Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział trzynasty


Stałam tak nad szkatułą i wspominałam małego Lokiego i tego człowieka. Chciałam się dowiedzieć, kim on jest i czemu mnie tu przysłał. Ciekawa byłam, czy był świadomy tego, że polegnę...

- Wiedziałaś? - Usłyszałam chłodny głos władcy.

- Królu, wystraszyłeś mnie... - Odwróciłam się i miałam wrażenie, że jego spojrzenia jest ostre niczym miecz.

- Wiedziałaś, prawda? - Naciskał.

- O czym?... - Udawałam, że nie mam pojęcia, o co mu chodzi.

- O tym!!! - ryknął wściekły i pokazał swoje prawdziwe oblicze. Jego blada skóra stała się niebieska, a piękne szmaragdowe oczy, krwisto czerwone. - Wiedziałaś, kim jestem, prawda?!

- Prawda - odpowiedziałam zachrypniętym głosem.

- Wiedziałaś o wszystkim... O wygnaniu, ataku. Wiedziałaś, że byłem to ja, a nie wydałaś mnie. Dlaczego?

- Nie mogę ingerować w teraźniejszość - odparłam beznamiętnie.

- Wiesz, myślałem, że gorzej być nie może, ale jednak. Nikt z mojej „rodzinki" cię o to nie prosił, to po prostu była twoja praca! Miałaś takie zadanie, by się ze mną zaprzyjaźnić i co?! Nawaliłaś!

- Tak, dokładnie! - ryknęłam załamana, już nie wytrzymywałam. - Dlatego chciałam wracać! Byś już nie cierpiał z mojego powodu! Żebym może przypadkiem nie spartaczyła ci przyszłości, jaka ci jest pisana. Przepraszam, lepiej powiedzieć, naprawiła! Loki, nie wiem co sobie ubzdurałeś, ale opamiętaj się! Niczego nie udawałam! - Muszę przyznać, że trochę mnie poniosło...

- Co wiesz? Co będzie dalej? - zapytał zdenerwowany, ale zaintrygowany. Zabolało mnie to, że kompletnie zignorował moje wyznanie na rzecz swoich zysków.

- Nie dowiesz się tego - syknęłam wściekła.

- To się jeszcze okaże - mruknął i uśmiechnął się szatańsko.

Przybliżył się do mnie i nawet się nie zorientowałam, kiedy znalazłam się w jego objęciach. Teleportował nas do jakiejś jaskini i przykuł mnie magią do skały. W żaden sposób nie mogłam się uwolnić.

- I co? - zapytał z kpiącą miną.

Nie odezwałam się ani słowem. Chłopak zaczął mnie torturować magią, ale nic nie powiedziałam. Nie mogłam, bo by było jeszcze gorzej nie tylko z nim, ale i z całym światem. Efekt motyla. Tortury były codziennie przez parę godzin, a ja dalej nic nie mówiłam. Straciłam rachubę czasu i miałam tego dosyć. Nie odzywanie się w bólu było nie do wytrzymania. Łzy ciągle mi płynęły po twarzy, a on ze mnie kpił. Pewnego dnia nie dałam już rady, musiałam ten ciężar z siebie zrzucić.

- Obiecałeś!!! - krzyknęłam na całe gardło.

- Niby co? - prychnął i znów mnie zaczął torturował.

- Że nie będziesz taki... - spojrzałam na niego z żalem.

- O czym ty u licha mówisz? - Zaśmiał się, bo pewnie myślał, że majaczę.

- Dawno, dawno temu żyła sobie dziewka ze swoją siostrą i matką wdową. Nagle jednej z sióstr zapragnął książę... Książę nie mógł się zdecydować, więc z ich matką zorganizowali jakby konkurs. Wygrała siostra tej dziewki, ale ona nie mogła się z tym pogodzić. Nie chciała przegrać z młodszą siostrą. Wiesz, co było dalej? - Spojrzałam na niego błagalnie, cała wycieńczona.

- Zabiła ją... - odpowiedział zamyślony.

- O tej sytuacji mówiłam wtedy, Loki. Bałam się, że się taki staniesz i co? Jest podobnie... zbyt podobnie.

- O nie, nie jest... - Podniósł moją głowę, złapawszy mocno moją szczękę i spojrzał mi głęboko w oczy. - Ja osiągnę sukces! - Uśmiechnął się szatańsko, a następnie zniknął w zielonej mgle.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro