Powrót
-Tata? To ty?
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Stał w kuchni jak gdyby nigdy nic. W czarnej skórzanej kurtce i dżinsach. Ojciec opuścił mnie i mamę, gdy tylko zdiagnozowano u mnie schizofrenię. Tak z dnia na dzień, bez słowa. Nie miałam odwagi zapytać mamę dlaczego, a może po prostu nie chciałam wiedzieć.
Mama podążając za moim wzrokiem obróciła się za siebie, a później spojrzała na mnie i pobladła.
- Kate, wszystko w porządku?
Jeff spojrzał na mnie, równie zdziwiony jak mama. Ucieszył mnie widok ojca. Bardzo za nim tęskniłam pomimo tego co mi zrobił. Podbiegłam do niego i chciałam rzucić mu się na szyję, lecz zauważyłam, że kuleje na lewą nogę. Poza tym nic się nie zmienił. Te same ciemne, kochające oczy.
- Tato, co ty tu robisz?
Za sobą usłyszałam szept, a później mama razem z Jeffem wyszli. Pewnie nie chcieli nam przeszkadzać.
- Kate słońce, nie mogę długo zostać. Zobaczymy się jutro, wtedy wszystko ci wyjaśnię dobrze?
Trochę podłamała mnie ta wiadomość. Miałam tyle pytań. Dlaczego nas zostawił ? Gdzie był cały ten czas?
- Dobrze. Kończę zajęcia o 15.00. Możemy spotkać się w kawiarni niedaleko mojej uczelni.
- Będę tam na ciebie czekał kochanie.
Pocałował mnie w czoło i wyszedł tylnymi drzwiami. Cały ojciec. Ciągle w biegu. Nigdy nie miał na nic czasu, a ja na tym cierpiałam.
Nie mogłam doczekać się jutrzejszego dnia. Dochodziła dwudziesta, więc postanowiłam wziąć kąpiel i położyć się wcześniej spać. Ten dzień mnie wykończył. Po drodze do pokoju zauważyłam, że mama siedzi w salonie i płacze. Najwyraźniej powrót taty był dla niej wielkim szokiem. Usiadłam obok niej i objęłam ją ramieniem.
- Mamuś, nie płacz, tata wrócił i wszystko będzie takie jak kiedyś. Znów będziemy jedną, kochającą się rodziną.
Mama wybuchła jeszcze większym szlochem, a ja nie wiedząc co zrobić, postanowiłam dać jej chwilę, żeby doszła do siebie i wszystko sobie poukładała. Pocałowałam ją w policzek i poszłam do łazienki.
Nalałam do wanny dużo wody i zdjęłam ubrania. Zanurzyłam się po samą szyję i delektowałam się rozkoszą jaką niosło ciepło wody. Zaczęłam zastanawiać się co zrobię jutro na spotkaniu. Co powiem ojcu? Od czego zacznę. Przecież nie mogę zachowywać się jakby nic się nie stało. Może po prostu pozwolę mu to wszystko wyjaśnić. Bez zbędnych pytań i wyrzutów. Muszę zacząć od nowa.
Później włączyłam sobie moją ulubioną piosenkę i odpłynęłam. Z dala od trosk i przyziemnych spraw. Pewnie rozpuściłabym się w tej wodzie, gdyby nie odwiedziła mnie Amy. W swojej niebieskiej sukience i kruczoczarnych warkoczach. Jej widok nieco mnie zdziwił.
- Czego chcesz?
Dziewczynka nachyliła się nade mną i szepnęła mi do ucha.
- Chcę cię tylko ostrzec. Nie możesz im ufać, rozumiesz?
- Nie ufać? Ale komu?
Amy już nie było. Zostałam sama w łazience, a razem ze mną dziwne uczucie niepokoju i zbliżających się zmian.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro