Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13.

Zobaczyłam drzwi. Drzwi moich rozmiarów, choć daleko było do ziemi. Pchnęłam je i weszłam do sali tronowej na Olmpie. Choć nigdy tam nie byłam, wiedziałam że to Olimp. 10 ludzi, a mianowicie bogów stało w kręgu pośrodku sali, a w środku okręgu jeszcze dwójka. Pochylali się nad czymś, spojrzałam w tamto miejsce i okazało się że to obraz. Obraz śpiącej mnie...
- Jaka ona jest słodka... - powiedziała Afrodyta. - A do tego Nick. Ach...
- Nie podniecaj się. Dziewczyna ma w sobie tyle nieprzewidywalności co burza nad morzem... - powiedziała Hera spoglądając na Posejdona.
- Eee... Coś insynuujesz? - Oczywiście Posejdon.
- Nie wiem jak spłodziliście tak uzdolnione dziecko, ty i...
- Ani słowa więcej Zeusie! Ona to słyszy... - powiedziała Hekate, która pojawiła się znikąd.
Wszyscy spojrzeli w moją stronę, a ja otworzyłam oczy, budząc się prawie z krzykiem.
- Alexa, już prawie jes... Co ci się śniło?
- Nic Nick. Nic. Mówiłeś, że już jesteśmy?
- Już prawie. Oliwka poszła do baru na chwilę.
- Aha.
Usiadłam na siedzeniu i przeczesałam ręką włosy. Nie wiem co miał znaczyć ten sen, ale mam wrażenie, że to się działo naprawdę... Czuje się ostatnio dziwnie. Bardzo dziwnie...
Ruszyłam do toalety. Było zadziwiająco spokojnie.
- Zeusie! Co to jest?! - zapytałam patrząc w lustro.
Wyglądałam o niebo lepiej niż zwykle. Tylko, że wcześniej miałam brązowe włosy z blond pasemkami prawda? A nie brązowe z jasno zielonymi?
Tak samo jak miałam szaro, brązowo, zielono, niebieskie oczy. A teraz szary z domieszką takiego zielonego jak na włosach... Pytanie: Co to jest do pioruna?!!
Wyszłam z łazienki. Czułam się dziwnie. Ale pewnie.
- Aleksa? Zafarbowałaś włosy? W pięć minut? - zdziwił się Nick.
- Yhm tsa.... to chyba sprawka któregoś z nieśmiertelnych. Albo jakiś tam moich talentów. Bo nie mam pojęcia jak to się stało...
- I oczy też ci się zmieniły... - spojrzał mi w oczy. A ja w jego.
To dziwne... wcześniej miał tylko szare. A teraz są szaro zielone. Takie jak moje... Spojrzałam na jego włosy... Czarno zielone...
- Emm.. Nick? Pokazać Ci odbicie?
- Że co?
Spojrzał w lustro, które wisiało w przedziale. Oczy dosłownie wyszły mu z orbit...
- Co do jasnej... - powiedział i przeczesał ręką włosy.
Nagle weszła Oliwka.
- Co? Dzisiaj jest dzień zielonego czy co?
- Oliwia... To nagle się pojawiło. Ale czemu ty tego nie masz? - powiedziałam na głos swoją myśl.
- Nie wiem... Ale za to wiem że jesteśmy na miejscu.
Spojrzałam za okno. Pełno zieleni i gór. A w każdej przynajmniej po jednej grocie... No to powodzenia Aleksa! Poszukaj wieńa Nike. Może być wszędzie.
Zabraliśmy plecaki i wysiedliśmy z pociągu. Wysunęłam lekko sztylet i spojrzałam na Nicka. Zrobił to samo. Uśmiechnęłam się pocieszająco do niego i do Oliwki. Skierowaliśmy wzrok na góry. I ruszyliśmy prosto w nieznane. Po zwycięstwo lub śmierć. Jak zwykle...
30 minut później...
Doszliśmy właśnie na szczyt jakby środkowej góry. A tam, było jeziorko. I drzewo na którym siedziała sowa...
- Hmm.. nie było czasem mowy w przepowiedni o sowie i rybie? - spytała Oliwka.
- O tym samym myślę... - powiedziałam.
- Przepraszam że wam przeszkadzam, ale nazywam się Arlon. Miło poznać Cię Alekso. I ciebie też Nick. - odezwał się ktoś zza moich pleców.
Natychmiast się odwrociliśmy.
Przed namj stał brunet, niezwykle przystojny o hipnotyzujących niebieskich oczach. Był wysoki, wzrostu Nicka. Ubrany był jak każdy nastolatek, ale ja wiedziałam... to był nieśmiertelny. Ale nie mam bladego pojęcia kto to...
- A o mnie to niełaska wspomnieć co? - powiedziała Oliwka podnosząc swoją broń.
- Ach przepraszam Cię. Ale akurat nie ty jesteś tu najważniejszą osobą... Widzisz. Aleksa i Nick. Oni mają oboje rodziców śmiertelnych, prawda? Ale jednocześnie posiadają rodzinę w nieśmiertelnych. Nigdy was to nie ciekawiło? - spojrzał na nas. - Nigdy się nie zastanawialiście czemu tak jest? Tak. Na pewno was to nie raz ruszyło... Zdradzić wam ten sekret? Czy może zostawić Was w nieświadomości, co?
- Nie będziesz mi robił łaski! Nie będziesz władcą mojej wiedzy lub nie... Sami jesteśmy kowalami własnego losu. Więc biorę sprawy w swoje ręce. - to mówiąc chwyciłam sztylet i zrobiłam krok w jego stronę. A za mną jak cień, podążył Nick.
- Ach szkoda. A chociaż byśmy pogadali przed waszą śmiercią. No cóż...
Po słowach Arlona z ziemi wyskoczyły pielielne ogary, a z nieba zleciało stado gryfów. Z ziemi zaczęły wyrastać trujące rośliny, a sama ziemia zaczęła owijać się wokół naszych stóp...
Poczułam skurcz w żołądku. Patrząc na Nicka on poczuł to samo. Pomyślałam o ziemi. I winorośli.
Nagle z ziemi wyrosła winorośl. I zaczęła się owinąć wokół tego gościa.
Teraz z kolei Nick pomyślał o niebie. I burzy. I nagle tego człowieka czy ktokolwiek to był, uderzył piorun. Przeżył.
Pomyślałam o wodzie. I morzu...
- Cześć Aleksa. Widzę już prawie zabiłaś Kochanego Arlona?
Spojrzałam na człowieka obok mnie.
To był Posejdon. Chyba mój ojciec...
- A ty, Nick świetnie.
Spojrzałam na Osobę obok Nicka. Hades. Pan Podziemia.
- No to się cała rodzinka zleciała. Więcej Was matka nie miała? - powiedział Arlon
- Jaką śmierć chcecie mu zadać? Bolesną czy długą? - Spytał Hades z uśmiechem.
Zaczęłam go lubić. Uśmiechnęłam się tak jak on. I podeszłam do Arlona...
- Myślę, że czas na Ciebie. Masz ostatnie słowo?
- Tak... Ja...- powiedział.
- Ach. Aż dwa. - powiedziałam i ścięłam mu głowę, Nick dźgnął go w nogę, Posejdon przebił go trójzębem, a Hades rzucił stygijskim nożem. Szybko polał się ihor. A Arlon rozsypał się na pył...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro