DWADZIEŚCIA SZEŚĆ
JASMINE
Po wczorajszym treningu wszystko mnie boli, co nie jest za przyjemnym uczuciem. Nie dość, że ledwo chodzę, właściwie to wyglądam jak najebana kaczka, jak to ujęła Trish, to jeszcze wiem, że jutro będzie to samo i ubolewam nad tym dość niemiłosiernie. Plus jest taki, że jest spora szansa na to, że w przyszłym tygodniu nie będzie treningów, bo będzie trzeba wybrać nowego kapitana. Za pewne byłoby to w tym, gdyby nie to, że trzech dziewczyn nie było i trochę dziwnie byłoby wybrać bez nich. Mam nadzieję, że wygra Trish, której nie da się już słuchać, ja naprawdę się o to modlę, bo wtedy skończą się moje męczarnie.
Właśnie doszłam do miejsca, w którym byłam umówiona, niestety, ale byłam spóźniona i to prawie dwadzieścia minut co mam nadzieję, że chłopak mi wybaczy. Po wejściu do środka jego wzrok od razu spoczął na mnie:
- Sorry za spóźnienie, ale spóźniłam się na autobus i sam rozumiesz. – usiadłam naprzeciwko niego, widząc że chcę o coś spytać, ale chyba się boi, dlatego go zachęciłam – O co chcesz spytać?
- Czemu chodzisz jak pokraka?
- Wszystko mnie boli, po za tym nie wiedziałam, że to aż tak widać. – spaliłam buraka, więc super
- Widać, chociaż zależy czy ktoś się zna czy nie, przypadkowa osoba może pomyśleć inaczej.
- Niech ci będzie, a ty co tam robiłeś czekając na mnie?
- Gadałem z przyjacielem.
- Z Timem? – zapytałam, bo to chyba jedyny przyjaciel jakie go ma, a raczej miał, chociaż teraz może znowu ma
- Nawet nie strasz, nigdy w życiu już się z nim raczej nie zaprzyjaźnię, rozmawiałem z Mattem, tylko on okazał się moim prawdziwym znajomym. – nie wiem czemu, ale odczułam że do mnie też nawiązuje
- Cieszę się, że masz nowych znajomych.
- Znajomego. – poprawił mnie - Ja się cieszę, bo po wyjeździe stąd większość tych starych przestała się odzywać, co nie ukrywam że nie było miłe.
- Jeśli o to chodzi to faktycznie mogłam inaczej to zrobić, ale nie podjęłabym tej decyzji, gdyby nie twoje zachowanie, od razu mówię że moje lepsze też nie było.
- Wiesz najbardziej boli mnie fakt, że nie powiedziałaś mi o tym jak się czujesz, tak samo jak to jak szybko podjęłaś tą decyzję.
- Teraz ja też inaczej bym się zachowała, ale czasu nie zmienię, mogę to jedynie naprawić. – powiedziałam, bo nie chcę mieć w nim wroga
- Naprawdę chcesz to naprawić?
- A ty nie chcesz? – przestraszyłam się
- Chcę, ale nie sądziłem że ty będziesz chciała, w końcu to ty zerwałaś kontakt.
- Zerwałam go, ale to dlatego, że to jak nasze relacje wyglądały wyniszczało mnie, a przynajmniej tak mówił Tim, potem Trish go poparła i postanowiłam ich posłuchać.
- Mogłem się domyślić, że to jego sprawka. – zrobiłam zdziwioną minę, bo na pewno nie chciałby dla niego źle – Dał mi do zrozumienia, że byliście razem, a wiem że podobasz mu się i czuje coś do ciebie, dlatego pewnie chciał zakończyć naszą znajomość.
- Nigdy z nim nie byłam.
- Teraz już wiem, chociaż wasz pocałunek dalej nie daje mi spokoju.
- Skąd o nim wiesz?
- Chciałem cię przeprosić, więc do ciebie poszedłem no i was zobaczyłem, wtedy też zrezygnowałem z ciebie i jedyne co mogłem zrobić to usunąć się w cień.
- Pocałował mnie z zaskoczenia, gdybyś został dłużej to zobaczyłbyś jak dałam mu w twarz, a potem wywaliłam za drzwi.
- Naprawdę? – powiedział płacząc ze śmiechu
- No, potem też już przestałam się z nim kolegować, co jak widzę cieszy cię. – sama się uśmiechnęłam
- I to jeszcze jak, będziesz teraz miała ponowną okazję do zakochania się we mnie. – w tym momencie zaczęłam się zastanawiać czy kiedykolwiek przestałam czuć coś do niego
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro