Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16.

Nic nie poczułam, nawet nic nie zobaczyłam. Tylko nagle stanęłam w jasności. Oślepiło mnie. Kiedy zaczęłam znowu wiedzieć, zauważyłam Zeusa w chmurach na złotym tronie...
Stop! Nie powinnam czasem spotkać Hadesa? Nie powinnam znaleźć się w podziemiu?
- Wiem o czym myślisz. I znam odpowiedź. Jesteś wyjątkowym dzieckiem Aleksa. I nie umarłaś. - powiedział.
- Ale?... Jak to? Przecież...
- Tak, tak. Trucizna, płomienie ble ble ble. Nadal żyjesz.
- A złoty pył?
- Jakby ci to wyjaśnić... nie, jeszcze nie pora. Musisz jeszcze trochę wytrzymać. Wystarczy Ci tyle, że żyjesz. A teraz wracaj do obozu.
- Jak?
- Przypomnij go sobie i zmaterializuj w wyobraźni. I pomyśl, że chcesz tam być. I tam się znajdziesz...
Pomyślałam. A przynajmniej się starałam...
,,,,,,,,,,,,,,,,,,    ,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,   ,,,,,,,,,,,,,,,,
Perspektywa Nicka
Pobiegłem ze łzami w oczach. Kochałem ją. Naprawdę. Czemu musiała odejść? I czemu ona a nie ja?
Biegliśmy w stronę stacji kolejowej. Dotarliśmy z Oliwką do pociągu i wsiedliśmy. Mieliśmy bilety i wszystko co potrzebne. Nie musieliśmy czekać.
Cała podróż, która trochę trwała upłynęła nam w milczeniu. Ani ja, ani Oliwka nie zaczynaliśmy rozmowy... Był to jakby hołd dla Aleksy...
Wiem że to wszystko toczy się za szybko. Ale to nie zależy ode mnie. Przecież nie zatrzymam czasu? Prawda? Tak bardzo byłem załamany, że odpłynąłem i do końca podróży spałem. I śniłem. O Aleksie i naszym pocałunku...

Kiedy dotarliśmy już do Nowego Jorku, obudziłem się. Okazało się że nasz wielooki już czeka. Kolejna podróż w milczeniu. Kiedy wreszcie stanąłem przed dużym domem, czułem że czegoś brakuje. Czuło się w powietrzu ten nastrój, taki smutny. Jakby ktoś umarł. Co rzeczywiście się stało. Popatrzyłem na werandę i na Chejrona w całej postaci. Spoglądał na mnie z troską i współczuciem. Widziałem, że także był załamany...
- Witaj Nick, witaj Oliwio. Witajcie z powrotem w domu. - powiedział.
- Szkoda, że powróciły dwie z trzech osób... - powiedziała Oliwka.
- Tak to prawda... Również jestem załamany tym faktem...
- Ale może spróbujcie zobaczyć to z barwy koloru, a nie szarości. Spróbujcie aby nie zwariować z żalu...
- Aleksa była odważna. Dała wam możliwość przeżycia. Więc nie zmarnujcie jej. Pokażcie, że szanujecie jej ofiarę.
Spojrzałem mu w oczy. Za nim pojawił się Will. Mój chyba najlepszy kumpel w obozie. Wystarczyło jedno jego spojrzenie i już wiedział co jest grane. Kazał mi iść za sobą i resztę dnia spędziłem u niego pijąc melisę.
Wyszedłem dopiero na ognisko, na którym miał być pogrzeb Aleksy. Nie wierzę, że to się zdarzyło naprawdę.
Wszyscy zgromadzili się wokół ogniska. Chejron zaczął przemawiać.
- Aleksa, choć nie znaliśmy jej długo, to każdy ją lubił. Każdego umiała sobie zjednać. I z każdym umiała się dogadać. Każdy zdążył ją polubić. A nawet pokochać...

- Wiedzieliśmy, że rusza na niebezpieczną wyprawę, ale sprawiała wrażenie niepokonanej, wręcz nieśmiertelnej. Przypomnijmy jeszcze raz przepowiednię, która rozpoczęła wyprawę i jej śmierć...

- Córka niczyja zacznie poznawać półludzi,

Aby razem z nimi walczyć, moce obudzi,

Ruszy prosto w góry, odnaleźć co zgubione,

Koronę ocali lub życie stracone,

Razem z rybą i sową poruszy morze,

Czego dokonać nie można, to ona może.

- Sam ostatni werset mówi za siebie. Dokona tego czego nikt nie może... Wszystkich nas dotknęła ta strata, wszyscy poczuliśmy ten sam ból, tą samą złość na przeciwny los... - przemawiał Chejron.

Nadeszła moja kolei coś powiedzenia, jako że znałem ją najdłużej.

- Alekso, szkoda że Cię tu nie ma. Chociaż zapewne śmiałabyś się nawet na własnym pogrzebie... Nadal mam zielone pasemka, tak jak ty je miałaś. W ostatniej chwili, gdy obróciłem się by ostatni raz na Ciebie spojrzeć, uśmiechałaś się, walcząc. Zapamiętam Cię właśnie taką. Walczącą z uśmiechem pomimo bólu, do ostatniej kropli, do ostatniego tchu... - powiedziałem.

Obróciłem się aby zejść większości z pola widzenia, ale nagle oślepiło mnie złote światło. Jaśniało coraz bardziej, większość ludzi zasłaniała oczy, lecz ja mimo wszystko patrzyłem w tą jasność. Właśnie wtedy, zobaczyłem niespodziewanie szare oczy z jasno zielonymi przebłyskami...

............................................................................................................................................................

Siemka Aniołki!

Przepraszam za trochę nieobecności, ale słabo z weną ostatnio. Mam nadzieję, że rozdział się podobał? Dajcie znać w komentarzach. I może macie jakieś pomysły czy pytania? Z chęcią z Wami pogadam. Piszcie do mnie.

Pozdrawiam,

Wasza JumpToSky

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro