Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9. Kocham cię

Psst! Przeczytaj notkę na dole.
          -----

-Biedroneczko moja! Bardzo cię przepraszam. Czy dzwonić po pogotowie? - wykrzyczała mama Konrada.

-Mnie już chyba nic nie pomoże... Czekaj, co? Jaka biedronka?! PĘDZEL, TŁUMACZ SIĘ.

-No przecież nie powiedziałbym tego osobie której nie można ufać. Za kogo ty mnie masz? - zapytał Konrad.

-Za tumana.

                             ~~~

Mama Konrada odprowadzała mnie już do windy. Jakby zapomnieć o tej wylanej wodzie i piekącej dupie, to fajna z niej kobieta.

-Proszę, uważaj na siebie, bo gorączka ci jeszcze nie spadła, a jakaś blada i słaba jesteś. No, a jakby Konrad zachowywał się jak cwel, to zadzwoń. Wodogrzmotem go wygrzmocę i będzie spokój.

Sporzałam na mamę Konrada. Aż nie chce mi się wierzyć, że to ona jeszcze 20 lat temu ratowała Paryż przez złodziejami. Dlaczego przed złodziejami? Bo nie było super-złoczyńców! Dziwne. Strasznie mnie boli głowa. To przez tego pędzla.

-Dziękuję. Wezmę to pod uwagę. - i weszłam do windy.

Na zewnątrz poczułam, że strasznie mi zimno. To ta pogoda. Ciemność wprawia mnie w romantyczny nastrój, tylko gdy spędzam ten czas z kimś. Trochę się boję, nie powinnam tego odczuwać. Jestem bohaterką Paryża!

Nagle usłyszałam jakieś tupanie po dachach. Uświadomiłam sobie, że zostawiłam torebkę w domu! Przecież tam była Tikki! Eh... Ale ze mnie ciamajda.

-Marinette, wszystko w porządku?

Natychmiast się odwróciłam. Za mną stał Czarny Kot... Nie, to Adrien!

-J-ja... t-tak oczywiście.- powiedziałam spokojnie. - Dobry wieczór, A-adrien.

Chłopak podszedł do mnie i przyłożył opuszki palców do mojego czoła.

-Raju, cała płoniesz. Powiedz mi, co robisz tu o tak późnej porze?

Zamilkłam. Przecież nie mogę mu powiedzieć gdzie byłam. To jak zdrada! A ja nie chcę nikogo zdradzać. Jest taki opiekuńczy, wspaniały i uroczy! To chyba najlepsze co spotkałam w życiu. Uwielbiam go!

Oparłam głowę o jego ramię. Czułam, że chyba jest coś nie halo. Dziwnie się czułam. Teraz czułam się o wiele odważniejsza. Blondyn był lekko zdziwiony.

-Odprowadzić cię do domu? - zaproponował.

-Adrien, kocham cię - wyznałam ze słodkim uśmiechem. - Bardzo cię kocham.

                            ~~~

Co tu się odpierdzieliło?
Czy Adrien odpowie na miłość miłością?
Czy złamie serce Marinette?
Jak na to zareaguje pędzel?
Czy Mari będzie się później tego wstydzić?

Pozdrowienia dla Pędzelków Olchusia.

MariettaPlisetsky

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro