są zbyt zawstydzone, by na siebie spojrzeć.
Na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech, który wzbudził uwagę mojego ukochanego, ale pokazałem mu. że to nic. Mam genialny plan.
- Hej Ava, jak ci się spało?- spojrzałem na nią, gryząc swoją pyszną kanapkę. Ta spojrzała na mnie lekko speszona, a potem odwróciła twarz, lekko się rumieniąc. Wiedziałem, że coś jest na rzeczy. Teraz tylko dowiedzieć się co.
- Dobrze. Czemu pytasz?- uśmiechnąłem się tajemniczo i wróciłem to jedzenia kanapki.
- Z ciekawości. A ty Cara? Wyspałaś się? Poszłaś spać dość późno.- ona także zarumieniła się dość mocno. Spuściła swój wzrok na talerz i odchrząknęła lekko. Znam ją tak długo, że wiem iż coś się stało. Oj kochana, nie wywiniesz się z tego.
- J-jak zawsze. Dlaczego pytasz się o coś takiego? Nigdy tego nie robiłeś.- spojrzałem na jej zarumienione policzki i niepewny wyraz twarzy. Nie ładnie tak zmieniać temat.
- A co? Już nie można zapytać przyjaciół jak się im spało? Nie bądź nie miła.- gdy Cara podniosła wzrok i zauważyła mój wzrok od razu wiedziała o co chodzi. Czy ona naprawdę myśli, że jest w stanie mnie oszukać? Znam ją jak nikt inny! Naprawdę się doigra, jak ona śmie mnie ignorować?
- Więc co robimy po śniadaniu? Jest ładna pogoda więc moglibyśmy wyjść na spacer. Na przykład na te łąki koło nas albo do tamtego lasu za domkiem.- Mark zaproponował naprawdę dobry pomysł. Podczas spaceru mógłbym obściskiwać się z Paulem i porozmawiać z Carą. Ciekawość zżera mnie coraz bardziej.
- Jasne. Za dwa dni o trzeciej wyjeżdżamy więc możemy to jakoś uczcić jutro. No wiecie, jakaś imprezka.- Spojrzałem na Jack'a z politowaniem. On myśli tylko o jednym. Dlaczego Bóg pokarał mnie takim bratem?
- Dla mnie spoko. Tylko ostrzegam, ja nie odpowiadam za spóźnienia. W nocy o trzeciej mamy pociąg, ktoś się spóźni, nie jedzie.- wszyscy spojrzeli się na niego jak na wariata, a ja wybuchłem śmiechem. Znając mojego chłopaka, to on byłby tym, który by zaspał.
- Nie przeciągajmy tylko się ogarnijmy i chodźmy na ten spacer. Jack gdzie ty idziesz? Teraz twoja kolej na sprzątanie.- jeśli mój słodki braciszek myślał, że się wywinie to naprawdę jest głupi.
***
- Więc opowiadaj. Co się wczoraj wydarzyło?- szedłem z Carą pod ręką, na samym końcu. Teraz szliśmy przez piękną polną dróżkę. Najchętniej zostałbym tu na zawsze, a jeszcze lepsze gdybym mógł zostać tu z Paulem.
- Niby co się stało.- trzepnąłem ją lekko w tył głowy. Jak ona śmie mnie okłamywać?
- Nie kłam i opowiadaj.- W środku cały buzowałem z tych emocji. Moja kochana przyjaciółka w końcu zaczyna dorastać! Jestem z niej taki dumny, że aż się łezka w oku kręci.
- Nie odpuścisz prawda?- spojrzałem na nią jak na debila. Czy ona aż tak bardzo mnie nie zna?- Niech ci będzie. Ale to nie jest ciekawe. Po prostu... tak jakby coś czuję do Avy. Ale ona traktuje mnie tylko jak przyjaciółkę. Koniec historii. A wczoraj nic się takiego nie stało. Emocje.
Wydaje mi się czy muszę kogoś zeswatać?
***
Hejka!
W końcu to napisałem. Myślałem, że nic z tego nie będzie ale dzisiaj dostałam olśnienia. Mam nadzieję, że się podobało. Jakbyście byli tak mili dajcie w komentarzach pomysły na kolejne części bo kompletnie nie wiem co napisać.
Do następnej!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro