Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

LIII

Alex

Obudziłem się w swoim łóżku. Czy to możliwe, że zasnąłem na kanapie? Przez głaskanie mnie, Paula? Najwidoczniej tak. Usiadłem i przetarłem oczy. Za oknem było całkowicie jasno. Spojrzałem na zegarek a tam czternasta jedenaście. Cholera! Dlaczego nikt mnie nie obudził? Dzisiaj miałem iść do szkoły! Szybko zerwałem się z łóżka i pobiegłem do kuchni skąd dochodziły jakieś dźwięki. Jack stał przy garach. Mój pieprzony brat stał przy garach. W różowym fartuszku w białe kwiatki. Nie mogąc się powstrzymać wybuchłem śmiechem. Chłopak podskoczył ze strachu i spojrzał na mnie nie wiedząc o co chodzi.

- Pięknie... wyglądasz w... tym... fartuchy- powiedziałem przez śmiech. Policzki chłopaka przybrały piękny odcień różu. Szybko wyciągnąłem telefon i zrobiłem mu zdjęcie. Spojrzałem na swoje dzieło i wybuchłem kolejnym śmiechem. To jest takie piękne. Chyba mam nową tapetę.

- Nie śmiej się ze mnie! I usuń to zdjęcie!- Na jego słowa tylko bardziej się roześmiałem i schowałem do kieszeni. Gdy opanowałem swój atak śmiechu, wdrapałem się na wydmę kuchenną i zacząłem wesoło machać nokami jak dziecko.

- A więc co na obiad... droga panno?- chłopak spojrzał na mnie z wyrzutem ale tego nie skomentował.

- Norcina- na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Jak ja go kocham. Ale nadal muszę coś ą zrobić.

- Przepraszam.- Przestałem machać nogami i spojrzałem na swoje stopy. Jest mi tak bardzo wstyd za to co zrobiłem. Mimo wszystko nie powinienem.

- Za co przepraszasz?

- Za to, że nie wróciłem na noc i nie dałem wam żadnego znaku życia. Nie chciałem żebyście się martwili naprawdę.- chłopak wyłączył gaz pod jednym z mich ulubionych dań i podszedł do mnie. Podszedł do mnie i mnie przytulił. 

- Nie masz za co przepraszać. Wybaczyłem ci gdy tylko zobaczyłem cię w drzwiach.- To ja powinienem przepraszać za to, że nie powiedziałem ci wcześniej.- pokręciłem głową i także go objąłem.

- Dawno i nie prawda. No może prawda ale już nie ważna. Ważne, że się pogodziliśmy.- przytulaliśmy się jeszcze przez chwilę dopóki coś mi si nie przypomniało.- A tak w ogóle to dlaczego mnie nie obudziłeś? Miałem iść dzisiaj do szkoły.

- Ach, spałeś tak słodko, że nie miałem serca. No a do tego uznałem iż jesteś tym wszystkim wyczerpany i lepiej by było żebyś jeszcze pospał.- dobrze myślał. 

- Jesteś najlepszy!- chłopak tylko się zaśmiał i wrócił do garów. Teraz w tym fartuszku i kopystką w dłoni wygląda jak prawdziwa pani domu. Brakuje tylko stroju pokojówki. Już wiem co kupie mu na urodziny. Będzie pięknie wyglądał.

- Gotowe!- moje rozmyślenia o bracie w damskich ciuszkach przerwał sam Jack. Postawił przede mną talerz, pełen jednego z moich ulubionych dań. Szybko zabrałem się za jedzenie. 

- Jezu jakie to dobre!- powiedziałem z pełną buzią. Gdyby szpitalne jedzenie też takie było to bywałbym tam częściej. Niestety nie ma tam takich pyszności. Na śniadanie chleb z masłem, jajko i jakaś sałata, ser czy pomidor, na obiad nie dobry schabowy czy coś rybo podobnego, a na kolacje praktycznie to samo co na śniadanie. Zdecydowanie wolę gdy Jack gotuje.

- No ja mam nadzieję. Nie po to tyle stałem przy garach w tym fartuszku żeby tobie nie smakowało.- Jack zaczął ściągać słodki fartuszek, by usiąść koło mnie i zjeść swoją porcję cudownej potrawy, zwanej także norciną. Jedliśmy w przyjemnej ciszy. Gdy skończyłem odniosłem talerz do zmywarki. Najadłem się do pełna. Jack musi częściej gotować.

- Musisże długo gotować braciszku. Na serio było zarąbiste. Szczerze to nawet nie wiedziałem, że umiesz tak świetnie gotować.- odwróciłem się przodem do nadal jedzącego Jack'a.

- Przecież prawie zawsze gotuje.

- W takim muszę częściej być w szpitalu żeby bardziej smakowało mi twoje dania.- zaśmiałem się z miny chłopaka. Wydą policzki i zmarszczył brwi. Dziwię się, że to on jest same a nie uke.

- Ty lepiej uważaj bo zaczniesz sobie gotować.- chłopak wrócił do jedzenia a ja zrobiłem mine szczeniaczka. Jack doskonale wie, że nie zabardzo umiem gotować. Uwielbiam jeść, a nie przygotowywać jedzenie. Znając mnie wszystko by znikło zanim w ogóle by się pojawiło.\

- Wcale nie jesteś miły.- chłopak skończył jeść i tak jak ja przedtem, po czym spojrzał na mnie z powagą.

- A miałem byś miły?- wydałem z siebie krzyk oburzenia, po czym zacząłem gonić go po całym domu grożąc mu. Cieszę się, że się pogodziliśmy.

***

Hejka!

Wiem, że długo nie było rozdziału ale chyba wszyscy wiedzą dlaczego. Ogółem komputer nadal jest zepsuty ale przypomniałam sobie, że mam laptopa. Mam nadzieję, że się podobało. Dla tych wszystkich, którzy chc a mieć dłuższe części, wybaczcie ale to niemożliwe. Niektóre części będą dłuższe a inne krótsze. 

Do następnej!

*Norcina- makaron z mięsem i szpinakiem. (Pyszne)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro