1. ✔
-No dalej! Zagadaj do niego. Co Ci szkodzi, Marinette.
-Żartujesz? Jeszcze by mnie usłyszał.- tłumaczyła się dziewczyna o czarnych włosach, które we wszelkim świetle wydawały się granatowe.
Tego dnia oficjalnie rozpoczął się rok szkolny. Wszyscy wrócili do miejsca tortur z nieszczególnym zapałem, a świadczyły o tym miny połowy uczniów gimnazjum. Jednak Adrien i jego przyjaciel Nino byli jakoś dziwnie radośni. Może to przez to, że zobaczyli się dopiero drugi raz od czasu zakończenia pierwszej klasy?
-Ech.. Nie mam już do ciebie siły. - jękneła dziewczyna w koszuli w kratę.- Dlaczego się wstydzisz? Na pewno Cię nie wyśmieje. W końcu, to przecież Adrien!
-No nie wiem, Alya.
Nagle zabrzmiał dzwonek, oznajmujący koniec przerwy.
Zaraz zaczynała się lekcja, czyli udręka wszystkich gimnazjalistów.
Zwłszcza, że w tym roku mieli dwa razy więcej materiału do przerobienia.
Dziewczyna w koszuli w kratę, a dokładnie Alya już dawno pobiegła na lekcję, jednak czarnowłosa nagle przypomniała sobie, że zostawiła swoją książkę od historii w domu.
Karciła się za to w myślach.
Gdy tak się przemieszczała potkneła się wiele razy, aż w końcu dotarła do celu.
Otworzyła drzwi piekarni. Za bladą stała jej matka o imieniu Sabrine, kobieta wprost idealna, jeżeli chodziło o macierzyństwo.
Kobieta zmierzyła nawet córkę pytającym wzrokiem, ale Marinette nie miała czasu na wyjaśnienia, wbiegła po schodach wzięła swoją zgubę i już miała ruszać, gdy przypomniała sobie o nowym płaszczu dla swojego obiektu westchnień. Robiła go całą noc! Jak mogła być tak zapominalska?
***
Dziewczyna była już pod progiem szkoły, gdy nagle przewróciła się na schodach i poturbowała jakiegoś szatyna. Natychmiast wstała i spojrzała na swoją ofiarę. Był to chłopak o włosach ułożonych w tak zwany ,,pędzel".
Oczy miał piwne, a na koszulce bez rękawów widniały nadruki kolorowych lodów. Całość dopełniały czarne spodnie z dziurami.
-O mój boże! Tak Cię strasznie przepraszam. Jaka niezdara ze mnie. Haha... - wyjąkała co chwilę patrząc to na swoje stopy, to na jego.
-Nie ma sprawy, emm...?- odparł chłopak lekko się przy tym uśmiechając. - Mogę wiedzieć jak masz na imię, niezdarko?
Dziewczyna lekko się zarumieniła. Wcześniej żaden chłopak nie sprawił jej tyle kłopotów z wypowiedzeniem czegokolwiek oprócz Adriena. To było dosyć dziwne.
-Marinette Dupain - Cheng - wymamrotała.
- Miło Cię poznać, Mari.
Marinette pomachała jeszcze na pożegnanie chłopakowi po czym ruszyła w stronę drzwi. Jej myśli były skierowane ku ksywce, którą nadał jej chłopak.
Zdawało się jeszcze, że chłopak wyszeptał cicutko: Davai, biedra! Ale Marinette niczego nie usłyszała, ponieważ pędziła co sił w nogach na lekcje. Chłopak pobiegł za nią.
Gwkgdiabaiwkkqgdu
No sorry, że takke krótkie, ale jestem na wakacjach i piszę z telefonu.
No więc...
Pozdrawiam wszystkich fanów Olchusiowego pędzelka
MariettaPlisetsky
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro