XXI
Cara
Siedziałam razem z Melanią na ławce przed szkołą i rozmawiałyśmy na różne tematy, śmiejąc się co chwilę. Od zdarzenia pod schodami minął tydzień, a ja dzięki Alex'owi i Melani powoli zaczynałam czuć się lepiej. Uświadomiłem sobie, że nie mam co liczyć na Avę. Powoli zaczynam o niej nie myśleć i cieszyć się wszystkim tak jak kiedyś. Oczywiście, że nadal lubię Avę i serce mi się łamie na myśl, że już nie będziemy tak blisko, ale wiem, że moi przyjaciele mi pomogą.
- Dzwonił już dzwonek, lepiej żebyśmy poszły. Mam lekcję z Ogrem nie mogę się spóźnić.- Jak najszybciej udałyśmy się do szkoły. Ogrem nazywamy nauczyciela od geografii. Jest naprawdę brzydki, właśnie dlatego dostał takie przezwisko. Ale nienawidzi też osób, które się spóźniają, więc lepiej być u niego na czas. Gdy dotarłyśmy pod jej klasę ja jak najszybciej udałam się pod swoją. Po drodze minęłam wredną koleżankę Avy, która wyglądała jakby chciała mnie zabić. Na jej nieszczęście nie mam zamiaru się nią więcej przejmować, więc tylko uśmiechnęłam się pod nosem i poszłam w swoją stronę.
***
Po szkole udaliśmy się całą naszą paczką, oprócz Avy do pizzerii. Ava odwróciła się tylko ode mnie ale i od reszty naszych znajomych. Trochę mnie to martwiło ale w sumie to nie była moja sprawa, więc nie muszę się tym tak przejmować.
- No to jaką pizze zamawiamy, moi mili?- Spojrzałam z politowaniem na Jack'a. Czy on naprawdę zadał to pytanie? Zawsze zamawiamy to samo, więc to co zrobił było totalnie bezsensu.
- Czy ty się serio pytasz? Masz aż tak krótką pamięć, że nie pamiętasz co zawsze bierzemy?- Zaśmiałam się na słowa Marka. On dosłownie czyta mi w myślach.
- Żebyś ty był taki mądry zawsze.- Jack przewrócił oczami, na co Mark zrobił głupią minę i pokazał mu język. Z nimi jest gorzej niż z dziećmi. Dzieci przynajmniej rozumieją, że powinny jakoś zachowywać się w restauracji.
- Czy wy moglibyście zachowywać się normalnie? Jesteście w restauracji.- Chłopcy spojrzeli na mnie, a potem wymienili się znaczącym spojrzeniem i znów spojrzeli na mnie.
- My normalni? Czy ty słyszysz, co ty mówisz?- Przewróciłam na nich oczami. Oni naprawdę nie potrafią zachowywać się normalnie. Gdy podeszła do nas kelnerka Paul złożył zamówienie, a my wróciliśmy do naszych rozmów.
- Ava?- Spojrzałam ze zdziwieniem w stronę, w którą patrzył Jack i rzeczywiście stała tam Ava. Na moje nieszczęście nie stała tam sama.- Chodźcie do nas! Jeśli wam nie przeszkadza to, że już zamówiliśmy.
Spojrzałam na tego debila z mordem w oczach. Jak on śmie je tu zapraszać? Kiedyś naprawdę mu przywalę.
- Chodźmy do nich.- Usłyszałam głos Rebecy. Jak ona śmiała wogóle pomyśleć, żeby z nami usiąść? Dziewczyna nawet nie czekała na odpowiedź Avy, tylko pociągnęła ją za sobą i usiadły na wolne miejsca. Niestety ja siedziałam na brzegu kanapy, więc Rebeca usiadła koło mnie, a Ava naprzeciwko. Muszę zapamiętać żeby następnym razem usiąść przy oknie albo w środku.
- Tak wogóle jestem Rebeca, niektórzy z was mnie nie znają.- Miałam ochotę zetrzeć jej z ust ten fałszywy i przesłodzony uśmieszek. Jeszcze niech spróbuje przywłaszczyć sobie moich znajomych, a ją zapierdolę. Naprawdę działa mi na nerwy.
- Miło cię poznać. Zamówiliśmy cztery pizze, więc myślę, że nam starczy.- Tym razem głos wziął Damian. Ludzie czy wy naprawdę macie zamiar się z nią za kumplować? No po prostu w nich nie wieżę.
- Ja nie jem, dużo więc na pewno starczy.- Wymieniliśmy się z Alex'em i Nat'em znaczącymi spojrzeniami i głupio się uśmiechnęliśmy. Czy ona próbuje być idealną i milutką osóbką. Nie za bardzo jej to wychodzi, bo chyba nikt się na to nie nabrał. Teraz przynajmniej wiem, że w dwóch mam poparcie. Mark chyba też nie wyglądał na zadowolonego z jej obecności. Dziewczyna co chwilę na niego zerkała, więc mogę podejrzewać, że się znają.
- Nie ważne ile jesz i tak będziemy płacić po równo, więc się na to przygotuj.- Parskłam krótkim śmiechem, który zaraz powstrzymałam. Nat wymiata.
- Wiedziałam o tym.- Dziewczyna starała się zrobić dobrą minę do złej gry, ale na jej twarzy był widoczny grymas. Teraz przynajmniej wie, że nie jest mile widziana w naszej paczce.
- Nat, proszę cię.- Nat spojrzał ze zdziwieniem na Damiana, który próbował uciszyć Nata, a potem spojrzał się na Rebece z czułym uśmiechem. Dziewczyna odpowiedziała mu tym samym, a potem posłała Nat'owi zwycięski uśmiech. Nat za to poczuł się urażony, bo ktoś kogo lubi zaczął się interesować inną osobą. A zapowiadało się na to, że Nat i Damian będą razem. Co raz bardziej nie jej nie lubię.
- Wasze zamówienie.- Od większej kłótni uratowała nas kelnerka, która przyniosła dwie pizze. Bogu dzięki, że ma tak świetne wyczucie czasu.- Resztę zaraz przyniosę.
- Częstujcie się.- Damian zwrócił się do wszystkich ale wciąż patrzył się na Rebece. Jeszcze nigdy w życiu nie widziałam tak smutnego Nata. Nie dziwię mu się, że poczuł się zraniony. Wcześniej Damian dbał tylko o niego i zachowywał się jak jego chłopak. Może się nie całowali ani nic, ale jednak. A gdy zjawiła się jakaś dziewczyna, to on momentalnie zmienił obiekt zainteresowania. Wiem jak się czuję, to samo przeżywałam z Avą.
Odruchowo spojrzałam na nią, a gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały, momentalnie sięgnęłam po pizze i odwróciłam wzrok. Przez chwilę wydawało mi się, że w jej oczach był żal i smutek. Tak jakby myślała o tym samym co ja, ale to przecież nie może być prawda.
Kelnerka przyniosła nam pozostałe pizze i życzyła smacznego. My wróciliśmy do rozmów i żartów. Za każdym razem gdy Damian albo Jack pytali się o coś Rebecy, ja przewracałam oczami. Serio, po co oni chcę coś o niej wiedzieć? Chyba nie zamierzają się z nią spoufalać?
Nagle poczułam na swoich spodniach coś mokrego. Spojrzałam na dziewczynę obok i aż musiałam się mocno powstrzymać, żeby jej nie walnąć. Dziewczyna zrobiła niewinną miną, ale jej oczy mówiły, że to nie był przypadek. W ręce trzymała pustą szklankę, w której przed chwilą znajdował się sok pomarańczowy.
- Wybacz, nie chciałam.- Bez słowa wstałam i udałam się prosto do łazienki. W łazience wytarłam sobie plamę papierowymi ręcznikami. Spojrzałam na drzwi gdy te się otworzyły i przewróciłam oczami, gdy zobaczyłam w nich Avę. Wróciłam do poprzedniej czynności, starając się nie zwracać uwagi na dziewczynę, która oparła się o ścianę obok.
- Pomóc ci?- Spojrzałam na nią przelotnie, nie zaprzestając swoich ruchów.
- Chyba umiem wytrzeć plamę.- Nie wiem czy ma mnie za idiotkę czy szuka tematu do rozmowy, ale ja nie mam zamiaru z nią rozmawiać.
- Chciała cię za to przeprosić. Gdybym poszła do innej restauracji, miałabyś czyste spodnie.- Nie odpowiedziałam jej ani jej nie odpowiedziałam. Czy ona na prawdę przeprasza za to, że przyszła do tej restauracji? Aż się zaśmiałam.- Będziesz mnie teraz ignorować?
- Nie ignoruję cię tylko ci nie odpowiadam. Wydaje mi się, że przez cały ten czas to ty mnie ignorowałaś. Więc jaki masz problem?- Wyrzuciłam papier do kosza i wyszłam z łazienki, nie dając jej czasu na odpowiedź. Dzisiaj naprawdę nie mam ochoty na jakąkolwiek rozmowę z nią. Gdy dotarłam do naszego stolika, zauważyłam, że Rebeca zajęła moje miejsce koło Alexa. Usiadłam więc koło niej i zaczęłam jeść moją pizze. Parę minut później wróciła Ava i nie odrywała ode mnie wzroku. Ja jednak nie spojrzałam na nią ani razu. Niech sobie nie myśli, że będzie tak jak ona sobie zażyczy. Mam dość skakania jak mi gra.
***
Hejka!
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał. Chciałam zrobić taki jak zawsze ale tak się wciągnęłam, że musiałam to skończyć. Osobiście rozdział mi się bardzo podobał i jestem z niego jak najbardziej zadowolona, a wy?
Do następnej!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro