Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

X

Paul

Cała szkoła nadal żyje wczorajszą bójką. Ktoś nawet powiedział, że widział policję. Jeśli okaże się to prawdą to Ave i jej "koleżanki" mają przesrane. Chociaż wątpię żeby jej "kumpele" poniosły za coś odpowiedzialność. Tylko stały i patrzyły. Chociaż może im się dostać za nie udzielenie pomocy. Ave od rana chodzi podenerwowana. Nie dziwię jej się. Na jej miejscu chciałbym uciec przed konsekwencjami. Z tego co powiedziała szkolna pielęgniarka nie było z nią dobrze, a to oznacza, że im większe są obrażenia tym większa kara. A obrażenia były duże. 

-Uspokój się kobieto. Sama się o to prosiłaś, więc teraz nie panikuj. Módl się żeby nic ci poważnego nie było. Policja bez Cary nic ci nie zrobi. Nie martw się o to.- Mark próbował ją uspokoić dosłownie od samego rana no ale cóż, jak widać to nic nie daje.
-Nie martwię się policją.- co? Jak to nie martwi się policja? Czym innym mogłaby się martwić? Może rodzicami? Zresztą nie ważne.
-Jak to nie? Dobra zresztą nie ważne, twoi rodzice tu idą.- spojrzeliśmy w stronę, w którą wskazywał Mark i rzeczywiście, w naszą stronę szli wściekli rodzice Avy. No to przesrane.
-Ave, jeśli zaraz nam tego nie wytłumaczysz, nie licz no cokolwiek.- wściekła para stanęła przed nami. O cholera, Ave współczuje  ci. Naprawdę ci współczuję.

-Mamo, tato... nie mogę wam tego wytłumaczyć ale mogę powiedzieć, że miałam do tego powód. Żałuję, że to zrobiła bo teraz Cara leży w szpitalu. Ten jeden raz musicie uwierzyć mi na słowo.- chyba nie tylko ja byłem w szoku. Sądząc po minie Marka i państwa Bushoni doznali największego szoku.

-P-porozmawiamy potem teraz lepiej chodźmy do dyrektora. Musimy jakoś ułożyć tę sprawę.- jako pierwszy z szoku otrząsną się ojciec Avy. Jestem ciekaw co powie dyrektor no ale cóż, to już "nie mój interes". Gdy matka mojej przyjaciółki doprowadziła się do początku, razem z jej ojcem ruszyła w stronę gabinetu dyrektora. Ave niepewnie ruszyła za nimi oglądając się na nas, tak jakby szukała pomocy. Niestety my już nic nie mogliśmy zrobić. Teraz wszystko leszy w rękach dyrektora, policji a w szczególności Cary. Jeśli powie coś co mogłoby zaszkodzić Ave to nie ma już dla niej pomocy. Wątpię aby sąd ją ułaskawił. Chociaż nie wiem jaką osobą jest Cara i nie wiem co powie policji, dyrekcji, rodzicom i innym. Nie wiem jak to się odbywa. Ale na miejscu blondynki nie odpuściłbym Ave. Nadal zastanawia mnie jedna rzecz. Dlaczego Ave to zrobiła? Przecież nigdy nie użyła przemocy fizycznej, jak już to przemoc psychiczną ale to się teraz nie liczy. Po drugie, nigdy nie widziałem żeby ze sobą rozmawiały, stały czy nawet przechodziły koło siebie więc Ave nie miała powodu by zrobić to co zrobiła. Chociaż to może wiązać się z jej dziwnym zachowaniem. Jeszcze przed bójką zrobiła się taka... cicha, nie dobierała się do mnie, była trochę milsza, ciągle chodziła w chmurach i robiła inne takie bzdury. Chociaż ja także się zmieniłem. Od czasu pierwszej rozmowy z Alex'em nikogo nie dręczyłem. Nawet jebanych pedałów. Oprócz Cary z nikogo się nie śmiałem. W sumie wszystkie dziwne rzeczy zaczęły się od pierwszego spotkania Alexa. Mark zaczął gadać różne nie stworzone rzeczy, Ave wdała się w bójkę i ja... sam nie wiem co się ze mną stało. Stałem się bardziej... normalny. Stałem się jak zwykły nastolatek, który nikomu nic nie robi. Nie wiem czy powinienem dziękować czy nakrzyczeć na czerwonowłosego. W sumie nic mi nie zrobił a tylko  pomógł... chyba. Nie wiem jak to ująć. Od czasu spotkania chłopaka czuję się spokojniejszy i szczęśliwszy ale także rozchwiany emocjonalnie, bo to od tego spotkanie wszystko się zmieniło. Dosłownie wszystko. Nawet ja.

-Halo. Ziemia do Paula. Słyszałeś co mówię?- spojrzałem na przyjaciela nie wiedząc o co chodzi. Czyżbym tak bardzo zatracił się w myślach, że nie zauważyłem, że Mark coś do mnie mówi? To do mnie nie podobne. Bardzo nie podobne.

-Eee.. co mówiłeś? Przepraszam wyłączyłem się.- mój przyjaciel gapił się na mnie jak na idiotę i wcale mu się nie dziwię, ja też tak bym zrobił.

-Dobra, po pierwsze to co mówiłem nie było takie ważne. Po drugie od kiedy ty myślisz? I po trzecie i najważniejsze od kiedy ty przepraszasz? Co się z tobą dzieje Paul? Ostatnio zachowujesz się co najmniej... dziwnie.- staną przede mną i położył ręce na biodrach, najwyraźniej oczekując odpowiedzi. Tylko, że ja także nie znałem na to pytanie odpowiedzi.
-Nie wiem stary, nie wiem. Co teraz mamy?- to co mu powiedziałem było prawdą. Nie wiem.
-Jak to nie wiesz? Przecież... a zresztą nie ważne. Teraz mamy matmę.- matmę? Mogłem nie pytać. Wiem, że jeszcze kiedyś wróci do tego tematu ale na razie mam od niego spokój. Może te cyferki zrobią mu dobrze na głowę i przestanie pieprzyć głupoty.
-Ej słyszałeś, że w szkole jest pedał?- Mark odezwał się już pod salą. Jestem ciekaw skąd on wie te wszystkie rzeczy.
-Serio? To potem go obczaimy- weszliśmy do klasy i poszliśmy na nasze miejsca na koniec klasy. 

***
Hejka!
Mam nadzieję, że się spodobał i nie ma za dużo błędów.
Do następnej!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro