Ślad czwarty
-Ale ty jesteś głupi Deku... Dobrze, że niczego więcej mu nie napisałeś.
-Czyli nic nie zrobi?
-Zrobi... To sprytny skurczybyk.
-I co ja mam mu powiedzieć!?
-Nie panikuj tak... Nie wie, kim jesteś.
-Uratowany...
Do klasy ktoś wszedł, ale nie zwróciłam na to uwagi...
-Nie mówiłaś, że chodzisz do tej szkoły Tutu.
Spojrzałam na chłopaka, który usiadł w ławce obok.
-Nie pytałeś Tedy.
-Pytałem, a ty zaprzeczyłaś.
-To było dawno! Od dzisiaj chodzę!
-Dwa dni temu to dawno?
-Bardzo dawno.
-Furiatka...
-Dlaczego? Ja jestem wręcz oazą spokoju.
-Nie przypominam sobie.
-Jak nie przypominasz? Ja zawsze grzeczna byłam.
-Uciekłaś na miesiąc z domu.
-Nie uciekłam tylko, kogoś szukałam, a to różnica.
-Nie ma różnicy.
-Jest.
-Nie ma.
-Chyba wiem lepiej, co jest różnicą w moim psychicznym życiu, kurczaczki.
-Sło...
-Zabroniłam ci używać moich SD.
-Nie przypominam sobie.
-To użyj mózgu.
-Wiesz co to sarkazm?
-Naturalna defensywa mózgu wobec mniej inteligentnych.
-Gratuluje, zapamiętałaś coś tak skomplikowanego.
-Dzięki, ale nie było to takie trudne jak w twoim przypadku.
-Widzę, że wy już się znacie, więc może przerwiemy tę kłótnię?
Deku chyba zaczął panikować, widząc narastające między nami napięcie.
-O czym ty mówisz?
-To była zwykła, koleżeńska wymiana zdań.
Powiedziałam, zanim mieszaniec rzucił w jego stronę jakiś wredny tekst.
-Z mojej perspektywy wyglądało to inaczej...
Zadzwonił dzwonek, a do klasy od razu wszedł Aizawa i tylko dlatego Midoriya nie kontynuował tej rozmowy.
***
Lekcje minęły w spokoju, bo właściwie cały czas pisałam z Neitem, a na przerwach gadałam z resztą klasy, ale teraz przyszła pora obiadowa.
-Izumi! Chcesz usiąść z nami!?
Krzyknął Deku, kiedy wychodziłam z klasy, odwróciłam się do niego z szerokim uśmiechem.
-Jestem już umówiona.
-No trudno...
-Jutro, zgoda!?
-Pewnie.
Wyszłam z klasy i udałam się na stołówkę, na końcu kolejki zobaczyłam Neita, więc właściwie rzuciłam się mu na plecy.
-Co tam chwaście ?
-Od kiedy przylazłaś gorzej wywłoko. -Zeskoczyłam z jego pleców, biorąc tackę- Masz mój telefon?
-Tak, a ty mój?
-Owszem.
Po zabraniu posiłku podeszliśmy do wolnego stolika, usiadłam naprzeciwko chłopaka, żeby mieć z nim kontakt wzrokowy, wymieniliśmy się też telefonami.
-Co to jest OFA?
-Trudna na chwasty. -Uśmiechnęłam się perfidnie, rozpoczynając posiłek, ale cały czas prowadziłam zażartą dyskusję o następnym żarcie- Pamiętasz nasze zeszyty?
-Tak, spróbuje je znaleźć.
-Ja też, powinnam mieć cztery...
-Ja mam trzy albo pięć, nie pamiętam, co zrobiliśmy z tymi dwoma z podstawówki.
-Gdzieś je daliśmy... Chyba do piwnicy, ale nie wiem czy twojej, czy mojej.
-Izumi!
Obok mnie usiadła Itsuka, która od razu po odłożeniu tacki mnie przytuliła, po chwili obok Neita usiadło dwóch chłopaków, jeden wyglądał jak Eren przemieniony w tytana tylko z białymi włosami, a drugi miał czarne włosy z niebiesko-białą opaską, spostrzegłam też, że obok dalej ściskającej mnie Itsuki, usiadł chłopak z szarymi włosami, groźnym wyrazem twarzy, ostrymi zębami i czymś przypominającym maskę wokół oczu.
-Jestem Awase Yosetsu, a ty to zapewne Izumi?
Przedstawił się czarnowłosy.
-Tak to ja, a wy jesteście jego nowymi kolegami?
-A są!? Ten obok mnie to Honenuki Juzo, a obok Itskuki, Tetsutetsu Tetsutetsu.
Spojrzałam na chłopaka siedzącego obok rudowłosej.
-Masz spoko imię!
Mina chłopaka wyrażała zaskoczenie, ale lekko się zarumienił.
-Dzię-Dzięki.
-Wracając, wydaje mi się, że do twojej, jakby u mnie znaleźli, byłby koniec.
-Wiem, ale nie przypominam sobie, bym je od ciebie brała...
-Poszperam, jutro mam wolną chatę, przychodzisz?
-Spoko, ale tym razem na grzecznie.
-W minimalnym znaczeniu tego słowa.
-Jak zawsze.
-O czym wy mówicie?
Rudowłosa spojrzała na nas pełna obaw.
-Bez picia.
-Mhm, tabletki nie są smaczne.
Wyciągnęłam pozostałe cztery tabletki i podałam dwie chłopakowi, oboje połknęliśmy je, popijając wodą.
-Czyli jednak byli na kacu?
Rzuciła podróbka Erena.
-Mówiłam...
-Jutro od razu po szkole?
-Ale jeszcze zajdziemy do mnie.
-Zgoda.
Dokończyliśmy posiłek, a ja w pewnym sensie zaprzyjaźniłam się z Yosetsu, Tetsutetsu i Juzu, kiedy wracaliśmy do swoich klas, cały czas żartowaliśmy.
-Jutro też jesz z nami?
Spojrzałam na chłopaka z opaską i pokiwałam przecząco głową.
-Obiecałam koledze z klasy, że zjem z nim i jego przyjaciółmi.
-Zarezerwujemy sobie dwa dni w tygodniu, w które jesz z nami i po problemie.
Powiedział białowłosy, uśmiechając się delikatnie.
-Dzisiaj jest wtorek... Może czwartek i piątek?
Dopowiedział Tetsu.
-No i to jest pomysł! -Przybiłam im żółwika, ale szybko pożałowałam- Ała! Masz za twarde dłonie! Nie to, co ten cienias Neito!
Powiedziałam, masując swoją rękę.
-Wcale nie jestem cieniasem łajzo życiowy!
Wszyscy parsknęli śmiechem łącznie ze mną, mimo że dalej ręka strasznie mnie bolała.
-Wybacz, powinienem ci powiedzieć.
-Jeszcze nauczy się przybijać ci bezbolesne żółwiki!
Stwierdziłam z ogromnym uśmiechem, na co reszta znowu się zaśmiała.
-Do zobaczenia!
-Pa!
Powiedzieli, prawie zgodnym chórem.
-Do zobaczenia wywłoko!
-Nara chwaście!
Pożegnałam się z przyjacielem i weszłam do klasy, usiadłam na swoim miejscu, chwilę później do klasy wszedł Deku, od razu do mnie podszedł.
-Izumi masz siną rękę!
Spojrzałam na swoją dłoń i podrapałam się drugą po tyle głowy z uśmiechem.
-Przybiłam zbyt mocnego żółwika osobie z utwardzeniem.
-Może powinnaś z tym iść do Re...
- Później do niej wpadnę!
Machnęłam drugą ręką.
-Co powiedziałaś temu chłopakowi, który odczytał wiadomość?
-Powiedziałam mu, że to trutka na chwast.
Zaśmiał się, ale sprawiło mu to ulgę.
-Uwierzył?
-Nie miał wyboru.
-Dzięki ci Izumi, uratowałaś mi życie.
Na ostatniej lekcji napisał do mnie Shoto, więc rozmawiałam z nim przez Messengera.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro