XLVI
Kasia
Szłam pewnym krokiem do domu. Dzisiejszy dzień był bardzo udany. Załatwiłam wszystko z tymi chuliganami, utemperowałam Huberta i Chrisa, a do tego Paul kazał mi się przebrać w coś naprawdę pięknego bo zrobi mi niespodziankę o jakiej jeszcze nie marzyłam. Odkąd nie ma Alex'a wszystko jest takie piękne. Wszystko idzie po mojej myśli, Paul jest za mną, ten idiota Mark odczepił się od mojego chłopaka, no i ten pedał Nat i ta lesbijka Cara też. Czyż ten świat nie jest piękny?
Weszłam do domu i zdjęłam buty. Czas się uszykować. Muszę wyglądać jak najlepiej by Paul pokochał mnie jeszcze mocniej.
- Tatusiu! Wróciłam!- mój tatuś zawsze jest w domu gdy wracam ale tym razem nikt mi nie odpowiedział. Cóż, może musiał zrobić coś jeszcze w pracy. Nie przejęłam się zbytnio brakiem ojca i poszłam na górę. Położyłam torebkę na krześle i otwarłam szafę. Muszę wyglądaj jak najlepiej. Wyjęłam z szafy moją najładniejszą sukienkę i pończochy. Wzięłam seksowną bieliznę i poszłam do łazienki. W miarę szybko się wykąpałam i pomalowałam. W samej bieliźnie wróciłam do swojego pokoju i założyłam to co wcześniej sobie uszykowałam. Przejrzałam się w lustrze i poprawiłam włosy. Wyglądam zajebiście. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu by sprawdzić, która godzina. Szesnasta dwadzieścia pięć. Około szesnastej trzydzieści miał napisać Paul. Gdy usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości od razu chwyciłam za telefon i weszłam w wiadomości.
Kotek: Mówiłem, że mam dla ciebie niespodziankę, o której nigdy nie marzyłaś. Oto ona
Kotek: Z nami koniec.
Że co proszę? Co to ma niby być? To jakiś pieprzony żart prawda? Już zaczęłam do niego pisać ale przysłał kolejną wiadomość.
Kotek: I jeszcze jedno.
Kotek: Nigdy nie wybaczę ci tego co zrobiłaś Alex'owi.
Kotek: A teraz idź grzecznie otworzyć drzwi.
W całkowitym szoku zbiegłam na dół. Gdy rozległ się dzwonek do drzwi chwilę się zawahałam się ale otwarłam drzwi. Mój szok powiększył się gdy za drzwiami stała policja. Że co kurwa?
- Zostaje pani aresztowana za spowodowanie ciężkich obrażeń na Alex'ie Farrisie. - Gdy jeden policjant to powiedział drugi zakuł mnie w kajdanki.
- Co? Nie. To jakaś pomyłka! Wielka pomyłka! Pośćcie mnie.- To mój koniec
Chris
Siedziałem na skateparku z kumplami. Piliśmy piwo i jeździliśmy na desce jak prawie codziennie. Po szkole nie chciało mi się wracać do domu więc przyszedłem od razu tutaj. Musiałem odreagować to co się dzieje zarówno w szkole jaki i w domu. Mój ojciec stracił pracę a matka uciekła. Wiadomo co teraz ojciec robi. Pije. Jak prawie w każdy dzień od tygodnia. Do tego mam straszne wyrzuty sumienia z powodu Alex'a. On tak naprawdę mi nic nie zrobił a ja nasłałem na niego tych debili. Nie powinno tak być. To mi się należy wpierdol a nie jemu. Zrobiłem to pod wpływem emocji. Wtedy dowiedziałem się, że Jack się zakochał i nieźle się wkurzyłem. Nie chciałem żeby Alex trafił do szpitala. Chciałem tylko żeby jego brat cierpiał. Ale jakim kosztem?
- Chris Monke?- podniosłem wzrok na... funkcjonariuszy policji?
- To ja. Co się stało?- to pytani nie ma sensu. I tak wiem, że chodzi o Alex'a. Jestem pewien, że Paul w końcu ma wystarczająco dowodów. Chciałem sam udać się na policję ale gdy usłyszałem, że Paul zbiera na nas dowody uznałem iż lepiej poczekać.
- Zostaje pan aresztowany za spowodowanie ciężkiego pobicia Alexa Farrisa.- zostałem zakuty w kajdanki i zaprowadzony do radiowozu. Nie szarpałem się, nie krzyczałem. Po prostu dałem się odwieść na komisariat. Należało mi się.
Hubert
Jest dopiero osiemnasta a ja już siedzę w klubie. Oczywiście nie takim zwykłym klubie. Siedziałem w klubie dla homoseksualistów. Alex leży w szpitalu więc na nic mi się teraz nie przyda. Muszę sobie znaleźć zamiennik bo niedługo oszaleje. tyle dni bez seksu. No po prostu nie wytrzymam. Już dostaje kurwicy. Piłem nie wiem, którego drinka z rzędu ale wiem, że jestem już wstawiony. Może teraz szybciej mi tu zejdzie. Szczerze nie obchodzi mnie to co jest z czerwonowłosym. Ważne jest to żebym go zaliczył. Nic innego się nie liczy.
Nagle poczułem czyjeś ręce na ramionach. Byłem pewny, że to jakiś chłopak chętny do ruchania więc na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Nic bardziej mylnego. Obróciłem się do tyłu i mina mi zrzedła. Bowiem za mną stała dwójka funkcjonariuszy policji. No ja chyba śnie.
- Hubert Dawn?- kiwnąłem głową na 'tak'. Kurwa czego oni chcą?- Zostaje pan zatrzymany za brutalne pobicie Alexa Farissa. Pójdzie pan z nami.- Gdy jeden z psów chciał zakuć mnie w kajdanki wyrwałem się i próbowałem uciec ale jakoś mi nie wyszło. Zostałem siłą zaciągnięty do radiowozu. Nawet potraktowali mnie gazem łzawiącym. Czym ja zasłużyłem sobie na taki los?
***
Hejka!
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał. I szczerze? Moim zdaniem Chris jest dobrą postacią w tej książce a jak wam się wydaje?
Do następnej!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro