Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

I

Cara

Tak się cieszę, że mogę się stąd wyrwać! Alex i Paul są jednak genialni. Spędzić święta w górach? Jeszcze z przyjaciółmi? Cudownie! Tak się ciesze, że zaraz nie wytrzymam. Już dawno nigdzie nie wyjeżdżałam, a odkąd Alex zaczął się spotykać praktycznie nie ma dla nas czasu. Oczywiście nie mam mu tego za złe, bardzo się z tego cieszę. Ale dawno się z nim nie widziałem. Nie licząc szkoły ale nawet tam Alex i Paul to papuszni nierozłączki. Ale za to jak słodko razem wyglądają! Cukrzycy można dostać.

Spakowałam ostatnie rzeczy do walizki i spróbowałam ją zamknąć. Oczywiście się nie da. Zawsze tak jest. Jakbym nie mogła mieć takiej torby jak Hermiona z Harrego Pottera. Wszystko by mi się zmieściło i nie musiałabym się o to martwić! Niestety to tylko fantazja. A szkoda, bo przydałaby mi się tak torba.  

Usiadłam na jakże zacnej torbie i spróbowałam ją zapiąć ale to nadal nic nie dało. No nie wierze! Wcale nie mam tak dużo rzeczy! Potrafiłam wziąć więcej ciuchów i ją zapiąć, a teraz co? Zaraz naprawdę się zdenerwuję. Właśnie tego nie lubię w wyjazdach. Za każdym razem to samo. Ile można?

- Pomóc ci?- podskoczyłam wystraszona i spojrzałam w stronę osoby, która o mało co nie zafundowała mi zawału. 

- Co ty tutaj robisz? I jak długo tu stoję?

- Stoję tu wystarczająco długo by móc się później z ciebie śmiać. A jestem tutaj bo pomyślałam, że przyda ci się pomoc.- Ava posłała mi uśmiech i odepchnęła się od framugi, o którą się opierała. Podeszła do mojego łóżka i usiadła na nim po turecku.- To jak pomóc ci czy nie?

- Tylko spróbuj się potem ze mnie śmiać a zrobię ci krzywdę, jasne?- dziewczyna posłała mi tylko szerszy uśmiech, a ja zmrużyłam na nią oczy. Czasami jest naprawdę bezczelna- A teraz chodź tu i mi pomóż. Co tak siedzisz?

Gdy Ava do mnie podeszła ja nadal siedziałam na walizce a ona próbowała ją zamknąć. No cóż, nie da się. Próbowałyśmy ją zamknąć na wiele sposobów ale niestety żaden nie działał. To niesprawiedliwe!

- Może wypakuj parę rzeczy? Na miejscu będą jakieś sklepiki.- posłałam jej groźne spojrzenie ale niestety miała rację. Właśnie w taki sposób pozbyłam się ulubionego świątecznego swetra, cieplutkiego koca, trzech par spodni w tym jedne dresy i parę par skarpetek.- Ty mówisz, że tu jest mało ciuchów? Przecież to tylko tydzień! W takim razie ile ja mam?

- Nie odzywaj się. To jest mój ulubiony sweter! I lepiej jest mieć za dużo niż za mało.- ponowiłyśmy próbę zamknięcia mojej zacnej walizki i na szczęście się udało. Nie wiem co bym zrobiła gdybym miała wypakować coś jeszcze. To rani moje serce! Wszystko co pakuje jest mi potrzebne. Co z tego, że trzy czwarte nawet nie wyciągnę. To pomaga mi mentalnie! 

- No już nie obrażaj się. Poradzisz sobie. Jeśli to ci poprawi humor, to obiecuję, że jak będziemy na miejscu to zabiorę cię na zakupy i kupię ci co będziesz chciała.- spojrzałam na nią zdziwiona ale gdy zobaczyłam, że jest poważna, posłałam jej wielki uśmiech i rzuciłam jej się na szyję. Oj jeszcze pożałujesz swoich słów. Już ja tego dopilnuję. To będzie piękna zemsta.

- Dziękuję! Ale i tak nie wybaczę ci tego swetra.- odsunęłam się od niej i usiadłam przy nogach łóżka. Po krótkiej chwili moja przyjaciółka usiadła koło mnie. Siedziałyśmy w przyjemnej ciszy. Często tak robimy. Siedzimy w ciszy pozwalając by nasz ramiona się stykały i rozmyślamy. O wszystkim i o niczym. O potem się dzielimy się naszymi myślami albo w ciszy żegnamy i idziemy do swoich domów. Tak jest bardzo przyjemnie i nam się to podoba. Możemy wtedy wszystko przemyśleć i nikt nas się o nic nie czepia.

- Nie mogę się doczekać jutrzejszego wyjazdu.- oparłam głowę o jej ramie.

- Ja też.

***

Hejka!

Mam nadzieję, że pierwsza część wam się podoba. Każda część będzie mniej więcej takiej długości. 

Do następnej!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro