Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Obudziłam się na kanapie. Niedaleko na ścianie wisiała żywa głowa lamparta, który przypatrywał mi się z ciekawością, przechulając głowę raz w prawo, a raz w lewo. Czemu mnie to w ogóle nie zdziwiło... Hmm...
Jedyne czego nie zauważyłam przedtem to siedzący obok mnie facet na wózku.
- Witam w obozie herosów Alekso. - powiedział i uśmiechnął się przyjaźnie - Jestem Hejron. Razem z Panem D jesteśmy jakby dyrektorami tego obozu. Pewnie już wiesz czemu tu trafiłaś.
Spojrzał na mnie porozumiewawczo.
- Tak. Już wiem. Uran mi powiedział.-oznajmiłam.
- Bardzo dobrze to przyjęłaś... - nie dałam mu dokończyć.
- Podejrzewałam to od dłuższego czasu, dlatego mnie to nie dziwi. Jedyne co jest w tym wszystkim niejasne, to to, że ja mam dwójkę rodziców. Śmiertelnych.

Spojrzałam na niego wyczekująco, lecz on powiedział:

- Też tego nie rozumiem, ale przeszłaś przez magiczne bariery obozu. Żyjesz. Więc jesteś półbogiem.

Przerwał na chwilę.

- Myślę, że Urian zaprowadzi Cię do domku. Nie chcę wyciskać się z tego wózka...

- Ale Pan jest przecież niepełnosprawny, więc jak...?

- Alekso. U nas wszystko jest inne niż wygląda. Ten wózek to przebranie, które używam w kontakcie ze śmiertelnikami. Jutro zobaczysz mnie w pełnej postaci, a teraz zmykaj. Urian czeka na werandzie. - powiedział i odjechał.

Jeszcze chwilę siedziałam oszołomiona, a potem wstałam i ruszyłam w stronę werandy...

Chociaż w sumie słowo "ruszyłam" nie jest odpowiednie. Raczej szłam tip-topkami trzymając się ściany...
Wyszłam wreszcie na werandę. Rozchodził się z niej przepiękny widok na pola truskawkowe i wodę...
Zauważyłam też dwie postacie przy barierce. Jedną z nich był Urian... Bez spodni za to z nogami satyra. Super. Jeszcze lepiej. Niech się okaże jeszcze, że hydra istnieje.
Obok niego stał chłopak o czarnych włosach... Nick!!
Nie zważając na otępienie i możliwość przewrócenia się podbiegłam do niego i go z całej siły przytuliłam. Po jakiejś sekundzie on też mnie przytulił, a ja uśmiechałam się i zaczęłam się śmiać, kiedy mnie podniósł. On też zaczął się śmiać patrząc mi prosto w oczy.
Po jakiś pięciu minutach postawił mnie na ziemi. To dziwne... znaliśmy się tak krótko i tak dobrze się dogadywaliśmy...
- A mnie to już nie łaska co? - powiedział Urian.
- Ci, których się dłużej nie widzi, mają pierwszeństwo. - powiedziałam i wystawiłam mu język po czym go także przytuliłam.
Zniknęło moje osłabienie. Wystarczyło jedno spojrzenie na moich dwóch przyjaciół i już było dobrze.
- Zaprowadzę was do waszego domku.- powiedział Urian.

Byłam ciekawa. To muszę przyznać. Z werandy widziałam dosyć dużo, lecz na pewno wszystko wygląda inaczej z bliska. Ruszyliśmy, więc w stronę ustawionych w półkolu domków.

- To, że jesteście herosami już wiecie. Każde z was ma jednego boskiego rodzica i jednego śmiertelnego, więc jesteście półbogami. Każde z was ma także umiejętności po boskim rodzicu, szczególne umiejętności. - powiedział Urian i albo mi się zdawało, albo spojrzał na mnie znacząco... Czyżby chodziło o tą fontannę...?

- Zazwyczaj te boskie umiejętności okropnie męczą, ale na samym początku. Potem m więcej ćwiczysz, tym silniejszy jesteś i możesz coraz więcej.
Znaleźliśmy się obok jednego z domków. Zapewne był to nasz przejściowy domek...
- To jest domek... -zaczął Urian,
- Hermesa. - skończyłam.
- Tak... - powiedział Urian i trochę się chyba zamyślił.

Zastanawiałam się skąd tyle wiem... Dlaczego na przykład nie byłam zbytnio zdziwiona... Dlaczego teraz rozpoznałam domek danego boga? To było dziwne. Znałam mitologię, ale czułam się jakbym o tym już dawno wiedziałam, o obozie, o bogach i o wszystkim...


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro