DWADZIEŚCIA PIĘĆ
FINN
Smacznie sobie spałem kiedy zadzwonił do mnie telefon, wyrywając mnie ze snu. Skoro zostałem w taki sposób obudzony, to postanowiłem to wykorzystać i odebrać:
- Halo. – powiedziałem mocno zaspanym głosem
- Rodzice kazali mi przekazać tobie podziękowania.
- Aa, to nic takiego, każdy by się tak zachował, a jak tam samopoczucie? – zapytałem siadając, żeby rozbudzić się nieco szybciej
- Takie sobie, mam dużego kaca, ale tabletka mi pomogła.
- Dużo wczoraj wypiłaś, więc nie dziwię się, że nie jesteś w świetnej formie.
- Skąd wiesz ile wypiłam?
- Byłem na imprezie i widziałem, po za tym sama byś do domu nie dotarła, a to mówi chyba już wszystko.
- A ty czemu wydajesz się czuć rewelacyjnie?
- Zapewne dlatego, że mam mocniejszą głowę i nie piłem w tak zawrotnym tempie jak ty.
- Chyba muszę wziąć z ciebie przykład.
- Ja radziłbym pić mnie i może trochę wolniej. – zaśmiałem się, a dziewczyna nic nie odpowiedziała, może poczuła się urażona, postanowiłem dopowiedzieć – Za pierwszym razem kiedy się upiłem też czułem się podobnie.
- Jak to wyglądało?
- Naprawdę cię to ciekawi.
- No, chyba że nie chcesz mówić, rozumiem to.
- Chętnie bym opowiedział, ale jestem zmęczony, może po szkole w poniedziałek byśmy poszli na spokojnie pogadać.
- W poniedziałek nie mogę, może we wtorek?
- To do wtorku, pozdrów rodziców.
- Pozdrowię.
Rozłączyłem się i przypomniałem sobie o lekcjach jakie muszę jeszcze zrobić. Najwięcej mam z matematyki, którą lubię tak średnio, głównie dlatego, że nauczyciele nie są w stanie mnie niczego nauczyć, przez co uczyć muszę się sam. Zadanie zrobiłem godzinę później i zabrałem się za resztę przedmiotów. Kiedy skończyłem dochodziła dwudziesta trzecia, spadkowałem rzeczy do plecaka, żeby jutro nie zapomnieć tych zadań w szczególności, znając moje szczęście to akurat u mnie nauczyciel by sprawdzał.
Wstałem rano, spóźniony, przez co wybiegłem z domu w szalonym tempie, prawdopodobnie zapominając o połowie rzeczy. Będąc przed domem, przypomniałem sobie o tym, że nie mam plecaka, więc wróciłem się po niego. Biegiem poleciałem na autobus i cudem zdążyłem na niego, szkoda tylko, że wsiadłem do złego. Skapnąłem się dość szybko, bo po jakiś dwóch minutach, więc wysiadłem na najbliższym przystanku i czekałem już na ten dobry autobus. Morał z tego poranka był taki, ze znowu spóźniłem się na pierwszą lekcję.
Na lekcje przyszedłem spóźniony i tak jak wczoraj myślałem, to ja akurat musiałem pokazać zadanie domowe. Nauczyciel zapewne nie spodziewał się, że będę je mieć zrobione, dlatego kiedy zobaczył że jednak je mam, stwierdził że na pewno nie zrobiłem ich sam, a od kogoś przepisałem. Żeby mnie udupić postanowił mnie spytać, więc podszedłem do tablicy i po małych problemach rozwiązałem zadanie, co i tak mu nie wystarczyło, bo wysłał mnie do dyrektora. Mruknąłem pod nosem kilka obelg na niego, ale posłusznie skierowałem się do dyrektora:
- Kogo moje oczy widzą, drugi tydzień ledwo się zaczął, a ty znowu na dywaniku, nieźle. Co ty razem przeskrobałeś?
- Nic. - jego mina bezcenna, chyba pomyślał że przyszedłem na pogaduszki z nim
- Jak to nic, to za co tu jesteś?
- Spóźniłem się na lekcje, przeprosiłem za to, ale nauczyciel chciał sprawdzić czy zrobiłem zadanie domowe. Pokazałem mu je, a wtedy stwierdził że na pewno samodzielnie go nie rozwiązałem, więc zaczął mnie pytać. Wszystkie zadania zrobiłem poprawie, chociaż trochę to trwało, a kiedy nie miał już co zrobić ze mną, to wysłał mnie do pana, cholera jedna wie za co.
- Porozmawiam o tym z nauczycielem.
- Ale tu nie o to chodzi, tylko o to, że nie rozumiem czemu tak ciężko uwierzyć w to, że sam je rozwiązałem, szczególnie że zrobiłem je na tablicy, a wtedy nie miałbym już zbytnio skąd je ściągnąć.
- Czasem tak jest, że nauczyciele nie wierzą w uczniów, dlatego tym bardziej powinieneś się cieszyć, że utarłeś mu nosa.
- Kto pana wybrał na dyrektora? – spytałem, bo on ewidentnie jest po stronie uczniów, a to nowość w tym zawodzie mam wrażenie
- Odpowiednia do tego rada, nie a tak naprawdę wzięli mnie z ulicy. – zaśmiałem się, co chyba było nie na miejscu, ale przymknął na to oko – Wracaj do klasy i powiedz, żeby nauczyciel do mnie przyszedł w trybie natychmiastowym.
- Dobrze. – wyszedł i pobiegłem do klasy, a tam zobaczyłem dumnego z siebie nauczyciela – Dyrektor panią wzywa. – odpowiedziałem i wszedłem szczerząc się jak głupi
- W jakiej sprawie?
- Nie wiem, ale kazał mi to powiedzieć, oraz dodać że ma pani to zrobić teraz.
- Nie wierzę ci, żeby tak źle dyrektorze mówić, siadaj i masz jedynkę.
- Za co niby?
- Za kłamstwo, porozmawiam potem o tobie z dyrektorem, niech wie co uczniowie mówią na jego temat.
- Jak pani chcę – usiadłem wiedząc że będzie mieć przejebane, ale zanim się skapnie że mówiłem prawdę to będzie już za późno.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro