Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

SIEMKA kochani. Wiem że ostatnio mało piszę, ale mam mało czasu. Bardzo mało. No, ale w końcu wzięłam się do roboty i napisałam ten kolejny rozdział. Miłej lektury! I proszę zostawcie po sobie komentarze, bo nie wiem czy mam to wgl kontynuować.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Siedziałam w ławce i udawałam, że słucham tego co mówi nasza wychowawczyni. Zawsze jej słuchałam, ale wtedy nie było Nicka.

Szeptaliśmy co jakiś czas, gdy tylko nauczycielka się na nas ne patrzyła. Ledwo uszłam z  życiem. Ona zabija każdego kto się zacznie śmiać, nieważne czy to prawdziwa lekcja czy przywitanie po wakacjach... Tak jest zawsze...

W końcu skończyła. Mogliśmy się zbierać do domów, ale jakoś po raz pierwszy mi się nie chciało tak szybko wracać. Siedziałam razem z Nickiem i Urianem na ławce i rozkoszowałam się piękną pogodą. Było tak wspaniale. I jak zwykle kiedy jest dobrze wszystko musi się kompletnie skomplikować...

Za nami było drzewo, takie zwykłe, po prostu drzewo. Nad nami baldachim z gałęzi, a na jednej z gałęzi siedział lew... Stop! Lew?!
- Witam heroski!
Powiedział i zaskoczył na ziemię tuż przed nami. Wyciągnęłam sztylet, jakoś czułam że będzie mi potrzebny, w końcu przede mną stał taki duży lew. Choć sory, on był rozmiarów ciężarówki, więc był raczej ogromny.
Stop. Stop! Czy on powiedział heroski?
- Co to jest?! - zapytałam.- I dlaczego nazwał nas herosami?!
Popatrzyłam na Uriana, ale nic nie powiedział... tylko na mnie spojrzał jakbym ja znała odpowiedź.
- Dokładnie. I w ogóle jak to jest możliwe że gada? - tym razem to był Nick.
- Do samochodu. Już!!! - wrzasnął Urian. Nie musiał dwa razy powtarzać. Już po chwili wszyscy byliśmy w samochodzie. Takim czarnym suvie... Nie pytajcie jak go otworzyliśmy... To tylko pożyczka, prawda?

Urian usiadł za kierownicą, a Nick ze mną na siedzeniach z tyłu. Ten lew przeskoczył płot i ruszył w naszą stronę, ale w tym momencie Urian włączył silnik i nacisnął pedał gazu.

Ruszyliśmy, ale gadający lew nie odpuścił. Byłam zadziwiająco spokojna. Choć w głębi trochę wystraszona.

Zastanawiałam się dokąd jedziemy i ile to potrwa... Urian nic nie mówił tylko jechał, a gdy tylko się odezwaliśmy żeby zapytać np co znaczą herosi, to powiedział tylko:
- Nie myślcie o tym, bo będzie ich tylko więcej...
Ale ja już zaczęłam analizować fakty...
Zaczynałam rozmyślać czy to może być prawda...

Nagle samochód stanął. Pewnie z powodu moich koleżanek z klasy stojących tuż przed nim... tylko nie przypominam sobie żeby miały one takie ostre zęby, płonące włosy i jedną nogę oślą a drugą ze stali....
- Heroski, wysiądźcie póki proszę.- powiedziała Kate.
Wysiadłam choć Urian próbował mnie zatrzymać. Nick wysiadł zaraz po mnie.
- Nareszcie... Już dawno chciałyśmy Cię spałaszować kotku. - powiedziała Kate w stronę Nicka.
Miałam już tego dość. Codziennie w szkole mną pomiatały, codziennie odpuszczałam, ale nie tym razem.
- Get out!- wrzasnęłam.
Nie ruszyły się. W pobliżu była fontanna, a jeśli to co myślę jest prawdą... Poczułam lekki skurcz w żołądku, mrugnełam i zobaczyłam dziewczyny, czy kim one były zlame wodą, która wciąż krążyła wokół nich.
Odwróciłam się i zemdlałam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro