Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11.

Cisza. Wszyscy pogrążyliśmy się we wlasnych myślach. Ledwo zauważyliśmy, że pociąg przyjechał. Ruszyłam się z miejsca i kiwnęłam głową na Nicka i Oliwię. Wsiedliśmy do jednego z przedziałów, usiedliśmy naprzeciwko siebie i czekaliśmy aż pociąg ruszy.
Do wagonu wszedł koleś od biletów. Oliwka sięgnęła po bilety do torby.
- Bileciki do kontroli... - powiedział.
Znałam ten głos. I to wcale nie był mężczyzna. Pamiętam dobrze Kate ze szkoły. Za długo nie powiedziała w Tartarze...
- Siemka Kate. - powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.
Jak dla mnie już wcześniej było za spokojnie. To teraz się zacznie...
Wyciągnęłam sztylet. Kątem oka zauważyłam, że Nick ma miecz.
Oboje, równocześnie, przecięliśmy rzucającą się na mnie z pazurami Kate.
Gdy pył już zniknął, rozglądnęłam się po przedziale. Nikogo nie było w nim oprócz nas. Nas i kilku dziwnie wyglądających nastolatek...
- A już się martwiłem, że nie powalczymy... - powiedział Nick.
- Och nie martw się. My się z Tobą będziemy jeszcze długo zabawiać, ale najpierw Alexa. Niedługo poczujesz lekki ból, a potem spotkasz krewnego po boskiej stronie. Hadesa w podziemiu. Pobawisz się z Cerberem. Pogadasz z Minosem. Trzeba wreszcie odpuścić Hekate opiekę prawda? - powiedziała jedna z nich.
Wybiła mnie z rytmu. Hekate? Moją opiekunką? Tłumaczy to sztylet. Tłumaczy to ten kobiecy głos... Mogłam się w sumie tego spodziewać, ale w takim razie jest oopiekunem. A kto jest moim rodzicem? Czym ja jestem, skoro mam oboje rodziców śmiertelnych i jednego opiekuna wśród nieśmiertelnych, a reszta jest jedną wielką niewiadomą?
Opuściłam sztylet i w tym momencie popełniłam błąd, bo rzuciły się na mnie całą bandą. Szybko wybiłam się z zamyslenia i obróciłam sztyletem. Zamienił się w miecz. I mogłam szybciej je zabijać. Ruszyliśy ramię w ramię z Nickiem, lecz w pewnym momencie zmasakrowały nas. Już myślałam że to koniec i wtedy wybuchły toalety, a wraz z nimi wyleciała w powietrze moja świadomość, a skurcz w żołądku powoli się rozluźniał...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro