Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

SIEDEMDZIESIĄT OSIEM

JASMINE

Ubrałyśmy się, co dla nie było łatwe, ponieważ byłam już w takim stanie. Nie tylko miałam na myśli alkohol, który swoje robił na pewno, głównie byłam zmęczona całym dniem, a także smutna z powodu Finna. Szkoda że się rozstaliśmy, ale liczę, że to dobra decyzja dla nas, kto wie może spotkamy się za dziesięć lat dziękując sobie wzajemnie, że wtedy to zakończyliśmy. Staram się wierzyć, że jeszcze wszystko się naprawie, ale czuję że oddałam mu serce, które teraz jest w milionach kawałków, których już nikt nie będzie w stanie złożyć z powrotem. Lekko się zataczając wyszłam z domu i wsiadłam do auta przyjaciółki. Zajęłam miejsce z tyłu, bo z nas wszystkich trzymam się zdecydowanie najgorszej, dlatego kto wie czy nie przysnę sobie w trakcie drogi:

- Na pewno chcesz jechać? – spytała Flora – Jak chcesz to pojedziemy same i wrócimy już zaopatrzone.

- Dzięki, ale jak zostanę sama to boje się, że zasnę i tak się to skończy. Po za tym już siedzę w aucie, więc jedźmy, zanim zrobi mi się nie dobrze i się zrzygam na którąś z was. – zaczęłam się śmiać, cholera jedna wie czemu

- Tylko nie na mnie, niedawno byłam u fryzjera, ani się waż siedzieć za mną. – powiedziała ala groźnie Flora, jednak posłuchałam i się przesiadłam, za kierowcę

- Zapomnij, jak się na mnie zrzygasz to prawdopodobnie nie będę w stanie dalej jechać, a tego chyba chcemy uniknąć, prawda?

- No to gdzie mam usiąść Trish?

- Na środku, jak puścisz pawia to na środek przynajmniej.

Po tym jak się przesiadłam zaczęłyśmy jechać, nie powiem ale trochę oczy mi się przymknęły. Przypomniałam też sobie nasz powrót z wyjazdu, a to doprowadziło mnie do łez i po chwili cicho pochlipywałam, co spowodowało że Trish próbowała mnie pocieszyć, co było na nic. Potem przypomniały mi się wszystko dobre chwile i zanim się obejrzałam ryczałam jak bóbr i nie szło mnie uspokoić. Flora starała się mnie pocieszać, ale nic mi to nie dawało. Dopiero pod sklepem mnie przytuliły i wręcz kazały mi się uspokoić, a potem weszłyśmy do sklepu, śmiejąc się jak nie normalne.

Najpierw poszłyśmy na dział z alkoholem, z którego wzięłyśmy nie za dużo, bo jednak bez przesady, ile można pić. Potem poszłyśmy na dział z przekąskami i wzięłyśmy jakieś chipsy, bo Flore naszła na nie ochota. Trish wzięła sobie wodę, żeby nie siedzieć z nami o suchym pysku, a ja kupiłam sobie czekoladę, bo jak zajadać smutki to po całości przynajmniej.

Z zakupami wsiadłyśmy do auta i skierowałyśmy się do domu Trish, która ma wolną chatę. Napisałam do rodziców na szybko wiadomość, że u niej nocuje, tak samo zresztą jak moja druga przyjaciółka. Następnie zaczęłyśmy jechać, gdyż droga zajmie nam trochę dłużej, a trzeba powiedzieć, że na zewnątrz jest już dość późno, więc tym bardziej pasowałoby jak najszybciej dojechać do celu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro