Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8.

Doszliśmy do Wielkiego Domu. Weszliśmy na werandę i dopiero wtedy Chejron się odezwał:
- To co słyszałaś to była...
- Przepowiednia, wiem. I dotyczyła mnie. To też wiem. - przerwałam mu.
- Ach tak... I jesteś taka spokojna? - zmarszczył brwi.
- Tak. Jakoś tak wyszło... - też zmarszczyłam brwi.
- Może.... A zresztą nieważne. Kogo ze sobą zabierzesz? Możesz wziąć dwie osoby. Dzisiaj po ognisku będziemy rozszywfrowywać przepowiednię.
- Jeden z moich towarzyszy to na pewno będzie Nick. A drugi... hmm... Oliwia! No tak! - powiedziałam.
- Dobrze. Więc może 22 przepowiednia. Poinformuje ich. A ty idź może do domku, bo wiem jak to może namieszać w głowie. - zaproponował.
Kiwnęłam głową i ruszyłam w stronę domków. Doszłam już do półkola, kiedy zobaczyłam na skraju lasu osobę. Skinęła na mnie ręką. Wiedziałam, że nie jest to dobry pomysł, ale ruszyłam w jej kierunku. Ona weszła jeszcze kilka kroków, a ja za nią. Kiedy już nikt nie mógł nas zobaczyć z polany, odwróciła się do mnie. Był to chłopak. O jasnych włosach, elfich rysach i bliźnie po jednej stronie twarzy jak od pazura.
- Luke... - powiedziałam.
- Cześć Alexa. - przywitał się z uśmiechem. - Widzę że jednak odkryłaś kim jesteś.
Nagle mnie oświeciło. To było jak retrospekcja. Dwa lata temu...
Wyszłam właśnie z domu, a przed drzwiami stał mój najukochańszy chłopak... Luke. Brakowało mi go. Cały rok szkolny się nie widzieliśmy. Podbiegłam do niego, a on złapał mnie w ramiona. Uniósł i pocałował... Co z tego, że reszta moich znajomych mówiła że jest wredny... miałam to gdzieś. On był mój. A ja jego...
- Luke... Przypomniało mi się...
- Nareszcie, więc pewnie pamiętasz, że zerwaliśmy... I to boleśnie. - powiedział.
Pamiętałam. To było w tym roku. Nienawidziłam tego okresu. Dlatego wymazałam go z pamięci. Kompletnie.
- Czemu tu przyszedłeś? Zdradziłeś obóz. Zdradziłeś mnie... znowu. - ostanie zdanie wyszeptałan bardziej niż powiedziałam.
- Pomyślałem sobie że czas Cię wyprowadzić z tych dwóch błędów... Ja nigdy Cię nie zdradziłem. - powiedział z uczuciem, które słyszałam ostatni raz kiedy jeszcze byliśmy razem... Spojrzał na mnie z tą swoją błagalną miną, zrobił dwa kroki w moją stronę i pocałował mnie. Ale nie tak zwyczajnie. Tak jakby jutra miało nie być. Jakby jutro nie istniało. Byłam zbyt zszokowana żeby oddać pocałunek. Przynajmniej przez chwilę. Potem nieświadomie go oddałam. Luke po chwili odsunął się na parę centymetrów, żeby powiedzieć:
- Kocham Cię. I nigdy nie przestanę. Pamiętaj, że wrócę.
Obrócił się i pobiegł w głąb lasu.
Stałam jeszcze chwilę oszołomiona. A potem spojrzałam na zegarek. Za piętnaście 22. O luj...
Podbiegłam szybko do domku, wzięłam kurtkę i telefon i pobiegłam do Wielkiego domu...
________________:::::::::_________________
Heja hej! Spodziewaliście się tego kochani? Myślę że nie. Dobra. Czas ruszyć się z miejsca i pisać kolejny rozdzialik. No to życzę miłej lektury! I weny wszystkim piszącym. Myślę że zrobimy maratonik jak będzie 50 gwiazdek. No to hejka!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro