8.
- J-jak to! - powiedziałam z oburzeniem - przecież ja cię p-prawie wcale nie znam!
Konrad zakrył moje usta palcem wskazującym. Widocznie czegoś nasłuchiwał. Po chwili go zdjął.
Aha?
-Marinette. Muszę ci powiedzieć coś bardzo ważnego. Na razie wstrzymaj się z pytaniem.
Tak? A niby co on ma Mi powiedzieć? To jakiś wkręt? Ukryta kamera, czy co? O co mu właściwie chodzi. Niby się w nim zakochałam, ale nie na dłuższy dystans czasu! Praktycznie się nie znamy. Ta znajomość jest dziwna. Nie wiem co powiedzieć.
-S-słucham.
Konrad podszedł do drzwi, po czym popatrzył się przez dziurkę od klucza co się dzieje.
-Mari. To o czym ci teraz powiem, musi być zachowane w tajemnicy do absolutnego maximum. Może trochę tobą wstrząsnąć, ale nie będę tym zdziwiony.
-O-o czym mówisz?
-J-ja znam twój sekret. Wiem, że jesteś Biedronką.
***
Obudziłam się na łóżku, które definitywnie nie było moje. Zamiast różu na pościeli widniał czarny kolor. Jakby sięgnąć dalej, to widzę też komputer z mikrofonem, wypasioną klawiaturą oraz myszka gamerska. Wtf. Nic nie pamiętam... CZEKAJ. JEDNAK WIEM. JESTEM U PĘDZLA, ZNACZY KONRADA. Nienienienienie.
Natychmiast zerwałam się z tego łóżka, lecz przewróciłam się o dywan i to by było na tyle.
Po chwili usłyszałam jak ktoś bardzo szybko szedł w stronę drzwi pokoju w którym się znajdowałam i jakiś... Tak jakby ktoś się przewrócił... Po chwili drzwi gwałtownie się otworzyły i walnęły mnie w łeb. Dziękuję. Przyda się. Po równych dwóch sekundach zza drzwi wyłonił się jakiś pędzel... Czekaj... Nie. To Konrad!
-O Boże! Nic ci się nie stało? Nie potłukłaś się? - powiedział z totalnym zaskokiem - Marinette! Odpowiedź.
Pomacałam się lekko po głowie. Chyba wporzo.
-Chyba ż-żyję. O W DUPĘ!
Nagle zza drzwi wyłoniła się także mama Konrada z gorącą wodą w wiedrze i także potykając się o dywan wylała całą wodę na mnie. Razem z okładami. Nie zdziwicie się pewnie, jak wam powiem, że wiaderko odbiło się od mojej głowy i potoczyło się dalej...
-JA JESTEM JAKIŚ WRÓŻBITA MACIEJ, CZY CO?! JEŚLI TAK, TO ZMIENIAM ZAWÓD.
Cała woda wylała się na moją dupę. ŚWIETNIE. Jak to ku...(pip!)...a piecze! Nieee! Kto mi będzie robił zimne okłady na pośladkach? No kto?!
Boję się.
-O JAPIERDZIELE. MARI! BARDZO BOLI?
Nie, kuźwa, ktoś mi tylko robi wieprzowinę z żici! No jasne, że boli!
Jeszcze na 100% to wygląda jakbym się posikała.
AGH! NIECIPIĘ* SWOJEGO ŻYCIA!
---©©©||||||<<<<>>>>>>>|||©©©--
*- Błąd specjalny
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro