Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział trzeci

Poszłyśmy do komnaty. Korytarze były bardzo majestatyczne, oczywiście złote i zadziwiająco jasne. Po chwili kobieta skręciła, by otworzyć wysokie drzwi. Gdy weszłam za nią do środka, oniemiałam z zachwytu. Po środku jednej z dłuższych ścian, stało szerokie łoże, które było posłane jedwabną pościelą. Po jego lewej był balkon z oknami na całą szerokość ściany, oddzielone niezbyt szerokimi filarami, a po prawej stała ogromna szafa, a naprzeciw biurko, które w sumie było bardziej stolikiem. Przeszłam do drugich drzwi, za którymi była po prostu łazienka, która była w większości biała, ale miała srebrne dodatki. W końcu wróciłam się do kobiety, uśmiechając się szeroko, dalej nic nie mówiąc.

- Z tej miny wnioskuje, że sypialnia się podoba! - Zaśmiała się serdecznie.

- Jest idealny!

- Cieszę się. Kochaniutka, teraz mnie posłuchaj. - Pokazała, bym usiadła z nią na wielkim łożu. - Dzisiaj sobie odpocznij i zapoznaj się ze wszystkim. Jak coś byś potrzebowała, to służki ci przyniosą, a jakbyś chciała się gdzieś dostać, to naprzeciwko chłopcy mają komnaty, więc ci pomogą. Posiłki będziesz jadała z nami, ale jak będziesz głodna to zawołaj służkę, zawsze mają coś dobrego w zanadrzu. Coś jeszcze... Tak! Lekcję zaczniemy jutro, dobrze?

- Dobrze, dziękuję. - Uśmiechnęłam się ponownie.

- To ja cię zostawiam, a i ten koń, na którym jechałaś, będzie twoim wierzchowcem. Jakbyś się zgubiła, to spokojnie, on na pewno znajdzie drogę - powiedziała i wyszła.

Jak drzwi zostały zamknięte, podeszłam do szafy. Musiałam się przebrać, bo nie będę paradowała w tej krainie w bojówkach, trampkach i bluzie, no nie? Dobrze znałam tutejsze obyczaje. Wybrałam prostą, fiołkową suknię i białe baletki. Nawet nie przejrzawszy się w lustrze, poszłam na balkon. Akurat był zachód słońca. Był to bardzo piękny widok. Stałam tak, aż do momentu pukania. Krzyknęłam: "Proszę!" i osobą, która mnie odwiedziła była niska, miło wyglądająca staruszka.

- Moja pani, proszę ze mną na kolację.

- Oczywiście i proszę, mów Aida. - Uśmiechnęłam się do niej.

- Dobrze, Aido. - Odwzajemniła uśmiech i udałyśmy się do jadalni.

Poznałam tam przyjaciół Thora. Najlepiej dogadywałam się z Fandralem, mieliśmy podobne poczucie humoru. Loki siedział, jak to on, cicho i łypał na wszystkich groźnie. Myślałam, że po naszym poznaniu będzie lepiej do mnie nastawiony, ale chyba to, że dobrze się dogaduję z ludźmi, zmieniło jego zdanie. Trudny człowiek, naprawdę. Już czuję, że z nim będzie gorzej jak z babą w ciąży...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro