5.
Uwaga!
Mój sposób pisania drastycznie się zmienił, dlatego też na musisz czytać!
_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_
Męczę się tą całą walką.
No bo... Jak można biegać w kółko cały dzień? Nie rozumiem.
Jednego jestem pewna.
Ten chłopak zawrócił Mi w głowie.
***
Marinette siedziała na swoim tarasie. Rozmyślała o rzeczach przeróżnych, tracąc poczucie czasu. W jej głowie rodziło się mnóstwo pytań. -Kim on jest? Czy można mu ufać? A może się przywiązać? Pękała jej głowa. No, bo co z Adrienem? On przecież też jest dla niej ważny. Nie będzie go nikim zastąpiać. Zwłaszcza, że tego chłopaka
nie zna.
-Zakręcił w głowie Mi. On chyba Mi się śni? Niech szczęście dłużej trwa... Ale kim tak właściwie dla niego jestem ja? Mam super dar. Gaśnie zły czar. Tak działa moc Miraculum... - śpiewała czystym głosem dziewczyna- Och! Tikki, czy on jest super - złoczyńcą?
Małe stworzonko wygramoliło się z torby i podleciało zwinnie do Marinette. Dało jej widocznie do zrozumienia, że nie sądzi, iż nim jest, poprzez gest machania głową w prawo i lewo. Dziewczyna bardzo się ucieszyła. Teraz miała pewność, że chłopak nie jest zły. Właściwie, to ona uważa, że jest całkiem fajny, lecz się tego wstydziła. Postanowiła zostać przy Adrienie. Tak będzie lepiej.
-Tikki, kropkuj!
Na jej twarzy pojawiła się czerwona maska w czarne kropki oraz lateksowy strój, jednoczęściowy tego samego koloru. Już po chwili biegała po budynksch niczym Batman. To wspaniałe przeżycie. Czuje się jakby było się ptakiem. Coś co jest nie dostępne dla zwykłego człowieka.
Coś czego zwykły człowiek pragnie.
Jednak wybrani są niestety nieliczni.
-No przecież jak ja lubię go, to on pewnie lubi mnie, bo wydaje się miły. Ale co jeśli on jest gejem i chce się ze mną zaprzyjaźnić tylko dla tego, że chce poznać Czarnego Kota i robić z nim niewiadomo co?! - mówiła do siebie dziewczyna, tworząc dziwne teorie.
Nagle czarnowłosa usłyszała cichy krok za sobą i ciepły oddech.
-Kto miałby to robić? - usłyszała męski głos za sobą.
Natychmiast się odwróciła. Za nią był Olchuś we własnej osobie. Na jej twarzy malowało się zaskoczenie pomieszane z lekkim przerażeniem.
A co jak wszystko usłuszał?
Zabrakło jej słów. To dziwne, jak na Biedronkę. Nigdy nie miała takiej sytuacjii.
- Kto miałby to zrobić, Moja damo? - zapytał ponownie z kojącym uśmiechem.
Biedronka tak jakby obudziła się dopiero co ze snu odpowiedziała.
-Ee... No..m ja t-ten tego. Hahaha... Ee... Znam takiego chłopaka... No... No i on jest gejem i tak się po p-poprostu zastanawiam. Bo on zna Czarnego Kota i wogóle.
Chłopak odwrócił swój wzrok na budynki Paryża, po czym zaczął głęboko oddychać. Tak jakby delekyował się każdą chwilą.
Nagle jego wzrok stał się nerwowy.
Obserwował wszystko dookoła siebie.
-Więc... Ładna dziś pogoda.
-Pada. - odpowiedziała Biedronka.
Dziewczyna przeszła się po dachu wymachując w różne strony, jakby w geście obrończym.
-Co się dzieje? - zapytał brunet.
Dziewczyna spojrzała na niego obojętnie i wskazała gestem głowy, że ma iść za nią. Skakali po budynkach, przedzierali się przez drzewa.
-Gdzie Ty tak wogóle mnie prowadzisz? - zapytał Olchuś.
-Idziemy właśnie... Łooo! - urwała czarnowłosa, ponieważ poślizgnęła się na mokrym dachu.
W ostatniej chwili chłopak złapał ją rękoma za biodra, tak aby się nie przechyliła, lecz prędko stracił równowagę i się wywalili. Cały ciężar chłopaka spadł na Biedronkę i musiała być nieźle poobijana.
-Auć...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro