Ślad 52
*Izumi pov*
Patrzyłam z niedowierzaniem na łzy, zbierające się w kącikach, zamkniętych oczu chłopaka, wyglądał na przerażonego, chce mu pomóc ... Chce pomóc temu udającemu chłopakowi, szybko i bez dźwięcznie założyłam, zakupione chwilę wcześniej rękawiczki i położyłam dłonie na jego policzkach, kiedy ten poczuł na skórze dobrze znany mu materiał, otworzył oczy z zaskoczeniem mierząc moją obojętną twarz.
-Nie zrobiłabym ci takiego świństwa.
Zabrałam swoje ręce i po chwili bezczynnego obserwowania wystawiłam lewą rękę w stronę chłopaka.
-Mogę ? -Eizo zapewne zdawał sobie sprawę o co mi chodzi i dlatego odciągnął ręce jak najdalej ode mnie, odsunęłam się kawałek do tyłu, by chłopak czuł się bezpieczniej i ponowiłam próbę jednak efekt był podobny- Pomogę ci. -W końcu położył swoją dłoń na mojej, miał naprawdę dużą rękę, co najmniej o połowę większą od mojej- Teraz i ty będziesz znał mój sekret. -W przeciągu kilku sekund wyleczyłam dłoń chłopaka, spojrzałam na niego z uśmiechem, był zaskoczony, ale przede wszystkim niepewny- Lepiej ? Wcześniej musiało cię boleć. Mogę drugą ? -Tym razem drugą rękę podał mi bez problemu, rzuciłam mu nową, jeszcze nie odpakowaną paczkę rękawiczek i wyszłam z samochodu- Dzięki za podwózkę.
*Eizo pov*
Kiedy dziewczyna opuściła mój samochód, nie wytrzymałem i się rozkleiłem, to takie żałosne ... Przynajmniej ludzie z ulicy nie widzą jak ryczę, chwała ciemnym szybą, ale nie dotknęła mnie bez rękawiczek, więc właściwie nic się nie stało, a mimo to ...
-Zostawiłam telefon. -Spojrzałam na dziewczynę, która teraz wpatrywała się we mnie z niedowierzaniem- Biorę telefon i już mnie nie ma, niczego nie widziałam.
-Zostań ...
-Co ?
Właśnie ... Co ja właśnie powiedziałem ? Zrobiłem to odruchowo, ale wstyd ...
-Nie ważne.
-Nie zniechęcaj się. Mogę zostać, ale nie wiem jak cię pocieszyć. -Brunetka znowu zajęła miejsce pasażera, między nami panowała cisza, która mnie stresowała, przez to nie mogłem się uspokoić, odruchowo położyłem swoją dłoń na dłoni dziewczyny, spojrzałem na nią niepewnie, ale ona nie wyglądała na złą, wręcz uśmiechała się, ale nie wiem czy właśnie dlatego, jednak odwróciła rękę, splatając nasze palce- Są ludzie, których to uspokaja.
-A ciebie ? Uspokaja cię to ?
-Tak, nawet bardzo. Lubię czuć bliskość drugiego człowieka, wtedy wiem, że nie jestem sama.
-Wątpię żebyś znała smak samotności.
-Każdy odczuwa ją inaczej.
-Jak to jest ?
-Ale co ?
-Żyć bez choroby ...
-Nigdy nie byłam chora, ale ... Życie bez zmartwień jest wspaniałe.
-Chciałbym kiedyś go doświadczyć ...
-Po co czekać !? Mogę ci pomóc !
-Niby jak chcesz to zrobić ?
Dziewczyna przez chwilę się nad czymś zastanawiała, ale po paru sekundach na jej ustach pojawił się uśmiech.
-Pójdziemy metodą małych kroczków ! Co byłbyś w stanie zrobić bez rękawiczek gdybyś bardzo się postarał ?
-Nie wiem ...
-Wypożyczył byś książkę z biblioteki ? Właściwie nie masz wyboru, jutro na obiadowej !
-Ej chwila !
Dziewczyna jednak nie posłuchała i szybko zniknęła z mojego pola widzenia.
***Izumi pov***
-Gotowy na powrót do normalności !?
-Nie drzyj się tak.
Chłopak wyraźnie się speszył, ale nie miałby kto nas usłyszeć.
-Otwieraj.
-Pieprzona księżniczka.
Chłopak z wyraźną pretensją sięgał do klamki, ale mu przerwałam.
-Bez rękawiczek.
-Ale ...
-Bez pracy nie ma kołaczy kolego ! -Tak przez następne kilka minut staliśmy przed drzwiami, dla niego dotknięcie tej klamki było tak samo trudne, jak dla mnie przebywanie w pokoju z ćmą- Długo jeszcze ?
-Zamknij się !
-Dlaczego ? Rozpraszam cię ? Jeśli chcesz mogę poczekać w środku, w końcu wejście tam nie jest dla mnie problemem.
Uśmiechnęłam się chamsko co tylko go sprowokowało.
-Naśmiewasz się ze mnie !?
-Nie ... No może trochę.
-Pff !
Chłopak nawet nie zauważył, kiedy przekroczył próg biblioteki, zostawiając mnie na korytarzu z triumfalnym uśmiechem, podeszłam do niego, zamykając za sobą drzwi.
-Nieźle.
-Zaplanowałaś to podła poczwaro !
Syknął z podirytowanym wyrazem twarzy, ale puściłam jego oskarżenia mimo uszu i podeszłam do najbardziej schowanego regału.
-Tu powinieneś mieć spokój.
Usiadłam na ziemi wyciągając torby bułkę o smaku melona.
-Tu nie wolno jeść.
-Ciii ! Zajmij się sobą, a ja zajmę się moim cierpiącym żołądkiem.
-Czyli będziesz jeść ?
-Tak. Dałabym ci gryza, ale bakterie i te sprawy. -Miałam nieodparte wrażenie, że Eizo chce mnie zabić, ale w tym momencie ważniejsza była słodziutka bułeczka- To takie przykre ...
-O czym mówisz ?
-Tęsknię za tą bułką.
-Tą którą zjadłaś ?
-Tak mi jej brakuję ... Na szczęście mam drugą !
-Idiotka.
Zajęłam się jedzeniem, ale przy okazji zaczęłam czytać książkę, którą zgarnęłam z pułki, była to dziwna książka ...
-Pierdole, trafiliśmy na dział ksiąg zakazanych !
-Ciiii !
-Przepraszam !
-Ciiii !
-No powiedziałam, że przepraszam !
-Mów ciszej.
-Aaaaaa ! Okej ! -Bibliotekarka potarła swoje skronie patrząc na mnie z złością, uśmiechnęłam się szatańsko machając, odchodzącej kobiecie- Spoko babka nie uważasz ?
-Masz tą książkę i się zamknij !
-Ciiiiii !
Czarno włosy spojrzał na nią z złowrogo, przez co kobieta zrobiła szybki odwrót, ja natomiast cały czas uśmiechałam się trzymając w ręku grubą książkę, którą rzucił we mnie Eizo.
-"Trujące zioła" ... Nie wiedziałam, że lubisz takie lektury. -Twarz chłopaka wyrażała duże zaskoczenie, dlatego podałam mu książkę, którą ten przyjął z chwilowym ociąganiem- Dobrze sobie poradziłeś. To co robimy jutro ?
-Mam to gdzieś.
Spojrzałam na niego z zaciekawieniem, chłopak wyprostował się, nie wiedząc czego może po mnie oczekiwać, przynajmniej tak mi się wydaje, bo to częste zjawisko.
-Pójdziemy do kawiarni.
-Co ?
-W kawiarni jest dużo osób, to dobre miejsce.
-Muszę umyć ręce ...
-Nie możesz tego zrobić.
-Niby dlaczego ?
-Chce byś zminimalizował mycie rąk do minimum.
-Pojebało cię ?
-Troszeczkę.
Chłopak westchnął, ze mną nie da się rozmawiać całkowicie normalnie.
-O której dzisiaj kończysz ?
-15:30.
Widziałam, że chłopak się skrzywił, ale teraz bardziej skupił się na wypożyczeniu książki, jednak wziął tą, którą ja czytałam, śmieszny człek.
-Będę czekał przed szkołą ...
-Czyli dzisiaj też się spotykamy ? Mi pasuje ! -Przez chwilę staliśmy, bo chłopak przygotowywał się na otworzenie drzwi- Mogę je otworzyć i tak dobrze się dzisiaj spisałeś.
-Nie.
-Zostały ci 3 minuty.
Czytałam, że leczenie mizofobii to trudna sprawa, ale mu idzie naprawdę dobrze ! W tym tępię skończymy błyskawicznie !
-Wyłaź.
Przeniosłam wzrok na chłopaka, który trzymał mi otwarte drzwi, z ogromnym uśmiechem przez nie przeszłam.
-Możesz już założyć rękawiczki.
Nie uzyskałam odpowiedzi, ale widziałam jak chłopak nasuwa materiał na dłonie.
-Nie spóźnij się ...
Szepnął kiedy mijaliśmy drzwi mojej klasy.
-Postaram się.
Powiedziałam wchodząc do klasy, spojrzenia wszystkich znowu skierowały się na mnie, przez co uśmiechnęłam się niepewnie.
-Znowu coś zrobiłam ?
-Nie ...
Odpowiedział zmieszany Denki.
-A to spoko bo już się bałam, że o czymś zapomniałam !
Z ogromnym uśmiechem zajęłam swoje miejsce i wyciągnęłam książki.
~~~~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro